Przyjaźń i seks. – Marek powtórzył słowa Marii, by pocieszyć ją, ale także w dużej mierze i siebie, i gdy za oknem warszawskim krzykiem miasto ociężale budziło się z niespokojnego snu świateł, kolejek i szeptów, wtedy właśnie zapragnął wreszcie zasnąć, nie myśleć o nocy i trójkach… Uła jakie długie zdanie, pierwsze i z tego co widzę nie ostatnie o tak pokaźnych rozmiarach
Kap, kap…ciężka kołdra spłynęła na niego swym błękitnym, delikatnie raniącym potokiem, otulając go nieśmiało, niepewnie, lecz skutecznie ogarniając i zatapiając najpierw w rzekach, jeziorach, morzach, by skończyć na wszechoceanie gładkich, śliskich, sztywnych fałd niezwykłych bałwanów pokojowych. Spacja po wielokropku, a potem wielka litera
Nieprzyzwoicie leniwie poddał się sile żywiołu(,) z satysfakcją i niemą rozkoszą przyjmując każdy przypływ ciepłej, łóżkowej fali, która spostrzegłszy znikomą linię oporu, zaczęła wielokrotnieć i gwałtownieć. Kolos kolosem, ale dodałabym tamten przecinek.
Odczekawszy jednak kilka minut bezwzględnych ataków nawałnicy swej pościeli, Marek poczuł się wykorzystany, by w końcu zawiedzionym, wprawnym ruchem doświadczonego nurka, penetratora największych głębin, wypłynąć i znów spojrzeć na otwarte okno, opowiadające swymi ustami, tysiącem głosów tysiące historii tysięcy mieszkańców stolicy… Proponuję podzielić
Okno przeświecało Marią, która podkuliwszy nogi siedziała na parapecie, na pograniczu dwóch światów, marzeń i rzeczywistości, nocy i dnia, seksu i przyjaźni; choć kto zgadnie, czy faktycznie, czymś się różnią. proponuję dodanie słówka ona na końcu jakoż nie do końca wiadomo o co chodzi - przez rozmiar zdania - czy faktycznie, czymś się one różnią.
Zupełnie naga dziewczyna przez chwilę zdawała się zlewać z szarością chmury przepływającej na horyzoncie bloków i wieżowców, by nagle wyłonić się w jaskrawych kształtach i konturach, znów na sekundę, może dwie, na przemian to znikając spłoszona, to pojawiając się niepewnie i ulotnie, migotała w oknie niczym duch i zjawa, targana wiatrem firanka albo mlecznie wspaniała mgła, która wciąż zastanawia się, czy wpłynąć do środka, czy uciec jak zawsze… O borze sosnowy... Tasiemiec....
Tasiemców jest tu całe mnóstwo... Ah i proponowałabym zerknąć do Kącika literata w sprawie dialogów, gdyż widzę tu błędyw zapisie.
Mimo tego uważam to opowiadanie za interesujące. Nie jestem pewna czy wszystko zrozumiałam, ale cóż... Nie ważne.
Temat i pomysł według mnie są trafiony, tylko te ogromne zdania...
Pozdrawiam,
Kali
Kap, kap…ciężka kołdra spłynęła na niego swym błękitnym, delikatnie raniącym potokiem, otulając go nieśmiało, niepewnie, lecz skutecznie ogarniając i zatapiając najpierw w rzekach, jeziorach, morzach, by skończyć na wszechoceanie gładkich, śliskich, sztywnych fałd niezwykłych bałwanów pokojowych. Spacja po wielokropku, a potem wielka litera
Nieprzyzwoicie leniwie poddał się sile żywiołu(,) z satysfakcją i niemą rozkoszą przyjmując każdy przypływ ciepłej, łóżkowej fali, która spostrzegłszy znikomą linię oporu, zaczęła wielokrotnieć i gwałtownieć. Kolos kolosem, ale dodałabym tamten przecinek.
Odczekawszy jednak kilka minut bezwzględnych ataków nawałnicy swej pościeli, Marek poczuł się wykorzystany, by w końcu zawiedzionym, wprawnym ruchem doświadczonego nurka, penetratora największych głębin, wypłynąć i znów spojrzeć na otwarte okno, opowiadające swymi ustami, tysiącem głosów tysiące historii tysięcy mieszkańców stolicy… Proponuję podzielić
Okno przeświecało Marią, która podkuliwszy nogi siedziała na parapecie, na pograniczu dwóch światów, marzeń i rzeczywistości, nocy i dnia, seksu i przyjaźni; choć kto zgadnie, czy faktycznie, czymś się różnią. proponuję dodanie słówka ona na końcu jakoż nie do końca wiadomo o co chodzi - przez rozmiar zdania - czy faktycznie, czymś się one różnią.
Zupełnie naga dziewczyna przez chwilę zdawała się zlewać z szarością chmury przepływającej na horyzoncie bloków i wieżowców, by nagle wyłonić się w jaskrawych kształtach i konturach, znów na sekundę, może dwie, na przemian to znikając spłoszona, to pojawiając się niepewnie i ulotnie, migotała w oknie niczym duch i zjawa, targana wiatrem firanka albo mlecznie wspaniała mgła, która wciąż zastanawia się, czy wpłynąć do środka, czy uciec jak zawsze… O borze sosnowy... Tasiemiec....
Tasiemców jest tu całe mnóstwo... Ah i proponowałabym zerknąć do Kącika literata w sprawie dialogów, gdyż widzę tu błędyw zapisie.
Mimo tego uważam to opowiadanie za interesujące. Nie jestem pewna czy wszystko zrozumiałam, ale cóż... Nie ważne.
Temat i pomysł według mnie są trafiony, tylko te ogromne zdania...
Pozdrawiam,
Kali
Rezygnuję z udzielania się na forum.
Wszystkim, którzy na to zasługują, wielkie dzięki za poświęcony czas i uwagę.
Wszystkim, którzy na to zasługują, wielkie dzięki za poświęcony czas i uwagę.