Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
LIGHTS OUT
#1
Cześć!
Jest czwarta rano, jakby co. Chciałem podzielić się z wami bardzo niesztampowym, wyjątkowym opowiadaniem, którego nie da się w zasadzie oceniać wszelkimi znanymi skalami. Można powiedzieć "fajne" albo "gupie" i dodać " (cośtam) było spoko, a "..." nie.". Okazjonalnie występują przekleństwa w celu podkreślenia targających człowiekiem emocji.
Aha, jednocześnie nie spodziewajcie się przełomu w literaturze, delikatnie mówiąc.


LIGHTS OUT


Kiedy nastąpiła ostatnia pełnia tego urodzaju
Hermes przyszedł odwiedzić Zeusa u szczytu góry Olimp.
„Królu – rzekł – nastaje drugi gniew bogów.
Pod wodzą Gerimesa ludzkość przestaje bać się opiekunów
i krążą wieści wśród tytanów jakobyśmy mieli
otworzyć drugie dno puszki Pandory
jako karę dla stworzonej przez nas rasy. Czy to prawda?
„Kara nastąpi lecz w inny sposób” Rzekł na to Zeus,
po czym pierdolnął piorunem tak mocno,
że się drzewa poobalały i światła zgasły na ziemskim podole
by już nigdy nie zabłysnąć ponownie.






ROZDZIAŁ I

- Chyba światła zgasły – stwierdził Garnasz nakrywając twarz kołdrą.
- Co za różnica – odparł jego brat Ejdan. – I tak się chowasz pod pierzyną.
Chłopiec nic nie odpowiedział. Oddychał powoli próbując usłyszeć dźwięki telewizora z pokoju rodziców. Na próżno.
- Chyba światła zgasły. – Powtórzył.
- Ty to ale jesteś głupi – Ejdan odwrócił się twarzą do ściany i wtulił twarz w poduszkę.
Nie zdążył jednak zasnąć, gdyż po chwili drzwi otworzyły się niedelikatnie i wszedł do pokoju Toreb, ojciec rodzeństwa.
- Nie, u chłopców też nie ma prądu! – Krzyknął bezceremonialnie w głąb mieszkania – Sprawdź bezpieczniki!
Dalej nie działo się nic ciekawego. Małżeństwo sprawdziło bezpieczniki, bla bla bla, nie ma prądu, zapalili świeczki i czekali aż telewizor zaskoczy i obejrzą końcówkę swojego serialu. Oczywiście telewizor nie zaskoczył bo nie było prądu, więc jakaś większa awaria, ojciec dzwonił do elektrowni, ale telefon nie działał, dzwonił z komórki, też dupa, ipody młodych nagle się rozładowały i w ogóle takie ogólne chaotyczne sprawdzanie różnych źródeł energii nie przyniosło żadnych pozytywnych wieści, tylko jedną negatywną mianowicie że nie ma elektryczności w domu.
Już Toreb miał sprawdzać kolejne losowe urządzenia zasilane energią elektryczną kiedy usłyszał łopotanie do drzwi a na dworze padało i była noc tak a propos.
- Wejdź Krowrze! – Wydarł się ojciec.
Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypieniem i do domu wszedł Krowr, przyjaciel rodziny który był też sąsiadem mającym stado krów i dwa ostatnie bizony w Częstochowie.
- Jak możecie być tak spokojni?! – wydarł się zrzucając pokry płaszcz i zostawiając ślady błota na błękitnych płytkach. – Czy wy nie widzicie co się dzieje na zewnątrz?!
- Wichura szaleje, ot co – odparła głowa rodziny, lekko urażona – Zszarpała druty i nie ma prądu.
Wichura, żona Toreba spojrzała zaniepokojona na bliskiego przyjaciela rodziny - Krowra, ale szybko zorientowała się, że to tylko gra słów i jej mąż nic nie podejrzewa.
No, tak czy siak Krowr powiedział rodzinie, że to nie tylko to, bo umarli powstali z grobów i idą szturmować mieścinę. A jako, że nie ma prądu to nie można wiadomości pooglądać, ale to chyba jakaś grubsza sprawa bo z najwyższego szczytu w Andach nie widać żadnego światła prócz ognisk w okolicznych wioskach i miasteczkach czyli, że więcej niż jedna elektrownia padła bo jedna to ogarnia Częstochowę i Nowy Jork i wszystko na północ od nich, a druga na południe i skoro na południe od tych miast się nie świeci to znaczy że dwie elektrownie nie mają prądu. I że to nie o pozrywane druty chodzi bo jakby tak było to by było widać chociaż światła elektrowni z tego wzgórza a świateł nie widać bo jest ulewa, ale nie tylko dlatego, głównie dlatego że się tam nie świecą.
Na to oczywiście ojciec Toreb zawołał swoich synów i nakazał trzymać ich blisko siebie w razie jakby te trupy faktycznie przyszły:
- Trzymajcie się blisko mnie, w razie jakby te trupy faktycznie przyszły.
Potem nabił sobie i koledze fajkę, potem dwururkę i stwierdził, że będzie czekał.
Tamten na to, że nie, bo jak przyjdą te trupy co wyszły z grobów to przecież nie będą szły pojedynczo tylko w grupie, a poza tym cała Częstochowa zbiera się w polo markecie bo zawsze tak od dziecka już żartowali, że jakby kiedyś nie było prądu wszędzie i będzie ulewa i żywe trupy to się spotkają przy polo markecie. Nie żeby to była jakaś przepowiednia taka czy coś tylko takie sobie żarty stroili za gówniarza i biegali z patykami i strzelali do niewidzialnych zombie których tam w zasadzie nie było. A Krowrowi całe bydło poumierało jeszcze i nie ma z czego kiełbasy zrobić więc mówił, że też idzie do polo marketu.
- Z cmentarza do molo marketu jeśliby szli – zauważyła Wichura – to po drodze mają nasz dom! A jeśli jesteśmy jedyną rodziną chowającą się w domu to pewnikiem nas zjedzą, żądne krwi barachła przeklęte.
- Waż słowa kobieto – powiedział na to groźnym tonem Toreb - Wujek Malcek z pewnością jest częścią tego piekielnego zaprzęgu!
- Wujek Malcek… - Szepnął Garnasz -On mnie dotykał.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwał ojciec dziecka.
- No ale teraz nie żyje, więc po co rozdrapywać stare rany. – Stwierdził, po czym szybko chcąc zmienić temat zwrócił się do żony - Dwururka całego cmentarza martwych nie pokona. Musimy udać się w bezpieczniejsze miejsce.
Dlatego postanowili pójść do polo marketu, tam coś zjeść a jak się uda to jeszcze telewizor nowy wynieść bo ten nie działa. Znaczy oni mówią, ze nie działa, bo on działa tylko nie ma prądu a ta rodzina do najmądrzejszych nie należy.
Kiedy wyszli z domu, ich oczom ukazała się ciemność bo nie było prądu o czym wspomniałem wcześniej. Tylko ulewa gnoiła robiąc wielkie kałuże, i ten syn Garnasz jako, że był niewidomy to lepiej słyszał, więc prowadził rodzinę i Krowra tam gdzie go uszy poniosły.
A jako że był głuchy to doprowadził ludność wprost w szpony zombiaków bo ich nie słyszał jak jęczeli a rodzice go nie zatrzymywali bo nie chcieli go pouczać gdzie ma iść bo młody i tak miał dość przerąbane w szkole i na przejściu dla pieszych. Rodzice wiedzieli, że to dla niego duża szansa żeby się wykazać, więc zaufali mu w tej kwestii. W ogóle Garnasz nosił ipoda ze sobą ale tylko dlatego żeby nie pokazywać że jest głuchy. Nosił też czapkę z logo Chicago ale nie wiem dlaczego, chyba ją lubił.
Tak więc ledwo uszli z życiem, ale oczywiście nie wszyscy bo Wichura gdzieś po drodze zniknęła ale nikt się tym nie przejął, bo statystyka mówi, że jak wpadniesz po ciemku na hordę zombie i z pięciu ludzi (w tym ślepy i głuchy przewodnik) ocaleje czterech to i tak jest spoko bo mogłoby ocaleć dwóch albo żaden.
Kluczyli kilka minut po Częstochowie aż w końcu dotarli do supermarketu, jedynego miejsca gdzie panowała jasność, gdyż rozpalono wielkie ognisko z papieru i odzieży młodych hipisek.
Szczęście zbłąkanych jednak nie trwało długo, bo jak się przyjrzeli to się okazało, że ludzie zamiast wejść do środka to stali na zewnątrz, bo przecież w przeszłości opowiadali, że się spotkają pod polo marketem a nie w środku. No i tak trupy sportowców które przebierały witkami szybciej niż inne zaczęły zżerać zdezorientowany tłum. Jednak nasi mężni bohaterowie wykazali się sprytem i zimną krwią, ponieważ wbiegli do środka marketu i zabarykadowali wejście furą zupek chińskich i sosami ze słoików bo to jest gęste się klei.
Przyszła kolej na Ejdana, który rzucił pomysł żeby zabarykadować się z każdej strony marketu, bo na pewno jest jakieś tylne wejście albo coś. Tak więc wszyscy przeszli na zaplecze sklepu gdzie szukali czegoś czym można zastawić drzwi, nic takiego nie znaleźli więc wyszli na zewnątrz i zapchali kontener na śmieci pod wejście. To było bardzo sprytne bo nikt już nie mógł dostać się do środka, szkoda tylko, że oni też. Zanim zdali sobie sprawę z tego, co zrobili martwi zaczęli ich otaczać i nie było już czasu żeby to poprzestawiać. Na całe szczęście ta partia hordy to byli emeryci i renciści więc chłopaki uciekli im bez problemu i dalej włóczyli się po ulicach omijając losowych zombi zajadających ekspedientki polo marketu. Do końca nie wiedzieli gdzie chcieli się udać, więc tak tylko chodzili aż nie znaleźli komisariatu. Chcieli dostać się do środka, i mimo, że drzwi były otwarte, tabliczka na nich głosiła „nieupoważnionym wstęp wzbroniony” i jako że ocaleli nie chcieli na domiar złego narobić sobie problemów z prawem poszli dalej, do kościoła.
To co się działo w kościele to istna masakra. Nie dosłownie, ale tak w przenośni. Bo w sumie co tam było takiego. Kilku zombiaków których nie szło przeskoczyć ani obejść, więc zagrali szybko w grę w papier kamień nożyczki który będzie mięsem armatnim.
No i nie mogli dojść do porozumienia, bo najpierw przegrał Ejdan i jak go mieli rzucić trupom jako dywersję to się bronił, że niby nie wiedział czy ten co odpada nie bierze dalej udziału czy zostanie poświęcony. Więc uzgodnili, że grają jeszcze raz i ten kto wygra rundę, ten ma nieśmiertelność w następnej i tak dalej, aż nie zostanie jedna osoba. I wygrał Toreb, i miał tę nietykalność, ale niepotrzebnie wziął udział w kolejnej rundzie i nie wiedzieli czy teraz ma podwójną nietykalność (bo znowu wygrał), czyli wygrywa automatycznie kiedy następnym razem przyjdzie im grać w papier kamień nożyczki, czy może podwójna nietykalność polega na tym, że rzucą go zombiakom i nic mu się nie stanie nic bo jest nietykalny. Uzgodnili, że to bez sensu i grali od nowa, wtedy odparł Ejdan, w kolejnej rundzie Garnasz i teraz już była tylko kwestia czy rzucą Toreba na pożarcie, czy Krowra. No i Krowr wygrał, ale Toreb zasłaniał się tym, że miał nietykalność i że jeśli ma się poświęcić to ten musi z nim wygrać jeszcze dwa razy: raz żeby mu tą nietykalność co została anulować i drugi raz już na serio. Więc kolejną rundę wygrał Krowr czyli był remis, w ostatniej rundzie miało się wszystko rozstrzygnąć, i znowu wygrał Krowr. Jednak Toreb stwierdził, że nie chce umierać i rzucił sąsiada na pożarcie martwym ludziom z cmentarza.
Tak utworzona dywersja pozwoliła im złożyć modły do malowidła najświętszej Maryj Panny bo to jedyna opcja która miała jakieś realne szanse powodzenia. Nie wiedzieli tylko, że Boga nie ma.
A nie czekaj, jest. Bo oto malowidło Maryj zmieniło się w szybę, ale taką miękką, że dało się przez nią przejść, taki portal. No i oni nie mieli zbytnio wyboru tylko musieli przejść przez ten portal bo z tyłu już trupy podgryzały im pięty.
A co ukazało się ich oczom dowiecie się w następnym rozdziale.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
LIGHTS OUT - przez William - 05-04-2011, 03:08
RE: LIGHTS OUT - przez Lena - 05-04-2011, 17:35
RE: LIGHTS OUT - przez Fiteł - 05-04-2011, 19:23
RE: LIGHTS OUT - przez William - 06-04-2011, 00:34
RE: LIGHTS OUT - przez Chrisiok - 06-04-2011, 11:24
RE: LIGHTS OUT - przez William - 07-04-2011, 00:20
RE: LIGHTS OUT - przez marcinos83 - 07-04-2011, 20:06
RE: LIGHTS OUT - przez William - 07-04-2011, 23:39
RE: LIGHTS OUT - przez marcinos83 - 08-04-2011, 09:31
RE: LIGHTS OUT - przez Danek - 09-04-2011, 16:57
RE: LIGHTS OUT - przez William - 10-04-2011, 02:03
RE: LIGHTS OUT - przez Danek - 10-04-2011, 10:35
RE: LIGHTS OUT - przez marcinos83 - 10-04-2011, 10:56
RE: LIGHTS OUT - przez William - 11-04-2011, 00:30
RE: LIGHTS OUT - przez Danek - 11-04-2011, 08:03
RE: LIGHTS OUT - przez Chrisiok - 11-04-2011, 08:30
RE: LIGHTS OUT - przez William - 11-04-2011, 13:16

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości