02-01-2012, 12:17
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-01-2012, 12:18 przez Kristoforus.)
Serdecznie dziękuję Kapadocjo za miły komentarz.
Wiersz był napisany bardzo spontanicznie.
W międzyczasie dokonałem już pewnych poprawek i w tej formie prezentuję go poniżej.
Być może spodoba Ci się teraz w całości.
Pozdrawiam i życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, w który właśnie weszliśmy
Święty Filip mój XXI (wspomnienie)
Święty Filip - patron, nie wiem czego…
Miast, ulic brukowych, zwilgotniałych i bosych?
Obór, padoków i rozwianej grzywy.
Z galopem w głowie, z przeciągiem we włosach.
Kwadyrygent słońca, ten co trzyma cugle.
W studziennym podwórzu, w zaklasztornym murze,
kamyk mchem obrosły, czerwieniejącą skryty winoroślą.
W szczebiocie wróbli i w komarów chmurze…
Kiedy księżyc raczy z wysoka srebrzystym spojrzeniem
zajrzeć w matowe i ślepe okno oficyny,
to obrysuje swym światłem aż po zamyślenie - postać,
jak gdybym dumał wciąż tam za firaną,
o tym - czy odejść mam wreszcie, czy na zawsze zostać?
A odpowiedzi brak – na tak - postawione pytanie.
Parę spiesznych kroków przez podwórze.
Kamienne schodki z chłodną metalową poręczą.
Drzwi, ciche pukanie, szelest kroków na górze.
I ciemność do świtu przesunięta zbyt ciężką kotarą,
i koralowe pocałunki pachnące wiosną.
Takie pasieczne…W sam raz - na pożegnanie.
01012012
Wiersz był napisany bardzo spontanicznie.
W międzyczasie dokonałem już pewnych poprawek i w tej formie prezentuję go poniżej.
Być może spodoba Ci się teraz w całości.
Pozdrawiam i życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, w który właśnie weszliśmy
Święty Filip mój XXI (wspomnienie)
Święty Filip - patron, nie wiem czego…
Miast, ulic brukowych, zwilgotniałych i bosych?
Obór, padoków i rozwianej grzywy.
Z galopem w głowie, z przeciągiem we włosach.
Kwadyrygent słońca, ten co trzyma cugle.
W studziennym podwórzu, w zaklasztornym murze,
kamyk mchem obrosły, czerwieniejącą skryty winoroślą.
W szczebiocie wróbli i w komarów chmurze…
Kiedy księżyc raczy z wysoka srebrzystym spojrzeniem
zajrzeć w matowe i ślepe okno oficyny,
to obrysuje swym światłem aż po zamyślenie - postać,
jak gdybym dumał wciąż tam za firaną,
o tym - czy odejść mam wreszcie, czy na zawsze zostać?
A odpowiedzi brak – na tak - postawione pytanie.
Parę spiesznych kroków przez podwórze.
Kamienne schodki z chłodną metalową poręczą.
Drzwi, ciche pukanie, szelest kroków na górze.
I ciemność do świtu przesunięta zbyt ciężką kotarą,
i koralowe pocałunki pachnące wiosną.
Takie pasieczne…W sam raz - na pożegnanie.
01012012
Każda droga jest prosta, gdy wiedzie do celu.
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem