Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Klucz (tak, tak, nowa wersja)
#1
Bug 
Zmieniłam całkowicie opowiadania, które pojawiło się na tym forum wcześniej. Pomysł pozostał, bo uważam go za dość dobry. Dziękuję, dobranoc ;p


Dziewczyna nacisnęła na klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zadzwoniła dzwonkiem i ze zniecierpliwieniem zaczęła tupać nogą, na której miała zwykłe, zniszczone trampki. Ceniła sobie wygodę i generalnie miała gdzieś to, jak wygląda. Uderzyła pięścią w drzwi.
- Karool! – zawołała przeciągle. – Gdzie ty jesteś? Wpuść mnie!
Kątem oka zauważyła sąsiada, gapiącego się na nią. Odwróciła głowę w jego stronę, wyszczerzyła zęby i jeszcze raz uderzyła w drzwi. Karol był taki nierozgarnięty, a ona bardzo tego nie lubiła. Zacisnęła powieki i zaczęła w duchu odliczać do trzech, kiedy drzwi się otworzyły. Zamrugała swoimi niebieskimi oczami i weszła do mieszkania, omijając stojącego w korytarzu chłopaka.
- Marcelina? Co się stało? – spytał brunet i poprawił ręcznik, założony na biodra. – Brałem prysznic, nie byłem w stanie otworzyć tak szybko, przepraszam.
Dziewczyna wpadła do pokoju i pochwyciła leżący na szafce nocnej naszyjnik. Odgarnęła swoje blond włosy i zapięła go na szyi. Dopiero potem wyprostowała się i zwróciła uwagę na chłopaka, który miał trochę zdezorientowaną minę.
- Zostawiłam u ciebie naszyjnik – mruknęła i uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje proste zęby.
- Myślałem, że coś poważniejszego. – Chłopak zaśmiał się i podszedł do dziewczyny. Pocałował ją w czoło. – Nie musiałaś tak panikować, to tylko naszyjnik.
- Bardzo ważny naszyjnik! – oburzyła się, marszcząc nos w zabawny sposób.
- Dobra, niech ci będzie. Pokaż go. – Chłopak chwycił kamień i zaczął obracać go z zaciekawieniem. Po chwili wytrzeszczył swoje czekoladowe oczy, jakby zobaczył coś dziwnego. – Prawdziwy?
- Nie wiem, chyba tak.
- Zmienia kolor.
- Co? Pokaż go! – Marcelina wyrwała Karolowi kamień z dłoni i zdjęła naszyjnik. Przyjrzała mu się badawczo.
Była do niego bardzo przywiązana. Dostała go od babci i od tej pory się z nim nie rozstawała. Miał nieco kulisty kształt i jakieś trzy centymetry średnicy. Koloru był kremowego, gdzieniegdzie przejawiały się jasne smugi, które przecinały go niczym wstęgi. Tak, był piękny, wyjątkowy i tylko jej.
- Może mi się wydawało – mruknął niepewnie chłopak, widząc, że kamień z powrotem jest kremowy.
- Dotknij – rzuciła niecierpliwie Marcelina, prawie nie mrugając.
Rzeczywiście. Kiedy chłopak dotknął kamienia, ten stał się czerwony. Dziewczyna zaczęła gwałtownie mrugać oczami, jakby próbując upewnić się, że to dzieje się naprawdę.
- Nie miałam czegoś takiego nigdy wcześniej – Marcelina była wyraźnie zaskoczona. Po chwili jednak pokręciła głową i z powrotem powiesiła naszyjnik na szyi. – Poszukam czegoś o tym.
- Ja też. – Chłopak miał zacięty wyraz twarzy. – Co jeśli ten kamień ma jakąś… nie wiem, moc?
- Nie rób sobie jaj, okej? Dlaczego miałby mieć? – spytała, siadając na w rogu wielkiego łóżka.
- Nie wiem. Ty powinnaś wiedzieć, w końcu to twój naszyjnik.
- Co z tego? Wiem o nim tyle co ty. Jutro w szkole? – Dziewczyna wstała i skierowała się w stronę drzwi. Zatrzymała się jeszcze i spojrzała badawczo na chłopaka. – Nie osądzaj zbyt pochopnie i nie wyobrażaj sobie za dużo.
Trzasnęła głośno drzwiami i kiedy wyszła z bloku, zapaliła papierosa. Wiedziała, jaki był Karol. Zbyt często się emocjonował, wybuchał i porywał do działań, których potem żałował. Entuzjazm, ale i słomiany zapał. Wiedziała, że łatwo przyjdzie mu uwierzyć w jakąś straszną moc magicznego kamienia i od razu podejmie jakieś decyzje. Ona, pomimo, że na zewnątrz na taką nie wyglądała, powstrzymywała się od pochopnych wniosków, w szczególności jeśli chodziło o jakieś nienormalnie rzeczy. Wszystko dało się wyjaśnić umysłem.
Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo się myliła.
***
Kiedy weszła, usłyszała „Sonatę księżycową” Beethovena, ulubiony utwór matki. Uśmiechnęła się do siebie i tak, jak podejrzewała, po otwarciu drzwi salonu, ujrzała mamę w fotelu, z okularami na nosie, czytającą, nie wiadomo który to już raz „Dumę i uprzedzenie”. Kobieta podniosła oczy z nad książki, patrząc badawczo na córkę.
- Naszyjnik był u Karola?
- Nooo, jak zwykle musiałam się dobijać piętnaście minut do jego drzwi, bo znów się kąpał – powiedziała Marcelina z rozbawieniem, przewracając teatralnie oczami. Usiadła na sofie. – Mamo, czy babcia mówiła coś kiedyś o tym naszyjniku?
- Nie. Wiem tyle, że dostała go od dziadka, zanim ten umarł. I powiedziała, że jest kluczem do zorzy, ale to przecież jakieś głupoty – Kobieta zachichotała i szturchnęła córkę w ramię.
Marcelina zaśmiała się sztucznie i jakoś bez przekonania. Intensywnie myślała nad tym, co powiedziała babcia. Tak, przecież doskonale pamiętała, kiedy dała jej ten łańcuszek. Było piękne, słoneczne popołudnie, a babcia pachnęła tak słodko. Jak dzieciństwo. Poziomkami, które przynosiła zawsze do łóżka Marcelinie, malwami, które rosły koło jej domu i świeżo skoszoną trawą. Powiedziała jej, że naszyjnik jest kluczem do zorzy polarnej. Niedługo potem umarła. Marcelina chyba była jeszcze zbyt mała, żeby wiedzieć, co się stało.
- Tak, mamo, głupoty – mruknęła dziewczyna zamyślona. Przypatrzyła się swojej matce. Była tak bardzo do niej podobna. Obie miały takie same długie, blond włosy, jasnoniebieskie oczy i twarz w kształcie serca. – Chyba pójdę spać. Ty też powinnaś za niedługo. – Marcelina podniosła się z sofy i skierowała się w stronę korytarza. Stojąc w drzwiach, odwróciła się jeszcze i wyszeptała: - Dobranoc, mamo.
- Dobranoc, śpij dobrze – powiedziała kobieta, uśmiechnęła się i wróciła do czytania książki.
Marcelina usiadła na łóżku. Zdjęła koszulkę i spodnie. Położyła się na pościeli i westchnęła głośno. Nie dopuszczała do siebie nawet myśli, że ten kamień jest czymś nadprzyrodzonym. Po prostu nie mógłby, a babcia tylko zmyśliła tę historyjkę o kluczu do zorzy, żeby pokazać wnuczce, że naszyjnik jest rzeczywiście czymś ważnym. Na pewno da się to jakoś logicznie wyjaśnić.
Podniosła się z łóżka i usiadła przy biurku. Bardzo lubiła swój pokój, pomimo, że był mały. Miał brzoskwiniowy kolor i wielkie okno, przysłonięte pomarańczowymi zasłonami. Oprócz biurka, krzesła obrotowego i łóżka, nie było w nim niczego. Na ścianach wisiały zdjęcia Marceliny z przyjaciółmi, głównie tymi z gimnazjum, i oczywiście z Karolem.
Otworzyła laptopa i z lekkim zniecierpliwieniem odpaliła przeglądarkę. Próbowała wpisywać różne kombinacje, ale żaden wynik nie dał jej satysfakcjonującego rezultatu. „Kamień zmieniający kolor”, „Mój kamień zmienia barwę” albo „Dwukolorowy kamień”, niestety, chyba żaden z internautów nie miał podobnego problemu. Zamknęła laptopa ze zrezygnowaniem i postanowiła, że jutro skonfrontuje to z Karolem.
***
Spóźniona, otworzyła drzwi do klasy i wyjąkała cicho „przepraszam za spóźnienie”. Nauczyciel popatrzył na nią bez zdziwienia i tylko kiwnął głową. Usiadła obok Karola, który przywitał ją z uśmiechem. Czasami fajnie było mieć chłopaka w klasie, z drugiej strony mogło to być największym przekleństwem. Spędza się wtedy ze sobą wtedy mnóstwo czasu i wychodzenie gdzieś po szkole, bywa już irytujące. Na szczęście Marcelina i Karol byli dopiero w początkowym stadium związku, w którym mogli ze sobą przebywać całymi dniami.
- Cześć. Dowiedziałaś się czegoś o… – szepnął Karol i położył jej rękę na udzie.
- Nie – przerwała mu i zdjęła jego dłoń. – Opanuj się. – Zastanawiała się, czy powiedzieć mu o tym, że babcia twierdziła, że kamień jest kluczem do zorzy polarnej, ale stwierdziła, że jednak nie, ponieważ Karol z pewnością uwierzyłby w te bujdy.
- Nic? – spytał, marszcząc brwi. Chwycił naszyjnik w dłonie, chcąc sprawdzić czy zmieni kolor.
- Zwariowałeś. Ktoś może zo… – Marcelina chciała wyrwać mu kamień z palców, lecz kiedy jej skóra zetknęła się z naszyjnikiem, poczuła bardzo dziwne uczucie.
Zamknęła oczy. Światło. Kremowe, na twarzy. Obrazy jej i Karola. Całują się. Kłócą się. Uprawiają seks. Czuła ciepło kamienia. Jakaś substancja pod jego powierzchnią poruszała się. Jęknęła. Nagle wszystko ustało.
Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła, że cała klasa gapi się na nią. Zaczerwieniła się. Ten jęk był żenujący. Spojrzała na Karola, jednak ten zdawał się być spokojny i zrównoważony.
- Marcelina? Czy wszystko w porządku? – spytał nauczyciel, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- Tak, panie profesorze. Przepraszam – wybąkała z zażenowaniem i spuściła głowę.
Nauczyciel kontynuował swój wywód, a ona położyła głowę na ławce i popatrzyła na Karola błyszczącymi oczami, wciąż zdziwiona tym, co się stało. On tylko kiwnął głową i wskazał głową na profesora, co znaczyło, że porozmawiają później. Marcelina przymknęła oczy i dotknęła kamienia. Był ciepły.
***
- Nie wiem, czy wchodzenie do jednej kabiny w damskiej toalecie to był dobry pomysł – zachichotała Marcelina. Zdążyła już zapomnieć o uczuciu, jakie towarzyszyło jej przy wspólnym dotknięciu kamienia.
- Musimy to sprawdzić, teraz – powiedział z naciskiem Karol. – Coś się dzieje, kiedy dotykamy go razem i teraz musimy to zrobić jeszcze raz.
Zawsze był bardziej skłonny, uwierzyć w jakieś niestworzone rzeczy, niż Marcelina. To on działał, chociaż miał słomiany zapał i nie potrafił żadnego zadania doprowadzić do końca. Jednak był swego rodzaju iskrą w ich związku, był spontaniczny i zawsze potrafił zadziwić Marcelinę. Także swoimi reakcjami.
- Dobra, to na trzy, cztery – rzucił Karol, patrząc badawczo na swoją dziewczynę. Zaczynało mu się to coraz bardziej podobać.
Oboje, niemalże w tej samej chwili dotknęli kamienia palcem wskazującym i kciukiem. Marcelina poczuła, jak do jej głowy z hukiem wpadają setki obrazów, myśli, uczuć, słów. W przyspieszonym tempie przemykała każda chwila z Karolem. Czuła ciepło pod swoimi palcami, kremowe światło na swojej twarzy i wir jakiejś materii w kamieniu, jednak poddała się temu, co było w jej głowie. Nagle, wspomnienia zmieniły się w płomień podsycany przez wiatr. Nagle, kamień stał się tak gorący, że musiała go puścić.
Oparła się o kabinę, próbując złapać oddech. Czuła się tak, jakby przebiegła właśnie tysiąc metrów. Spojrzała na Karola, który wyglądał podobnie do niej. Usiadła na zamkniętej muszli klozetowej i włożyła głowę między kolana. Nie chciała zemdleć, a czuła się słabo.
- Czy ty też…? – spytał Karol, kiedy obojgu udało się wyrównać oddechy.
- Obrazy, światło i tajemnicza materia? – rzuciła, czując, że właśnie odkrywają coś dziwnego.
- Tak… I ten ogień i wiejący wiatr. Nasze wspomnienia. Co to może znaczyć?
Zadzwonił dzwonek.
- Idziemy na lekcje? – spytała niepewnie Marcelina, która osobiście nie miała ochoty na dalsze uczestniczenie w zajęciach, ale nie chciała urywać się ze szkoły bez Karola.
- Pieprzyć lekcje, idziemy do mnie – rzucił i otworzył kabinę. Kilka dziewczyn stojących pod lustrem popatrzyło na niego ze zgorszeniem, on jednak nic sobie z tego nie robił.
Czuł, że uczestniczy właśnie w czymś, co nie do końca jest ludzkie. Czytał dużo książek i nigdy nie natknął się na nic podobnego. Co kryje się za tajemniczym kamieniem? Dlaczego akurat jest on w posiadaniu Marceliny? Czym on tak właściwie jest? Te i mnóstwo innych pytań krążyło w głowie Karola, niczym sępy nad umierającą ofiarą.
***
Karol miał dużo szczęścia, że mieszkał sam. Jego rodzice byli za granicą, a on, odkąd poszedł do liceum, zajmował ich mieszkanie. Mógł robić, co mu się żywnie podobało, a często znaczyło to dzikie imprezy licealistów. Teraz jednak nie myślał o tym wcale. Chciał jak najszybciej rozgryźć sprawę kamienia.
Weszli do dość przestronnego korytarza i zdjęli kurtki. Zostawili w nieładzie buty na podłodze i wkroczyli szybko do salonu. Marcelina wskoczyła na kremową kanapę, jak to miała w zwyczaju. Pokój był urządzony w nowoczesnym i surowym stylu. Oprócz kanapy stał tam jeszcze szklany stół, telewizor i wieża. Sufit był czarny, a na kremowej ścianie wisiał jeden awangardowy obraz. Marcelina lubiła to miejsce, pomimo, że jego chłodności.
- Co to może znaczyć? – spytał Karol, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. – Wybacz, muszę zapalić, za dużo się dzieje.
- Okej – zgodziła się Marcelina, chociaż szczerze nie cierpiała, kiedy Karol palił. – Jesteś pewien, że to zdarzyło się naprawdę?
- Stuprocentowo.
- Skoro tak, to muszę ci powiedzieć o pewnej rzeczy, o której nie chciałam mówić wcześniej. Dostałam go od babci, zanim umarła. Powiedziała, że to klucz do zorzy polarnej.
- Zorzy polarnej?
- Tak. Nie wiem, co to może znaczyć.
- Może ten kamień otwiera jakiś portal…
- Który znajduje się przy albo w zorzy.
- Świetnie! To gdzie jedziemy? Szwecja, Norwegia, czy Finlandia?
- Nie żartuj sobie – zachichotała Marcelina i położyła głowę na kolanach Karola.
- Ja nie żartuję – powiedział z zaciętą miną.
Dziewczyna wiedziała, że kiedy chłopak ma taki wyraz twarzy, to mówi całkiem poważnie. Martwiło ją jednak to, czym była ta wizja, którą widziała, podczas dotknięcia kamienia razem z Karolem. Ogień i wiatr. Kamień koloru kremowego i czerwonego…
- WIEM! – zawołała, wstając z miejsca.
- Co wiesz? – spytał Karol i zmarszczył brwi.
- Kamień pokazuje jaki mamy żywioł – wyrzuciła z siebie pospiesznie. – Ja mam powietrze, ty masz ogień. Dlatego widzieliśmy ogień podsycany przez wiatr. Dlatego kamień jest kremowy, kiedy ja go dotykam i czerwony, kiedy ty!
- Tak, przecież to logiczne! – Karol uderzył się wnętrzem dłoni w czoło.
- Jakie mogą być inne żywioły? Ziemia i woda?
- Tak, no jasne!
Na chwilkę zapadła cisza, wywołana oszołomieniem obu stron, tym, co właśnie odkryła Marcelina. Po chwili jednak, Karol wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem po pokoju.
- Dobra, ale co z tego, że to wiemy? Teraz trzeba sprawdzić zorzę… – mruczał sam do siebie. – Dobra. Za niedługo są ferie, jedziemy!
- Chyba żartujesz – zaoponowała Marcelina, wiedząc jednak, że chłopak mówi poważnie.
- Nie, wcale nie żartuję, załatwię to jakoś – powiedział stanowczo i z naciskiem. Usiadł z powrotem na sofie i zapalił kolejnego papierosa.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#2
mi się raczej średnio podobała sama fabuła jak i postacie. Nie jest to ani specjalnie porywające ni odkrywcze ot zwyczajna historia dwojga nastolatków z wisiorkiem w tle.

błędów w większości nie potrafię dostrzec jednak uwagę przykuło kilka zbędnych słówek.

Jedyne co mi się bardzo spodobało to imię głównej bohaterki

Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#3
Racja, taki średniak. Ale nie warsztatowo - tu stoi na dość dobrym poziomie. Bez powtórzeń, z małą ilością błędów, wszystko cacy. Tylko ta fabuła. Tło dla "tajemniczego wisiorka" bardzo przegadane, a sama historia żywiołaka... nie zachęca do rozwiązania zagadki, końcówka nie daje czytelnikowi satysfakcji.
Choć, jak pisałem, ogólnie nie jest źle Wink
Odpowiedz
#4
Cytat:Dziewczyna nacisnęła na klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zadzwoniła dzwonkiem i ze zniecierpliwieniem zaczęła tupać nogą, na której miała zwykłe, zniszczone trampki. Ceniła sobie wygodę i generalnie miała gdzieś to, jak wygląda. Uderzyła pięścią w drzwi.

Niepotrzebne powtórzenie, wiadomo, że dzwoni się dzwonkiem.

Cytat:Dziewczyna wpadła do pokoju i pochwyciła leżący na szafce nocnej naszyjnik. Odgarnęła swoje blond włosy i zapięła go na szyi. Dopiero potem wyprostowała się i zwróciła uwagę na chłopaka, który miał trochę zdezorientowaną minę.
- Zostawiłam u ciebie naszyjnik – mruknęła i uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje proste zęby.
- Myślałem, że coś poważniejszego. – Chłopak zaśmiał się i podszedł do dziewczyny. Pocałował ją w czoło. – Nie musiałaś tak panikować, to tylko naszyjnik.
- Bardzo ważny naszyjnik! – oburzyła się, marszcząc nos w zabawny sposób.
- Dobra, niech ci będzie. Pokaż go. – Chłopak chwycił kamień i zaczął obracać go z zaciekawieniem. Po chwili wytrzeszczył swoje czekoladowe oczy, jakby zobaczył coś dziwnego. – Prawdziwy?
- Nie wiem, chyba tak.
- Zmienia kolor.
- Co? Pokaż go! – Marcelina wyrwała Karolowi kamień z dłoni i zdjęła naszyjnik. Przyjrzała mu się badawczo.
Była do niego bardzo przywiązana. Dostała go od babci i od tej pory się z nim nie rozstawała. Miał nieco kulisty kształt i jakieś trzy centymetry średnicy. Koloru był kremowego, gdzieniegdzie przejawiały się jasne smugi, które przecinały go niczym wstęgi. Tak, był piękny, wyjątkowy i tylko jej.
- Może mi się wydawało – mruknął niepewnie chłopak, widząc, że kamień z powrotem jest kremowy.
- Dotknij – rzuciła niecierpliwie Marcelina, prawie nie mrugając.
Rzeczywiście. Kiedy chłopak dotknął kamienia, ten stał się czerwony. Dziewczyna zaczęła gwałtownie mrugać oczami, jakby próbując upewnić się, że to dzieje się naprawdę.
- Nie miałam czegoś takiego nigdy wcześniej – Marcelina była wyraźnie zaskoczona. Po chwili jednak pokręciła głową i z powrotem powiesiła naszyjnik na szyi. – Poszukam czegoś o tym.
- Ja też. – Chłopak miał zacięty wyraz twarzy. – Co jeśli ten kamień ma jakąś… nie wiem, moc?
- Nie rób sobie jaj, okej? Dlaczego miałby mieć? – spytała, siadając na w rogu wielkiego łóżka.
- Nie wiem. Ty powinnaś wiedzieć, w końcu to twój naszyjnik.

Za dużo powtórzeń jak na tak krótki fragment.

Cytat:Było piękne, słoneczne popołudnie, a babcia pachnęła tak słodko.

?!?! Pachnęła? Chyba pachniała?

Cytat:- Okej – zgodziła się Marcelina, chociaż szczerze nie cierpiała, kiedy Karol palił. – Jesteś pewien, że to zdarzyło się naprawdę?

Nie cierpi, jak palił, a sama jak od niego wyszła poprzedniego dnia od razu zapaliła. Bezsens lekki.

Cytat:- Kamień pokazuje jaki mamy żywioł – wyrzuciła z siebie pospiesznie. – Ja mam powietrze, ty masz ogień. Dlatego widzieliśmy ogień podsycany przez wiatr. Dlatego kamień jest kremowy, kiedy ja go dotykam i czerwony, kiedy ty!

Czemu kremowy to powietrze?

Cytat:- Tak, przecież to logiczne! – Karol uderzył się wnętrzem dłoni w czoło.

Właśnie nielogiczne. Dziewczyna opiera się na własnej interpretacji czegoś w rodzaju wizji, a on łyka jej wersję jak młody pelikan.



Dość sporo tu chaosu (np. dziewczyna opisuje chłopaka jako narwańca, a sama trzaska drzwiami, i wali weń kiedy ten nie otwiera przez minutę). Co do fabuły, to na szczęście nie jest to gimnazjalne lovestory, a powiedziałbym lekkie fantasy. Zapewne skuszę się na ciąg dalszy.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości