08-12-2011, 15:49
Przeczytałam tekst i przeczytałam komentarze. Mam inne odczucia niż moi przedmówcy. Coś mi nie gra w tym opowiadaniu. Wyczuwam jakiś fałsz i niespójność. Nie mogę nawiązać nici porozumienia z narratorem, który chwilami jest tylko widzem
I dlatego zastanawia mnie kim on jest ? Nie jest przecież "tylko" głosem narracyjnym bo zaprzeczają temu zdania :
Teraz dochodzę do wniosku, że narratorem jest niepoczytalna matka. Jednak w takim wypadku nadal nie umiem znaleźć nici porozumienia... nadal brzmi tu jakaś dysharmonia.
Nie czuję tego tekstu...
Pozdrawiam.
Cytat:Stoję i patrzę. Jest cicho, słychać tylko trzeszczenie otwartych drzwi i krakanie czarnych wron. Mój sweter jest cały poplamiony i lepki, moje nogi marzną w cienkiej piżamie.a chwilami kimś, kto wszystko doskonale wie o sytuacji dzieci i kobiety i o stanie psychicznym tej ostatniej.
I dlatego zastanawia mnie kim on jest ? Nie jest przecież "tylko" głosem narracyjnym bo zaprzeczają temu zdania :
Cytat:Dochodzę do chatki i widzę ją, widzę tę krew,
Cytat:Stoję i patrzę.Dlaczego jeśli jest dobrze poinformowanym świadkiem wydarzeń to tak obojętnie opisuje je nie starając się interweniować ?
Teraz dochodzę do wniosku, że narratorem jest niepoczytalna matka. Jednak w takim wypadku nadal nie umiem znaleźć nici porozumienia... nadal brzmi tu jakaś dysharmonia.
Nie czuję tego tekstu...
Pozdrawiam.