Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Brama Ezechiela
#1
Napisałem opowiadanie, które chcę tu wklejać w odcinkach. Jest to utwór, w którym występuje trójka naukowców we współczesnej Polsce.
Pierwszy - pomysłowy, ale nieśmiały;
drugi - genialny, ale twardo stąpający po ziemi;
a trzecia - piękna i rozmarzona.
Razem tworzą muzeum ognia i energii.
Ich przygoda zacznie jednak wykraczać poza dawną
kopalnię, w której prezentują ekspozycję.
Będą tajemniczy goście, nieprawdopodobne wydarzenia i
tajemnica objawiana wyłącznie wybranym.
Opowiadanie fantastyczno naukowe, w której filozofia splata się
z fizyką, a one z miłością.

Proszę o uwagi i komentarze.

- 1 -

Praca w Instytucie dawała mi ogromną satysfakcję, bo zawsze pociągały mnie tajemnice świata. Niestety jednak zapanował tu marazm, a na dodatek przyszły cięcia finansowe, co zmusiło mnie do odejścia. Mógłbym tam zostać i by być biednym wyrobnikiem. Żeby starczyło na godne życie, musiałbym do mojej pensji dołożyć drugie tyle. Dlatego w dniu swych trzydziestych urodzin zrezygnowałem z pracy w instytucie.

Zmusiło mnie to do poszukiwania innych źródeł dochodów. Pomysłów mi nie brakowało, postanowiłem urządzić w wyeksploatowanej kopalni uranu dyskotekę, gdzie miałem zostać didżejem. Szybko jednak wyszło na jaw, iż porywam się z motyką na słońce, bo nie dość, że nie miałem pojęcia o prowadzeniu dyskoteki, to w dodatku nie znałem współczesnych trendów muzycznych i wykonawców.
Co z tego, że nasłuchałem się popowych piosenek i naoglądałem teledysków? Po głowie zawsze chodziła mi nauka i technika. Inne dziedziny mnie nie interesowały, jestem w nich zwyczajnie mało rozwinięty.
Dążyłem jednak uparcie do pozyskania tego lokalu. Ale, jak to u nas bywa, już na początku zaczęły się schody. Rozmowy z władzami administrującymi terenem, na którym znajdowała się kopalnia, trwały ponad rok, ponieważ nikt nie czuł się na tyle władnym, by wydać odpowiednią decyzję. Burmistrz twierdził, że właścicielem kopalni jest wojsko, a wojsko z kolei, że agencja energii atomowej. Odsyłano mnie więc od Annasza do Kajfasza. W końcu pomyślałem, że to nadal własność Hitlera albo Stalina, bo kopalnia eksploatowana była przez faszystowskie Niemcy, a później Sowietów i będę musiał czekać, aż ich spadkobiercy łaskawie wydadzą zgodę.
Ostatecznie zezwolenie na otwarcie dyskoteki dostałem od burmistrza.
Pewnie trwałoby to jeszcze dłużej lub zupełnie nie otrzymałbym zgody, gdyby w sprawę nie zaangażował się mój przyjaciel z Instytutu. Oczywiście nie było żadnych podejrzanych czynności, wystarczył tylko jeden telefon. On znał burmistrza osobiście, ponieważ wymagały tego kontakty służbowe. Spotykali się często, bo Instytut badał kopalnię pod kątem bezpieczeństwa. Na szczęście radiacja była tam na tak niskim poziomie, że nie stanowiła żadnego zagrożenia - ani dla osób przebywających w okolicach, ani wewnątrz. Każdy, kto zejdzie tam, pod ziemię, jest narażony na promieniowanie jonizujące w mniejszym stopniu niż załoga samolotu pasażerskiego.

- 2 -

Ale, choć kosztowało mnie to tyle zachodu, dyskoteka okazała się wielką klapą. Już po roku prawa rynku plus moda sprawiły, że ruch znacznie zmalał. W dodatku przypałętali się chętni ochroniarze, którym nie można było odmówić świadczonych usług. W oczy zajrzała mi plajta i już widziałem napalonych na mnie komorników. Ratunkiem okazali się ci, których, jak powiadają ludzie, poznaje się w biedzie.
Do mojego kopalnianego interesu przyłączyło się dwoje przyjaciół z dawnych czasów - Katarzyna i George. Ona jest uroczą kobietą z nieprzeciętnymi zaletami ducha oraz zmysłowością. Ma miły i działający na mnie głos, którego nie sposób zapomnieć. Posiada także analityczny umysł, bardzo przydatny w pracy naukowca. Na swoim koncie zanotowała już wiele badań i mnóstwo publikacji. Obecnie wraz z zespołem pracuje nad teorią grawitacji kwantowej. Może dokonają przewrotu w nauce.
Od zawsze kochałem się w tej miłej, mądrej dziewczynie, ale nigdy nie dawałem tego po sobie poznać. Taki ze mnie dziwak.
Moi przyjaciele są zatrudnieni w wiodącym instytucie fizyki, ja natomiast pracowałem tylko w jego oddziale, i to w innym mieście. Oboje w dalszym ciągu wchodzą w skład jednego zespołu, którego kierownikiem jest George. Ma nie mniejsze osiągnięcia naukowe niż Katarzyna, ale został wybrany na szefa chyba dlatego, że jest mężczyzną. Osobiście widziałbym na jego miejscu ją, ale ona najwyraźniej nie ma takich ambicji. Chyba dobrze, że tak jest, bo jako kierownik zespołu straciłaby wiele ze swojej kobiecości.
Nasze drogi się rozeszły i zamieszkaliśmy w różnych miastach, jednak znajomości nie zerwaliśmy. Kontakt z nauką mam cały czas, choć teraz już raczej prywatnie. Staram się śledzić na bieżąco wszystkie dokonania Instytutu. Zwłaszcza Kasi.

- 3 -

Niedawno zaproszono mnie na sympozjum naukowe, na którym spotkałem się z przyjaciółmi. Po oficjalnym spotkaniu poszliśmy na kolację do stylowej karczmy. Kasia delektowała się winem, a my, mężczyźni - drinkami. W pewnym momencie, gdy gawędziliśmy o tym i owym, opisałem im moje problemy z dyskoteką. Byli zaskoczeni, bo nigdy by nie pomyśleli, że zajmę się biznesem, całkowicie porzucając naukę. Uważali, że dyskoteka będzie jedynie dodatkowym źródłem dochodu, a ja zajmę się kontynuowaniem pracy w Instytucie. Znali mnie z dociekliwości i zamiłowania do odkrywania nieznanego, a nawet skłonności do science fiction. Od zawsze twierdzę, że rzeczywistość przerasta najśmielszą fantastykę. Wszędzie doszukuję się tajemniczych przyczyn, mocy sprawczych, o których nam się nie śniło.
Podczas kolacji wprowadziłem ich w temat mojego biznesu, a właściwie plajty. Widząc moje zrezygnowanie, zaproponowali pomoc i tak podjęliśmy decyzję o wspólnym przedsięwzięciu w kopalni uranu. Nakreśliłem Katarzynie i Georgeowi mój plan. Spodobał im się, bo upatrywali w tym jakichś dochodów. Sami też cierpieli na niedostatek kasy - wiadomo, jak to jest z wynagrodzeniem w nauce.
Plan był następujący: urządzenie w kopalni muzeum ognia i energii. To miało szansę przynosić dochody, zwłaszcza, że mogliśmy skorzystać z dotacji unijnych. Po drugie, to rejony górskie. Turystyka jest
tu dość rozwinięta, zwłaszcza zimą, kiedy przyjeżdżają narciarze. Dla zziębniętych zaplanowaliśmy kawiarenkę z grzańcem i lekkim jedzeniem. Co zaplanowane, zostało wykonane. Interes jakoś się kręcił. Zwiedzający okazali się nie hołotą, a ludźmi kulturalnymi, głodnymi wiedzy i historii.

Kopalnia składała się z głównego korytarza i wielu bocznych, wydrążonych w skale wyrobisk. Były ich kilometry, ale my wykorzystaliśmy jedynie dwieście metrów. Pozostawiliśmy wyrobiska w nienaruszonym stanie i tylko pomalowaliśmy ściany oraz sklepienia różnymi kolorami. Te boczne korytarze nazwaliśmy salami i urządziliśmy tam ekspozycje poświęcone historii ognia oraz energii - od zarania dziejów człowieka do czasów współczesnych. Sal było dwadzieścia. W każdej zgromadziliśmy zbiory eksponatów z danej epoki: malowideł, zdjęć i modeli najróżniejszych urządzeń niezbędnych do wytwarzania energii.
Pierwsza sala, licząc od wejścia, pokazywała posługującego się ogniem człowieka pierwotnego. Jest nim Homo erectus, który zamieszkiwał Ziemię ponad pół miliona lat temu. Opanowanie wzniecania ognia umożliwiło dawnemu człowiekowi rozwój oraz ekspansję na cały świat, a wreszcie kosmos. Dzisiaj wykorzystujemy nawet ogień atomowy, który warunkuje nasze przetrwanie w przyszłości. Jedna z pozostałych sal pochłonęła mnie, Kasię i Georgea kompletnie. Nie mamy jeszcze pojęcia, co to może oznaczać i czego tam doświadczamy. Nasza wiedza fizyczna jest w tym przypadku bezużyteczna. Nie możemy tego wytłumaczyć na gruncie nauki, a w cuda nie wierzymy.

- 4 -

Tym tajemniczym miejscem jest Sala Ezechiela. Tak ją nazwaliśmy i urządziliśmy dla uczczenia jednego z proroków Starego Testamentu. Był on bystrym obserwatorem i opisywał ze szczegółami, co widział. A widział niestworzone rzeczy. Najdziwniejszym było przedstawienie ognistych rydwanów, na których jakoby zstępowali z nieba bogowie. Ich pojazdy Ezechiel opisał nadzwyczaj precyzyjnie. Na pewno nie mógł tego wymyślić, bo w owym czasie takiej techniki jeszcze nie było. Musiał to zaobserwować. Opisane przez niego rydwany latały w powietrzu, a także poruszały się po ziemi za pomocą przemyślnych kół. Miały one złożoną budowę, dzięki której umożliwiały ruch rydwanów w różnych kierunkach, bez obracania się i skręcania.
Próbowaliśmy wyobrazić sobie te koła i stworzyliśmy różne ich modele. Jeden z nich przypadł nam do gustu, więc go skopiowaliśmy.

George jest umysłem ścisłym, ale niepozbawionym polotu. Czasem, kiedy coś wymyśli, mówi, że przyszło mu to do głowy bez jego udziału. Ja mu wierzę, bo coś na ten temat wiem. George jest też człowiekiem upartym i tak łatwo nie rezygnuje obranej drogi. Widać to w jego pracy naukowej. Kiedy jego hipoteza się wali, on jeszcze próbuje ją ratować. Jako naukowiec nie powinien kierować się osobistymi poglądami, a tylko metodą naukową. Jednak , jeśli badacz odrzucałby swoje odczucia, nie miałby takiej motywacji do działania, a nauka by na tym traciła.

Sala Ezechiela była w całości pomysłem Georgea. To on poddał pomysł, by wytworzyć biblijny nastrój i połączyć go z tematem ognia oraz nieokiełznanej energii. Nie mogliśmy jednak zbudować makiety rydwanów ognistych,. No bo jak je wykonać? Ezechiel nic nie narysował, a jeśli oprzemy się tylko na jego tekstach, rydwanem ognistym może być wszystko. Samolot odrzutowy, statek kosmiczny albo nawet nieznany nam pojazd do podróży międzygwiezdnych czy międzygalaktycznych. Odpuściliśmy więc sobie te rydwany i skupiliśmy się na kołach Ezechiela. Pisał on, że pojazdy, które widział, miały po cztery koła, a każde składało się z kolejnych trzech lub czterech umieszczonych w jego wnętrzu. Nie musieliśmy zbytnio poruszać wyobraźni, by to zrozumieć, ponieważ takie rozwiązania znaleźć można w niejednym sklepie z zabawkami. Zbudowane są tak, że w dużym kole jest mniejsze, połączone z nim i obracające się wokół własnej osi. Poszliśmy, więc tym tropem. Wykonaliśmy trzy koła o różnej średnicy tak, że każde koło mieściło się wewnątrz większego. Największe znajdowało się na postumencie, jak obracający się globus. Oś mniejszego koła umieściliśmy pod kątem prostym do koła dużego, a jeszcze mniejsze - do pośredniego. Te trzy osie, każda pod kątem prostym do pozostałych, wyznaczały trzy współrzędne przestrzenne. Nasz model miał średnicę trzydziestu centymetrów, więc postawiliśmy go na skrzyni, a obok dwa heruby, nawiązujące do Arki Przymierza. Całość była urządzona w duchu starotestamentowym i taki nastrój miała wywołać u zwiedzających. W sali Ezechiela dzieją się rzeczy niesamowite i dla nas niezrozumiałe.

- 5 -

Chcę jednak powiedzieć o następnej sali, która nazywa się Salą Daniela bo nawiązuje do innych biblijnych proroctw. Chcieliśmy zaprezentować te dwa tematy obok siebie, jednak je rozdzieliliśmy z powodu zamknięcia sali Ezechiela przed turystami. Trochę szkoda, bo muzeum właśnie z tego powodu cieszyło się powodzeniem, zwłaszcza w gorszą pogodę. Pieniędzy też szkoda, ale są przecież sprawy ważniejsze od nich.
Do sali Ezechiela wchodziliśmy tylko my, czyli Kasia, George oraz ja. Nie wiedział o niej nawet Sanepid, bo ją zamaskowaliśmy. Żeby tam wejść, należało odsunąć plakat przedstawiający wehikuł czasu Wellsa. Później uświadomiliśmy sobie, że jedno i drugie ma z sobą bardzo wiele wspólnego. W kopalni uranu poziom promieniowania jonizującego jest dość wysoki, ale jeszcze bezpieczny dla człowieka. Myślę, że to właśnie ono jest sprawcą niesamowitych rzeczy, nad którymi pracowaliśmy w trójkę.

Jako fizyk-mechanik umiem wykonać z metalu bardzo skomplikowane konstrukcje czy mechanizmy. Dlatego zbudowanie kół Ezechiela nie nastręczyło mi wielu trudności, pomimo pewnych kłopotów z łożyskami i silnikami napędowymi. Chodziło o precyzję ruchu, bo ona pełniła istotną rolę w powodzeniu całego doświadczenia. Oczywiście prototypowi trochę brakowało do doskonałości i efekt Ezechiela był mało zauważalny. Pojęcie efekt Ezechiela wymyśliłem, żeby odróżnić to od jego wizji oraz żeby biskupi nie oskarżyli mnie przypadkiem o naruszenie praw autorskich. Wracając do technicznej strony kół Ezechiela, wiem już, dlaczego odnieśliśmy porażkę. Koła były po prostu za małe. Chodzi o interferencję fal ciemnej materii z normalną materią. Do nakładania się fal i ich wzmacniania potrzebna jest określona długość fali, wynosząca w przybliżeniu półtora metra. By to osiągnąć, musiałem zwiększyć średnicę kół tak, by najmniejsze miało właśnie sto pięćdziesiąt centymetrów, a największe - dwieście pięćdziesiąt.
To stawiało nas w trudnej sytuacji, ponieważ wykonanie kół musiałem zlecić wyspecjalizowanej firmie posiadającej odpowiednio dużą tokarkę. Żeby zmniejszyć koszty, udałem się do znajomego, który pozwolił mi, bym sam zabawił się w tokarza. Zaufał mi, bo wiedział, że to w końcu umiejętność związana z moją branżą. Cały problem sprowadzał się do stworzenia projektu i napisania programu do tokarki sterowanej numerycznie. Na szczęście CNC to nic takiego. Wystarczy znać się na AutoCAD, a reszta to pryszcz.
Poza toczeniem należało wykonać otwory w osiach pod wały, osadzić na nich łożyska toczne oraz przenieść napęd z silników elektrycznych do każdego z kół. Po drodze było też spawanie, dopasowywanie, montaż i wiele innych prac. Tu jednak problemy związane z kołami się nie skończyły, bo całość należało zmontować w ciasnej kopalni i doprowadzić energię elektryczną o niebagatelnej mocy, bo aż czterdziestu kilowatów.

Największy udział w naszym doświadczeniu miała Kasia. Bezbłędnie
naprowadzała nas na właściwy kierunek, jakby znała go wcześniej. To ona poddała myśl, by zwiększyć średnicę kół.
Kiedy to mówiła, znów zauważyłem, jak uroczą kobietą jest ta niewysoka szatynka z przenikliwymi oczami, przed którymi nic nie może się ukryć. Jedno jej spojrzenie rozbraja każdego mężczyznę, a kiedy się śmieje - staje się inna. Ten uśmiech mówi: kocham cię. Ktoś taki zasłużył na noszenie na rękach, a już na pewno za ten pomysł. Dla kobiety fizyka powinna być nudna, bo nie ma tam nic z wzniosłych uczuć. Ale jest piękno. Tak, Kasia jest wrażliwa na piękno i widzi je w fizyce. Jej uczucia są skierowane na Stwórcę rzeczywistości, którą bada. Wbrew pozorom jest osobą wierzącą w Boga i wierną Biblii. Wierzy w jej dosłowne brzmienie, a nie interpretacje dokonywane przez najróżniejsze Kościoły.
cdn.




Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Brama Ezechiela - przez elek - 02-03-2011, 09:42
RE: Brama Ezechiela - przez haniel - 08-03-2011, 20:35
RE: Brama Ezechiela - przez elek - 13-03-2011, 22:39
RE: Brama Ezechiela - przez Lena - 14-03-2011, 14:33
RE: Brama Ezechiela - przez elek - 14-03-2011, 21:52
RE: Brama Ezechiela - przez Lena - 13-03-2011, 13:40
RE: Brama Ezechiela - przez elek - 16-03-2011, 23:56
RE: Brama Ezechiela - przez elek - 20-03-2011, 09:48

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości