Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Akcja] Koreański Uciekinier
#1
CZĘŚĆ I

"Tak, ostatnio zdecydowanie nie mam szczęśliwej passy". Ta myśl kołatała się po głowie agenta Kowalskiego przez cały ostatni miesiąc.
Teraz, kiedy miał chwilę przerwy pomiędzy kolejnymi seriami wymyślnych, koreańskich tortur, mógł rozejrzeć się po swojej celi i zastanowić nad swoim nieciekawym położeniem. To zaskakujące jak tutejsi żołnierze potrafią sprawić, by człowiek się nie nudził. Podczas takich niewinnych uciech jak wyrywanie paznokci czy łamanie kołem nie ma się czasu na refleksje i wspomnienia.
Rozejrzał się powoli. Wisiał głową w dół w lochu półtora metra nad ziemią, zakuty w kajdany i łańcuchy, które uniemożliwiały wykonywanie bardziej złożonych czynności jak drapanie się po nosie. Ściany, odrapane i pokryte pajęczynami kolonizował nieustępliwy mech. Na suficie wygodnie rozgościł się grzyb pokaźnych rozmiarów, zdradzający pewne oznaki świadomości i inteligencji – trzy razy wygrał z Kowalskim w „Pomidor”, a to nie lada wyczyn. Światło wpadające przez okratowane wejście oświetlało tylko środek celi, Kowalskiego i jednego z dwóch pozostałych więźniów. Całości dopełniało stado wygłodniałych szczurów, które z błyskiem w oku przyglądały się od trzech dni agentowi, oblizując pyszczki. Wszystko to nadawało tej celi niepowtarzalny klimat, którego dotąd nie udało się odtworzyć w innych więzieniach świata.
"Chryste, jak ja tu trafiłem?", pomyślał, tonąc w fali retrospekcji uderzającej o wybrzeża jego zmęczonego umysłu
Agent Jan Kowalski był jednym z najlepszych szpiegów w historii polskiego wywiadu. Do Korei Północnej trafił z misją zabicia Kim Dzong Ila. Wszystko szło gładko, w ciągu dwóch lat dowiedział się wszystkiego o przywódcy, jego przyzwyczajeniach i nawykach. W pewnym momencie dostał wiadomość od swojej żony, że urodziła im się córka. "Ale przecież nie byłem w kraju od dwóch lat", pomyślał od razu. Węsząc spisek, postanowił wrócić do Polski, jednak zatrzymano go na lotnisku. W jego walizce „znaleziono” piętnaście kilogramów kokainy i podpisane oświadczenie nr 14: "Jestem zagranicznym szpiegiem i planowałem zabić przywódcę", za co wtrącono go do więzienia. Po paru dniach uciekł i z postanowieniem ukończenia misji włamał się do rezydencji dyktatora w Phenianie. W jego sypialni został zatrzymany przez dwudziestu ochroniarzy, którzy "przypadkiem tamtędy przechodzili". Przy okazji ponownego zatrzymania „znaleziono” przy nim kolejne 10 kilogramów kokainy. Od tamtego momentu wisiał w lochu w podziemiach rezydencji. Przekonany, że ktoś go w to wszystko wrobił, postanowił odnaleźć swojego prześladowcę za wszelką cenę.
Przeciągnął się, łańcuchy zatrzeszczały. Ostatnimi czasy zabawiał drugiego towarzysza niedoli, młodego Koreańczyka, opowieściami ze swoich brawurowych akcji. Drugiego współwięźnia nigdy nie widział, ponieważ wisiał w obszarze zacienionym, a na dodatek nigdy się nie odzywał. Jan odwrócił się do Koreańczyka i z uśmiechem spytał łamanym koreańskim:
- Opowiadałem ci już, jak powstrzymałem straszliwego profesora Chana przed zatopieniem świata w karmelu?
Koreańczyk z obłędem w oczach zaczął szarpać łańcuchami. Krzyczał coś w stylu "wypuśćcie mnie, nie zniosę tego więcej" i "to gorsze niż łamanie kołem", ale oczywiście Kowalski mógł się mylić, nie rozumiał bowiem zbyt dobrze po koreańsku.
"Ach, jak on uwielbia te moje opowieści" – pomyślał, uśmiechając się do siebie.
- Dobra, skończ już męczyć tego biedaka, Kowalski - odezwał się trzeci więzień perfekcyjną angielszczyzną.
- Eee... - celnie zripostował Jan.
- Czas wychodzić - odezwał się znowu tajemniczy głos. Po chwili w ciemności zajaśniały dwie czerwone wiązki lasera, dało się poczuć swąd palonego żelaza, potem nastąpił tylko brzęk pękających łańcuchów i już po chwili stał przed nim mniej więcej trzydziestoletni Koreańczyk, pomagający mu się wydostać z okowów hartowanego metalu.
- Kim jesteś? I czemu mi pomagasz? - spytał Kowalski także po angielsku z charakterystycznym polskim akcentem.
- Mój pseudonim to Xhuan. Jestem agentem GAWRON, moją misją jest cię uwolnić.
Janowi z wrażenia opadła szczęka, jakkolwiek nie wyglądało to zbyt efektownie w pozycji do góry nogami. GAWRON, czyli Grenlandzka Agencja Wywiadowczo - Rozpoznawcza Oraz Niezbytsubtelna jest najbardziej prestiżową organizacją szpiegowską na świecie. Jest tak tajna, że nawet niektórzy jej agenci nie wiedzą, że dla niej pracują (pomimo to co miesiąc dostają niebotyczną pensję).
Po chwili Kowalski stał już pewnie na nogach.
- Skoro jesteś z GAWRON-u, to czemu wyglądasz jak Koreańczyk?
- Na potrzeby misji przeszedłem operację plastyczną. Chodźmy.
Podeszli do krat zamykających celę. Xhuan wziął zamach i z całej siły uderzył w nie otwartą dłonią. Metalowe pręty z ogromnym hałasem uderzyły w przeciwległą ścianę korytarza. Kowalskiemu z podziwu oczy wyszły z orbit. Wyszli z celi.
Nagle uciekinierzy usłyszeli groźne okrzyki. Po chwili w głębi korytarza pojawili się strażnicy uzbrojeni w karabiny maszynowe. Zwykły agent od razu zginąłby pod ostrzałem, ale nie Kowalski. Rzucił się na ziemię i przeturlał do drzwi sąsiedniej celi, gdzie trzymano znalezione przy nim worki z kokainą. Na szczęście była otwarta. Wziął najcięższy z worków i pod gradem kul rzucił nim w napastników. Korytarz w jednej chwili spowiła biała, narkotyczna mgła. Xhuan skoczył w kierunku strażników; po chwili krzyki umilkły, a ten wrócił ze słowami:
- Droga wolna.
Ruszyli w głąb przerzedzającej się mgły. Nagle w ręce Kowalskiego wpadła powoli opadająca na ziemię kartka. Przyjrzał się jej – okazała się zdjęciem. Był na nim starszy mężczyzna leżący wśród rozsypanych kwiatów. "Musiało wypaść z worka", pomyślał. Od razu przyszło mu do głowy, że to jego prześladowca. Z jakiejś niejasnej przyczyny pomyślał też, że jest on Rosjaninem - może to przez widniejącą w tle rosyjską flagę albo podpis "Siergiej Aleksandrov" i adres email pod sygnaturą: iamrussian@loverussia.ru.
- Muszę wrócić do kraju, a potem odnaleźć tego człowieka - powiedział do Xhuana.
- W tym ci już nie pomogę, moja misja zakończona. Powodzenia - odparł agent, po czym przebił się przez mur ze zbrojonego betonu grubości około pięciu metrów. "Ale silni są ci GAWRON-i", pomyślał Jan i skierował się do wyjścia.
- Nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji...
- Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji!
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
[Akcja] Koreański Uciekinier - przez Marumba - 21-07-2011, 11:10
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Kassandra - 21-07-2011, 19:16
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Marumba - 21-07-2011, 19:41
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Lena - 21-07-2011, 19:55
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Marumba - 21-07-2011, 20:01
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Marumba - 22-07-2011, 13:23
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Lukaszn - 23-07-2011, 19:44
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Marumba - 24-07-2011, 17:45
RE: [Akcja] Koreański Uciekinier - przez Szach-Mat - 26-07-2011, 11:02

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości