01-08-2011, 01:36
Ja pisze teksty niewielkie rozmiarowo, bo na to zawsze jest czas.
A z tekstami obszerniejszymi jest ten problem, że jak się w trakcie dnia złapie zapał, żeby o tym pomyśleć. Bo dajmy na to, ja zaczynam zawsze od konstrukcji psychologicznej bohaterów (jeden bohater jest nudny) i do tego dobudowuje akcję. To tak po dwóch trzech dniach (bo powiedzmy nie ma czasu czy ochoty zasiąść do pisania) mam już tej akcji tyle, że w głowie jestem dziesięć stron z przodu i wtedy zapisanie tych wirtualnych kartek staje się męczącym obowiązkiem, karą, zmorą. Więc odwlekam, a procesor pracuje. W ten sposób powstają projekty, które mają początek zapisany, środek w głowie i tylko zakończenia im brak xD I pewnie nigdy się go nie doczekają. A ten cały fakt, gdy już ogarnięty przez świadomość, przytłacza i odejmuje motywacji do dalszego pisania. W ten sposób zanim człowiek zacznie się martwić czy czytelnikom tekst się spodoba, już jest zawiedziony sam z punktu. Ale ja nie byłem nigdy w wojsku, musztry i determinacji nie mam rozpracowanej i nie traktuję pisania jako męczącego obowiązku (tych będzie pod dostatkiem za jakieś pięć lat zapewne xD ). O dziwo mój ostatni projekt (vide "Caligo") masz już trzy rozdziały, łącznie 10 stron 12stką w wordzie - co jest dla mnie absolutnym szokiem i ewenementem. Ale nie ma co chwalić nocy przed świtem, już jestem trzy rozdziały w głowie do przodu xDDD
A z tekstami obszerniejszymi jest ten problem, że jak się w trakcie dnia złapie zapał, żeby o tym pomyśleć. Bo dajmy na to, ja zaczynam zawsze od konstrukcji psychologicznej bohaterów (jeden bohater jest nudny) i do tego dobudowuje akcję. To tak po dwóch trzech dniach (bo powiedzmy nie ma czasu czy ochoty zasiąść do pisania) mam już tej akcji tyle, że w głowie jestem dziesięć stron z przodu i wtedy zapisanie tych wirtualnych kartek staje się męczącym obowiązkiem, karą, zmorą. Więc odwlekam, a procesor pracuje. W ten sposób powstają projekty, które mają początek zapisany, środek w głowie i tylko zakończenia im brak xD I pewnie nigdy się go nie doczekają. A ten cały fakt, gdy już ogarnięty przez świadomość, przytłacza i odejmuje motywacji do dalszego pisania. W ten sposób zanim człowiek zacznie się martwić czy czytelnikom tekst się spodoba, już jest zawiedziony sam z punktu. Ale ja nie byłem nigdy w wojsku, musztry i determinacji nie mam rozpracowanej i nie traktuję pisania jako męczącego obowiązku (tych będzie pod dostatkiem za jakieś pięć lat zapewne xD ). O dziwo mój ostatni projekt (vide "Caligo") masz już trzy rozdziały, łącznie 10 stron 12stką w wordzie - co jest dla mnie absolutnym szokiem i ewenementem. Ale nie ma co chwalić nocy przed świtem, już jestem trzy rozdziały w głowie do przodu xDDD
to be a struggling writer first you need to know how to struggle