Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kap, kap
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Czterysta słów bez tytułu.


Kap, kap

Poskręcane drzewa z nagimi, czarnymi gałęziami szumią smętnie. Wiatr wywiał ze zbocza liście, zostawiając tylko burą, martwą trawę. Jednolicie szare niebo i późnojesienna pogoda nie dają nadziei na choćby odrobinę ciepła.

Okolica jest tak szara i odludna, że zastanawiam się, co ja tu właściwie robię. Choć jest dopiero południe, chciałabym się zwinąć w domu pod kocem, z kubkiem parującej herbaty, i tak już zostać. Zamiast tego dygoczę z zimna w zbyt cienkim białym swetrze, a bezlitosny wiatr targa moje włosy.

Poniżej mnie jest chatka, mała, drewniana, kuląca się ze strachu pod ścianą ciemnego lasu pełnego tak samo nagich, ostrych gałęzi. Też bym się bała na jej miejscu. Wygląda na zaniedbaną, jakby od dawna nikt w niej nikogo i niczego nie kochał. Nie chciałabym w niej mieszkać.

Schodzę w dół po kamieniach, choć naprawdę chciałabym stąd uciec, a głowie odtwarza mi się głos lektora:

W tej chatce mieszkała samotna kobieta z dwójką dzieci. Była dla nich dobrą mamą, dbała o nie, słuchała zwierzeń córeczki, ośmiolatki z szarymi, rozmarzonymi oczami. Troszczyła się też o pobliskie zwierzęta. Wspólnie z dziewczynką postawiła ostatnio karmnik dla ptaków (czarne wrony krążą mi nad głową i kraczą), a dwa dni temu pochowała jeża (dwa dni temu, skąd mu się wzięły dwa dni?). Czasami prowadziła rozmowy z samą sobą i płakała, kiedy musiała obcinać sobie paznokcie lub włosy.

Dziewczynka domyślała się, że matka jest trochę nienormalna, a raczej domyśliłaby się, gdyby była doroślejsza i umiała to ocenić. Na razie przeczuwała, że coś jest nie tak.

Jej braciszek, czteromiesięczne niemowlę, nigdy nie dostanie takiej szansy – kontynuuje lektor i już wiem, co powie. Pewnego dnia ta kobieta, trochę nienormalna, obudziła się i znalazła je koło siebie, uduszone we śnie.

A jej córka… jej córka leżała ciężko ranna na dachu, dokąd uciekła, krew skapywała, kap, kap, czerwona krew jej córki.

Dochodzę do chatki i widzę ją, widzę tę krew, pamiętam już, że matka założyła tylko sweter i pobiegła do wioski, wołać o pomoc, ale w drodze stwierdziła, że przecież znowu tylko śniła o obcej kobiecie, bo ona nie ma dzieci i nigdy nie miała, za to często ma sny o innych ludziach i czasami nie pamięta, co jest wspomnieniem, a co snem.

Stoję i patrzę. Jest cicho, słychać tylko trzeszczenie otwartych drzwi i krakanie czarnych wron. Mój sweter jest cały poplamiony i lepki, moje nogi marzną w cienkiej piżamie.

Krew skapuje, kap, kap, czerwona krew.

Zastanawiam się, czy to jest sen.
Świetna fabuła, fajnie budowane napięcie - coś mi nie gra w języku. Mam wrażenie, że jest za dużo przymiotników, zagęszczasz tekst. Ale może się bez sensu czepiam Big Grin
Wieeelki plus za formę. Fajny debiut.
Ciekawe. "Pokręcone". Oniryczne. Dużo ekspresji, a jednocześnie asceza formy. Poczucie zagubienia się w świecie opowiadania intrygujące, wymaga interakcji. Gratuluję.

Dostrzegam niekiedy puszczone oczka w fabule. Mnie rozproszyło pojawienie się "lektora" - gdzieś należałoby tę sytuację umotywować, dodać jakiś danych (na przykład zindywidualizować językowo jego wypowiedź, oddzielić stylem od narracji personalnej)

10/10
Cytat:Choć jest dopiero południe, chciałabym się zwinąć w domu pod kocem, z kubkiem parującej herbaty, i tak już zostać.

Przecinek przed i zbędny imo.

Cytat:Nie chciałabym w niej mieszkać.

Schodzę w dół po kamieniach, choć naprawdę chciałabym stąd uciec, a głowie odtwarza mi się głos lektora:

Powtórzenie. Nie wiem czy celowe, ale nie wygląda za ładnie.

Cytat:W tej chatce mieszkała samotna kobieta z dwójką dzieci.

Skoro z dwójką dzieci, to już nie samotna. Chyba ci chodziło, że jest samotną matką, mam rację?

Zgodzę się z przedmówczynią: jak na debiut jest dobrze. Zdawkowa forma sprawia, że tekst, chociaż krótki, zyskuje dodatkowo na klimacie. Podoba mi się też poszarpana, zmieniająca perspektywy narracja. Jedynie końcówka jest przewidywalna i w sumie mało oryginalna, ale za to fajnie współgra z całością. Pozdrawiam.
To nie jest debiut. Jak informowałem w powitaniu, piszę od ponad 10 lat: jestem autorem kilku publikacji (nie tylko literackich), mam też podpisaną umowę wydawniczą, niedługo ukaże się moja powieść. To jest po prostu mój najnowszy utwór z dużych kilkudziesięciu.
Nie radzę patrzeć na teksty przez pryzmat "pierwsza notka = debiut", bo można się naciąć Wink

Lektor jest celowo właśnie tak, zastanawiam się, czy ktoś dostrzeże, jaką tak naprawdę funkcję pełni w tekście Smile

Chodzi oczywiście o debiut na forum.//F.
/Chyba chodzi o debiut na tym konkretnym forumWink

Tekst na pierwszy rzut oka mi się podoba, jest dość zastanawiający. Podoba mi się takie trochę patrzenie z innej perspektywy. Wyczuwam ciągłe napięcie w tekście i strach.

A jej córka… jej córka leżała ciężko ranna na dachu, dokąd uciekła, krew skapywała, kap, kap, czerwona krew jej córki.

dość przerażające.

Żeby wgłębić się w tekst potrzebuje na to innego dnia, ten jest niezbyt dobry. Wrócę tu i z pewnością coś jeszcze ujmę, co teraz mi umyka, jak sądzę Wink

EDIT: Dalsza cześć

Czyżby to było to tak, że jest młoda dziewczyna, która najpierw w snach widzi jakieś wydarzenia, a potem odnosi je do rzeczywistości, a lektor w jej głowie jej o tym przypomina i pomaga. Wtedy rozumiałabym myślę jej strach
Wydaje mi się, że ona ma jakieś specjalne zdolności, które też ją samą krępują i trochę się ich boi. Możliwe jest jeszcze, że jest za młoda, by je do końca zrozumieć.

Podoba mi się, że nic nie jest tu jasne - przynajmniej dla mnie - bo w końcu dziewczyna mogła mieć też za bardzo rozwiniętą wyobraźnię, lub problemy ze sobą. Bardzo lubię takie teksty, do których mogę wrócić i ujrzeć coś innego i znowu wyciągać kolejne lub inne wnioski. Na TAK





Pirka
(18-10-2011, 16:15)Ryuuga napisał(a): [ -> ]Lektor jest celowo właśnie tak, zastanawiam się, czy ktoś dostrzeże, jaką tak naprawdę funkcję pełni w tekście Smile

Wszystko jedno jaką naprawdę (czyli w zamiarze autorskim) pełni funkcję "lektor". Myślę, że jest konstrukcją metaforyczną - personifikacją realności (tym, co w rzeczywistości postrzegamy logiką, świadomością porządku). Z punktu widzenia formalnego -według mnie - zbyt słabo wyeksponowany.

Gratuluję Tobie pisarskich sukcesów i sobie, że mam okazję wymieniać uwagi z autorem, konfrontować swoje spostrzeżenia interpretacyjne z jego intencjami.

Dla mnie nie wszystko jedno Smile
Lubię wiedzieć, jak ludzie odbierają pewne zabiegi czy informacje o bohaterach, zwłaszcza takie, które można różnorako interpretować. I cieszy mnie, kiedy ktoś odkryje, co miałem na myśli tam, gdzie celowo zostawiłem furtkę do wywnioskowania czegoś dodatkowego na temat tekstu, osoby, konstrukcji itd.
(18-10-2011, 16:54)Ryuuga napisał(a): [ -> ]I cieszy mnie, kiedy ktoś odkryje, co miałem na myśli tam, gdzie celowo zostawiłem furtkę do wywnioskowania czegoś dodatkowego na temat tekstu, osoby, konstrukcji itd.

Odkrywać dalej?:-)
____________

Nie masz obaw, że w ten sposób artykułując swe oczekiwania, czynisz każdego swego czytelnika (tutaj) doświadczalną myszą? Ustawiasz się w pozycji eksperymentatora? sadzasz komentującego na "kanapce" psychoanalityka? Brrr...

A tam - źle się wyraziłam, zbyt kategorycznie. Może nałożyły mi się tony powitania i odpowiedzi tutaj. Wzbudziło to we mnie opór przed rozmową o Twoim utworze. Jakbym do odczytania nie dorosła.

Bardzo ciekawa miniatura. Masz smykałkę do opisów. Ciekawie je oddajesz. Ubarwione i pełne kształtów. Z łatwością można wyobrazić sobie tę chatkę i tą szaloną matkę. Tekst o dramatycznym zakończeniu daje odczuć czytelnikowi to szaleństwo kobiety.

Cytat:Jest cicho, słychać tylko

Tu, zamiast przecinka, wstawiłabym kropkę. Brzmiało by lepiej. Wink

Ocena:

8/10

Masz smykałkę do pisania. Widać po twoich pracach, że obojętnym tobie twój talent nie jest. Trzymaj poziom. Big Grin
Przeczytałam tekst i przeczytałam komentarze. Mam inne odczucia niż moi przedmówcy. Coś mi nie gra w tym opowiadaniu. Wyczuwam jakiś fałsz i niespójność. Nie mogę nawiązać nici porozumienia z narratorem, który chwilami jest tylko widzem
Cytat:Stoję i patrzę. Jest cicho, słychać tylko trzeszczenie otwartych drzwi i krakanie czarnych wron. Mój sweter jest cały poplamiony i lepki, moje nogi marzną w cienkiej piżamie.
a chwilami kimś, kto wszystko doskonale wie o sytuacji dzieci i kobiety i o stanie psychicznym tej ostatniej.
I dlatego zastanawia mnie kim on jest ? Nie jest przecież "tylko" głosem narracyjnym bo zaprzeczają temu zdania :
Cytat:Dochodzę do chatki i widzę ją, widzę tę krew,
Cytat:Stoję i patrzę.
Dlaczego jeśli jest dobrze poinformowanym świadkiem wydarzeń to tak obojętnie opisuje je nie starając się interweniować ?
Teraz dochodzę do wniosku, że narratorem jest niepoczytalna matka. Jednak w takim wypadku nadal nie umiem znaleźć nici porozumienia... nadal brzmi tu jakaś dysharmonia.

Nie czuję tego tekstu...

Pozdrawiam.