Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Lerian - miasto pełne niespodzianek.
#1
- Wejść – odpowiedział na pukanie Trzeci z Dwunastu. Do salonu wszedł zgrabny mężczyzna w dosyć młodym wieku. Miał na sobie krwawoczerwoną tunikę z wygrawerowanym znakiem Klanu Xavia. Kolor jego ubioru wskazywał, że zajmuje się handlem na czarnym rynku, jedną z trzech głównych specjalizacji Ukrytych. – Co cię do mnie sprowadza, Gerinie?
Młodzieńca onieśmieliły przepych i bogactwo, z jakim zostało urządzone mieszkanie. Na wielkim stole stały złote puchary i kieliszki. Wzory na ścianach, wykonane przez jednego z najznakomitszych malarzy w całym mieście nie dawały o sobie zapomnieć od ostatniej wizyty Gerina. Mimo, że był dobrym kupcem, pracował dla niego, Trzeciego. Był mu podporządkowany, toteż wszystkie ważniejsze interesy z innymi grupami Ukrytych musiał załatwiać ze swoim szefem. Ta sprawa wyglądała podobnie.[/p]
- Panie, jeden z Klanów w Północnej Dzielnicy zaproponował mi sto pięćdziesiąt sztabek złota w zamian za pas ziemi uprawnej na górze, o szerokości trzydziestu metrów, rozciągający się od Wzgórza Ubogich, aż do Równiny Rejnar. Ja jestem jak najbardziej za, ale to zbyt duża suma, żebym mógł sam podjąć decyzję. Zwracam się o pomoc do ciebie.
- Nie – Trzeci z Wielkiej Rady był znany z krótkich, ale dogłębnych odpowiedzi.
- Dlaczego? – Gerin był wyraźnie zdziwiony. Przecież sto pięćdziesiąt sztuk złota zaspokoiło by kilka ich potrzeb: można by było kupić żyrandole do większości tuneli, a i pewnie starczyłoby na przekupienie kilku wpływowych ludzi na Dworze. Tak, to była dobra cena. Przynajmniej jak za taki mały skrawek ziemi.
- Ponieważ to my zasiejemy na nim w tym roku zboże i za pół roku weźmiemy dwa razy więcej. Chyba byłoby nierozsądnie teren sprzedawać, podczas gdy możemy zarobić na nim dużo więcej. Poza tym w całym państwie brakuje zboża, a zapotrzebowanie na chleb jest wielkie. Myślałem ostatnio nad kupnem dużej części ziemi przy samych murach Lerianu. Mielibyśmy dodatkowy zarobek. I tak Król niewiele o nas wie, myśli, że Ukryci to zaledwie kilkunastoosobowa grupka przestępców, którzy prawie nic nie robią… Nie boi się nas, co znaczy, że przewaga jest po naszej stronie. Dobrze, ale pora kończyć twoją audiencję, Gerinie. Nie sprzedawaj tej ziemi. Mam nadzieję, że niebawem się zobaczymy.
Gerin wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Również poprzednim razem Trzeci się nie zgodził. Miał pecha, że podlegał akurat pod tego człowieka… No, ale trzeba wracać na targowisko. Na korytarzu skręcił w lewo i poszedł schodami na górę. Otworzył klapę i wyszedł na powierzchnię. Starannie zamaskował wyjście trawą, która leżała w pobliżu. Tunele powoli mnie wykańczają, pomyślał. Po co ja się w to wszystko pakowałem? [/p]
Przed nim rozciągało się miasto Lerian. W swojej prostocie nie różniło się od innych miast Derianoru, ale znajdowała się tutaj jedna bardzo ważna rzecz, która sprawiała, że handel w tym cichym zakątku kraju był niesamowicie ożywiony. Siedziba Wojowników Niebieskiego Ognia leżała w północnej części miasta, tam też znajdowało się targowisko. Potężni członkowie tego pradawnego stowarzyszenia, potrafiący posługiwać się starą magią, często odwiedzali te miejsce. Nosili w sakiewkach wiele pieniędzy, więc był to też raj dla złodziei Ukrytych. Sam Gerin natomiast miał swoje miejsce na uboczu, gdzie rozstawiał zawsze namiot. W środku był stół, a na nim towary, między innymi biżuteria i kamienie szlachetne. Część(tą większą) tego, co zarobił, oddawał Trzeciemu, za część kupował towar, a ten najmniejszy kawałek miał dla siebie. Handel był stosunkowo dobrym sposobem zarobku, jeśli się nie pracowało dla tego, dla kogo pracował Gerin. Ukryci byli bowiem tajną złodziejską organizacją, składającą się z dwunastu klanów, o których nikt nie wiedział i mającą swe siedziby w tunelach pod miastem. Powodziło im się niezwykle dobrze, ich przywódcy żyli w luksusach, jednak zwykli pracownicy musieli zadowalać się dosyć przeciętnym bytem. Działali na powierzchni, kradnąc, rozprowadzając zakazane towary i od czasu do czasu strasząc wpływowych ludzi w Lerianie. [/p]
Handlarz poszedł do swojego mieszkania przy targowisku i wyciągnął z niego namiot swojego ojca. Niosąc zawiniątko na plecach, podszedł, ciężko stąpając, na swoje stare miejsce przy placu po czym rozłożył je. Znowu zapomniałem, pomyślał. Wrócił się do domu, a po kilku minutach spędzonych na przeszukiwaniu swoich gratów wyniósł z niego wielkie pudło i składany stolik. Podszedł z powrotem do namiotu, po czym ustawił obok ową miniaturową ławę, a na niej położył towary. [/p]
- Ty jesteś Gerin? - Kupiec nie zauważył zbliżającego się od tyłu mężczyzny. Widać było, że tamten dawno już przekroczył sześćdziesiątkę, jednak jego ubiór wyglądał schludnie i elegancko.
- Tak, to ja.
- Musimy porozmawiać. Chodź na bok, tak żeby nikt nie słyszał.
- Nie mogę opuszczać mojego stoiska, przykro mi. – Gerin zobaczył przy boku człowieka sztylet.

"Człowiek rodzi się, by umrzeć."
Moje kreacje na Inku:
Jakub Wędrowycz - Polowanie na Czarownicę Pavlę (fanfiction)
Jakub Wędrowycz - Włamanie do aresztu (fanfiction)
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Lerian - miasto pełne niespodzianek. - przez Khaern - 30-05-2011, 09:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości