Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Martusia (zakończenie)
#3
Bartek Zalewski

Nawet nie wyobrażasz sobie, jaką sprawiłeś mi radochę komentarzem i przeczytaniem całości. Jak patrzy się z boku na tekst, widzi się znacznie więcej i lepiej, bo autor siedzi w środku , a odbiorca może spojrzeć z dystansu i jest przez to obiektywny. To tak, jakbyś chciał się wyciągnąć za uszy z bagna: czytelnik pełni rolę dźwigni, punktu podparcia.

Co do stwierdzenia, że w tym opowiadaniu jest zbyt mało Martusi, to może i racja: do tej pory nie myślałem w ten sposób i z pewnością zastanowię się przy pisaniu następnej wersji. Narazie eksperymentuję .

Co do staromodnego stylu, to też masz słuszność, ale pozwól, że na temat obrony swojego języka zacytuję tu własne zdania:
” Słowa są nie po to, by gęba miała zajęcie. Mają służyć nie tylko do ciurkania elokwencji, ale i do odzwierciedlania tego, co się ma zamiar powiedzieć Jednakże między powiedzieć, a powiedzieć, rozpościera się otchłań różnic. Można coś tam wyrazić nie uzyskawszy żadnego oddźwięku. Dzieje się tak, gdy język jest martwy, sparciały, mało elastyczny, niczego nie mówi, czyli nie zmusza do fabrykowania skojarzeń, zadowala się stwierdzeniem gołego faktu, nie rodzi konkluzji, a człowiek, po przewentylowaniu takiego myślątka, takiego słowiątka, nie chce zgłębiać, co te prymitywne znaczenia skrywają pod swoją podszewką.

Lecz są słowa, przeciwne do tamtych, ruchome i rozhuśtane. Kiedy w zdaniu znajdziemy takich kilka znaczeń, nawet pozornie sprzecznych ze sobą, nawet rządzących się nieznanymi prawami, to nagle się okazuje, że zdanie z nich zbudowane, zawiera w sobie nowe barwy i nieprzewidywalne sensy, że tym samym są bogatsze, różnorodniejsze, ciekawsze, że są istotne, ponieważ sprawiają, że zwykła, płaska, jednowymiarowa myśl uszarpana własną miernotą, dzięki owym zbitkom lub skojarzeniom słów, zaczyna wyłazić na powierzchnię zdania w zupełnie nowej szacie, zaczyna pączkować prawdami, których nie podejrzewaliśmy na wstępie. Mówiąc krótko: niektóre są martwe, bo pojedyncze, a inne, składane są jak teleskop.

Gdy używamy pierwszych, jesteśmy szablonowi i kołczejemy w poprawności. Lecz jeśli posłużymy się słowem kalejdoskopowym, znajdziesz się wśród barw, które nie są przedawnione, zastarzałe i passe, a nasza wyobraźnia uwolni się od stereotypów, przeniesie nas do krain zbudowanych z nowych zafrapowań, nowych pytań i nowych odpowiedzi, odsłoni przed nami las, rozarium, a nie tylko zwyrodniałe skupisko patyków.”

Pozdrawiam serdecznie
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Martusia (zakończenie) - przez OWSIANKO - 15-07-2010, 10:54
RE: Martusia (zakończenie) - przez BARTEK ZALEWSKI - 17-07-2010, 11:55
RE: Martusia (zakończenie) - przez OWSIANKO - 17-07-2010, 13:40

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości