Hmm, ponieważ tam gdzie proza, tam i poezja, pomyślałam sobie, że może warto byłoby poświęcić jej trochę więcej uwagi.
Chciałabym, żebyście pisali tutaj o wierszach, które wywarły na Was ogromne wrażenie, do których lubicie wracać.
Edward Stachura na początek
Można długo rozwodzić się nad tym czy bliżej mu było do pieśniarza czy do poety albo czy był jednym i drugim w wystarczająco dobry sposób.
Dla mnie Stachura jest takim poetyckim odpowiednikem Jamesa Deana; outsider z piórem i gitarą w ręku, neurotyczna, skomplikowana osobowość, buntownik z powołania i z wyboru.
Do kilku z jego wierszy mam niemały sentyment. "Człowiek człowiekowi" to klasyk, więc zamieszczać nie będę, ale jest kilka równie pięknych (a może nawet piękniejszych?) i mniej znanych.
Co noc
Co noc
kiedy schodzą do knajp kolędnicy
na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu
Arlekin paznokcie gryzie do krwi
i szczury przyzywa
na piszczałkach swych nóg
To znak że nie dosyć fioletu
zapachu mydła
chleba i łaskotania nozdrzy
A tam
kolędnicy
wchodzą w kufle złotego piwa
i zębami w uda żarłocznie
Co noc
kiedy schodzą do knajp kolędnicy
na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu
Arlekin paznokcie gryzie do krwi
i szczury przyzywa
na piszczałkach swych nóg
Rozwód
Jeśli cię nawet z kości słoniowej uczynię
to i tak powiedzą - wielkie było Bizancjum
co to musi być za śnieg to ramię -
I będzie cię rozdzierać siedem muzeów
gdzie sale największe jak łóżka osobno dla ciebie
jakby conajmniej Homer miał spać albo i lepiej
i zaczną ci profil zwiedzać a plecy obchodzić
z czterech stron świata obchodzić i zaraz odejdą
żeby się nie przyzwyczaić za prędko do ciebie
a kiedy już noc nad muzeum i w nim
to będzie kolej na stróża i jego suchy język
po twoim brzuchu jak cukier i sól jednocześnie
i wtedy go szczury pogryzą bo to jest zazdrość
chociaż zawsze był dystans między nimi
ale do ciebie się razem ślizgali: dlatego
a ja odejdę który cię uczyniłem odejdzie ten
który cię począł i objawił nie tylko
a żeby wiedział to już by wolał
omdlewać to mu zostało co krok
Na błękicie jest polana
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Martwe zamieniam w żywe.
Zgasłe w płonącą grzywę.
Powiedz mi, co byś chciała?
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jeśli chcesz jeszcze więcej,
Wezmę cię ja na ręce:
W góry uniosę dzikie.
Zaprzęg latawców skrzyknę,
Jeśli chcesz jeszcze wyżej.
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Chęć masz na lody może?
Albo na młode zboże?
Wszystko dla ciebie zrobię.
(Mój ty mały, wielki Boże!)
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jadą razem do Poznania.
Chciałabym, żebyście pisali tutaj o wierszach, które wywarły na Was ogromne wrażenie, do których lubicie wracać.
Edward Stachura na początek
Można długo rozwodzić się nad tym czy bliżej mu było do pieśniarza czy do poety albo czy był jednym i drugim w wystarczająco dobry sposób.
Dla mnie Stachura jest takim poetyckim odpowiednikem Jamesa Deana; outsider z piórem i gitarą w ręku, neurotyczna, skomplikowana osobowość, buntownik z powołania i z wyboru.
Do kilku z jego wierszy mam niemały sentyment. "Człowiek człowiekowi" to klasyk, więc zamieszczać nie będę, ale jest kilka równie pięknych (a może nawet piękniejszych?) i mniej znanych.
Co noc
Co noc
kiedy schodzą do knajp kolędnicy
na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu
Arlekin paznokcie gryzie do krwi
i szczury przyzywa
na piszczałkach swych nóg
To znak że nie dosyć fioletu
zapachu mydła
chleba i łaskotania nozdrzy
A tam
kolędnicy
wchodzą w kufle złotego piwa
i zębami w uda żarłocznie
Co noc
kiedy schodzą do knajp kolędnicy
na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu
Arlekin paznokcie gryzie do krwi
i szczury przyzywa
na piszczałkach swych nóg
Rozwód
Jeśli cię nawet z kości słoniowej uczynię
to i tak powiedzą - wielkie było Bizancjum
co to musi być za śnieg to ramię -
I będzie cię rozdzierać siedem muzeów
gdzie sale największe jak łóżka osobno dla ciebie
jakby conajmniej Homer miał spać albo i lepiej
i zaczną ci profil zwiedzać a plecy obchodzić
z czterech stron świata obchodzić i zaraz odejdą
żeby się nie przyzwyczaić za prędko do ciebie
a kiedy już noc nad muzeum i w nim
to będzie kolej na stróża i jego suchy język
po twoim brzuchu jak cukier i sól jednocześnie
i wtedy go szczury pogryzą bo to jest zazdrość
chociaż zawsze był dystans między nimi
ale do ciebie się razem ślizgali: dlatego
a ja odejdę który cię uczyniłem odejdzie ten
który cię począł i objawił nie tylko
a żeby wiedział to już by wolał
omdlewać to mu zostało co krok
Na błękicie jest polana
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Martwe zamieniam w żywe.
Zgasłe w płonącą grzywę.
Powiedz mi, co byś chciała?
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jeśli chcesz jeszcze więcej,
Wezmę cię ja na ręce:
W góry uniosę dzikie.
Zaprzęg latawców skrzyknę,
Jeśli chcesz jeszcze wyżej.
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Powiedz mi, co byś chciała?
Cuda ja czynię, Mała!
Chęć masz na lody może?
Albo na młode zboże?
Wszystko dla ciebie zrobię.
(Mój ty mały, wielki Boże!)
Na błękicie jest polana.
Dwa obłoki to hosanna.
Jeden chłopak, drugi panna.
Jadą razem do Poznania.
Quod me non necaverit, certe confirmabit
Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.
Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.