23-04-2020, 14:17
Na omawiany tu ostatnio temat przyszły mi na myśl niektóre przykłady świadczące, że to są zupełnie różne rzeczy: z jednej strony, czy podoba się utwór literacki i, z drugiej strony, czy podoba się styl wyjaśniania opisywanych w utworze zdarzeń. Ekstremalnym przykładem jest fantastyczne opowiadanie rosyjskiego pisarza Pielewina "Samotnik i Sześciopalcy" (dostępne też w polskim tłumaczeniu). Jest ono jednym z moich najbardziej ulubionych utworów; przekonuję się o tym za każdym razem, kiedy je ponownie czytam. Jednocześnie tam autor ekstremalnie źle wyjaśnia, o czym pisze. Właściwie, zupełnie nie wyjaśnia. Zdarzenia opisuje się z perspektywy kurcząt hodowanych w pewnym kombinacie, ale to w żadnym miejscu opowiadania nie jest wyjaśnione wprost. Czytelnik musi się domyślić. Kiedy w młodości czytałem to po raz pierwszy, byłem nastawiony na zaawansowany surrealizm i nie przychodziło mi na myśl, że można spróbować zgadnąć, o jakie realne rzeczy chodzi. Dlatego dopiero na dość późnym etapie czytania (być może, prawie w połowie) dotarło do mnie, o co chodzi. Musiałem od razu przeczytać jeszcze raz. I ten fakt, że on tak nie wyjaśnia, nie podoba mi się. Zazwyczaj uprzedzam wszystkich, komu mówię o tym opowiadaniu, że chodzi o kurczęta.