Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
"I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się"
#1
Piękna noc. Takie niebo widziałaś już niejednokrotnie w swoim życiu. Siedzisz, tuląc do siebie osobę, która tej nocy jest dla ciebie ważna. Tylko tej nocy. Łapiesz ją za rękę. Dziwnym trafem ufasz. Mimo długoletniej znajomości, nie wiesz nic o tym człowieku. Siedzisz, przesuwając wzrokiem z jego twarzy na gwiazdy, wykrzywiając wargi w delikatnym uśmiechu. Nie przeszkadza ci nawet skoczna muzyka, która dobiega do twych uszu. Przecież to impreza, muzyka jest tu całkiem na miejscu. Nagle puszcza twoją dłoń, wyjmując telefon komórkowy. Mały przedmiot, a tak wiele może spieprzyć.Kątem oka próbujesz wyłapać treść sms-a. Na próżno, nie dostrzegasz nic. Podnosi się, wyciąga do ciebie dłoń. Jedno zdanie, wzruszasz ramionami, po czym ruszacie aleją w stronę lasu. Przecież to tylko kawałek, Paweł ma czekać przy cmentarzu.Skręcacie w bok - boisz się iść pomiędzy nagrobkami. Zamykasz oczy, ściskając drugą dłoń na przedramieniu mężczyzny. Spoglądasz na jego twarz, szukając otuchy i oparcia. Widzisz tylko cyniczny uśmiech. Co się dzieje? Zmienił się. Tak nagle się zmienił, bez powodu.

Czujesz ziemię pod plecami. Próbujesz się wyrwać, krzyczysz. Niepotrzebnie. Wokół nie ma nikogo. Głupia jesteś. Nie pamiętasz co się działo. Nie potrafisz przypomnieć sobie tego, co było później. W pewnym momencie słyszysz krzyki mężczyzn, tuż obok ciebie. Ktoś łapie cię za ramiona, unosi delikatnie, z troską patrząc na twoją twarz. Dlaczego wtedy nie zauważyłaś tego, co kryje się za tym? Ufność. Ktoś, kto pozwolił ci zachować to, co z reguły w pewien sposób jest dla ciebie ważne, od razu zyskuje pewną, subtelnie wydzieloną część zaufania. Ubiera cię. Czujesz się jak lalka, przedmiot w rękach kogoś innego. Marionetka? Pamiętasz krew, zmasakrowaną twarz wijącego się opodal oprawcy, nie mogąc skupić myśli w jednym miejscu.

Potem idzie już z górki. Przecież musisz się odwdzięczyć. Pomagasz im, co wcale nie jest dla ciebie czymś trudnym. Musisz się zmienić, fakt. Nie stanowi to jednak problemu. Nie dla ciebie. Biegasz uśmiechnięta po imprezie, pijesz, a jednocześnie obserwujesz wszystko wokół. Po pewnym czasie ktoś mówi ci, że to bagno. Ty się śmiejesz. Co złego jest w przyjaźni? Co z tego, że nie są odpowiednią partią. Według innych. Ty masz odmienne zdanie. Łatwy dostęp do tego, co jest ci potrzebne.

Staczasz się coraz bardziej, coraz częściej widzisz, że była to zła droga. Po co jednak przestawać, kiedy nadal jest zabawnie? Robisz sobie małe przerwy, żeby zdezorientować ludzi wokół ciebie. W sumie, po co mają wiedzieć? I tak nigdy nie przyznałaś otwarcie, co robisz. Nikomu.

Teraz zdajesz sobie sprawę z tego, że nie umiesz bez tego żyć. Nie wracając do nich - kulejesz. Nie chodzi o to, co oni mogą
dać. Raczej o to, co ty możesz zrobić dla nich. I z tym nie skończysz. Jesteś tego pewna.

Widać nie da się żyć bez powietrza.*


*Na podstawie wiersza M. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej "Miłość"
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
"I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się" - przez Konto usunięte - 07-10-2010, 04:12

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości