Święty Filip mój XXI (wspomnienie) - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: LIRYKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-LIRYKA) +--- Dział: Poezja (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja) +---- Dział: Poezja 2011 (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja-2011) +---- Wątek: Święty Filip mój XXI (wspomnienie) (/Thread-%C5%9Awi%C4%99ty-Filip-m%C3%B3j-XXI-wspomnienie) |
Święty Filip mój XXI (wspomnienie) - Kristoforus - 31-12-2011 Święty Filip - patron, nie wiem czego… Miast, ulic brukowych, zwilgotniałych i bosych? Obór, padoków i rozwianej grzywy. Z galopem w głowie, z przeciągiem we włosach. Kwadyrygent słońca, ten co trzyma cugle. W studziennym podwórzu, w zaklasztornym murze, kamyk mchem obrosły, czerwieniejącą skryty winoroślą. W szczebiocie wróbli i w komarów chmurze… Kiedy księżyc raczy z wysoka niebieskim spojrzeniem zajrzeć w matowe i ślepe okno oficyny, to obrysuje swym światłem zamyśloną postać, jak gdybym dumał wciąż tam za firaną, czy odejść mam wreszcie, czy na zawsze zostać? A odpowiedzi wciąż brak na to pytanie. Parę spiesznych kroków przez podwórze. Kamienne schodki, drzwi, ciche pukanie i ciemność w świt przedłużona zbyt ciężką kotarą, i koralowe pocałunki pachnące wiosną. Takie pasieczne… W sam raz - na pożegnanie. 31122011 RE: Święty Filip mój XXI (wspomnienie) - kapadocja - 31-12-2011 Ojej, ale mnie ten wiersz za serce złapał... I nie wiem, czy to procenty w moim krwioobiegu, czy faktyczny Twój talent... Obstawiam to drugie. Urzekłeś mnie, bowiem kocham konie... Zwłaszcza te strofy mnie urzekły: Cytat:Święty Filip - patron, nie wiem czego… RE: Święty Filip mój XXI (wspomnienie) - Kristoforus - 02-01-2012 Serdecznie dziękuję Kapadocjo za miły komentarz. Wiersz był napisany bardzo spontanicznie. W międzyczasie dokonałem już pewnych poprawek i w tej formie prezentuję go poniżej. Być może spodoba Ci się teraz w całości. Pozdrawiam i życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, w który właśnie weszliśmy Święty Filip mój XXI (wspomnienie) Święty Filip - patron, nie wiem czego… Miast, ulic brukowych, zwilgotniałych i bosych? Obór, padoków i rozwianej grzywy. Z galopem w głowie, z przeciągiem we włosach. Kwadyrygent słońca, ten co trzyma cugle. W studziennym podwórzu, w zaklasztornym murze, kamyk mchem obrosły, czerwieniejącą skryty winoroślą. W szczebiocie wróbli i w komarów chmurze… Kiedy księżyc raczy z wysoka srebrzystym spojrzeniem zajrzeć w matowe i ślepe okno oficyny, to obrysuje swym światłem aż po zamyślenie - postać, jak gdybym dumał wciąż tam za firaną, o tym - czy odejść mam wreszcie, czy na zawsze zostać? A odpowiedzi brak – na tak - postawione pytanie. Parę spiesznych kroków przez podwórze. Kamienne schodki z chłodną metalową poręczą. Drzwi, ciche pukanie, szelest kroków na górze. I ciemność do świtu przesunięta zbyt ciężką kotarą, i koralowe pocałunki pachnące wiosną. Takie pasieczne…W sam raz - na pożegnanie. 01012012 |