Via Appia - Forum

Pełna wersja: Strzał
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Dodaję początek mojego opowiadania i będę co jakiś czas wstawiała ciąg dalszy, by Was nie przestraszyć ilością tekstu.
Życzę smacznego.

Pamiętam ją. 
Kasztanowe włosy sięgające łokci. Włosy, które leżały na poduszce niedbale, w artystycznym nieładzie kiedy spałem z nią, ze względu na moje nocne koszmary. I mocne, choć szczupłe ramiona, otulające mnie w pasie, gdy skarżyłem się jej, że nie mogę spać. Co jeszcze? Ah, tak. Uśmiech. Taki, który potrafił przegonić złe demony, czuwające pod moim łóżkiem. Czuwające, by uderzyć, zaatakować mnie w najmniej oczekiwanym momencie, zmieniając zwykły sen w istną torturę. I jej dłonie, wiecznie ciepłe, nawet gdy wycierała mi usta ręką po skończonym posiłku, nie mogąc nigdzie znaleźć ręczników papierowych. Ani jakiejś ścierki, ani chusteczek, a nie chciało jej się pędzić przez cały dom w kierunku toalety, by zdobyć papier. Tyle wspomnień. Niby radosnych, a jednak bolesnych. Nie wiedziałem jak dotąd, że to może iść ze sobą w parze... A jednak, życie potrafi zaskakiwać. Podobnie jest z tym, jak odkryłem pewną szokującą prawdę: przeciwnością miłości nie jest nienawiść. Jest nią obojętność. Miłość charakteryzuje się tym, że osoba, którą kochamy nie jest nam obojętna, nie jest nam obojętny jej los. Możemy kochaną osobę nienawidzić za wiele rzeczy, a i tak odczuwać miłosierdzie. To trochę dziwne, ale tak właśnie jest. W sumie, nie zawsze coś jest takie, na jakie wygląda. 
Szkoda tylko, że nienawiść ma często destrukcyjne działanie... ale nigdy nie zburzy miłości. To wszystko przez złe demony, pewnie te same, które siedziały pod moim łóżkiem. Mogą jedynie jej zaszkodzić, poddać ją próbie... może doprowadzić, że kobieta i mężczyzna przestaną być razem. Ale tego, co do siebie czują, nie zabijesz, nie zlikwidujesz, nie pokonasz. I nic ani nikt tego nie zmieni. 
Pamiętam, jak czasami na mnie krzyczała. Zamykałem się wtedy w swoim własnym, wyimaginowanym świecie, gdzie wszystko było idealne i piękne. Kto wie, może w ten sposób wyobrażałem sobie niebo? Tak czy owak, potem mnie przepraszała. Zawsze. Owszem, potrafiła być naprawdę na mnie zła, ale wiem, że miała ku temu powody. Bywała i surowa, ale wybaczam jej każdy powód mojej łzy, bo wiem, że matka mnie kochała. I pewnie kocha nadal. Mam nadzieję, że dane jej będzie żyć wiecznie przy panu Bogu. 
Teraz stoję na pustej ulicy. W lewej dłoni ściskam metalowy przedmiot. Obserwuję tutejszych ludzi i aż zbiera mi się na wymioty. Każdy gdzieś spieszy, nie potrafiąc zatrzymać choć na chwilę swojego życia, żeby na moment zastanowić się nad jego sensem. 
A powinni...
Och! Z reguły bardziej mi się podoba, gdy pisarz od razu wyjaśnia, o czym pisze. Smile Musiałem przejrzeć tekst po raz drugi, kiedy nadeszła informacja, że chodziło o matkę.
Lubię zaskakiwać. I nie lubię mówić, tzn. pisać wprost. Smile Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Proponuję zaznajomić się z opowiadaniem, gdzie też na początku nie jest jasne, co opisuje autor, ale to zjawisko występuje nie w takiej formie, żeby mi się nie podobało: Smile

https://www.via-appia.pl/forum/Thread-E-...ieczna-gra
Przeczytam potem. Mam rozumieć, że mój tekst się nie spodobał? Trudno, płakać nie będę. Smile
Ten początek opowiadania raczej spodobał mi się, tylko nie spodobało się, że tak późno wyjaśniono, o co chodzi. Smile A propos, moja mama również miała długie kasztanowe włosy.
Na omawiany tu ostatnio temat przyszły mi na myśl niektóre przykłady świadczące, że to są zupełnie różne rzeczy: z jednej strony, czy podoba się utwór literacki i, z drugiej strony, czy podoba się styl wyjaśniania opisywanych w utworze zdarzeń. Ekstremalnym przykładem jest fantastyczne opowiadanie rosyjskiego pisarza Pielewina "Samotnik i Sześciopalcy" (dostępne też w polskim tłumaczeniu). Jest ono jednym z moich najbardziej ulubionych utworów; przekonuję się o tym za każdym razem, kiedy je ponownie czytam. Jednocześnie tam autor ekstremalnie źle wyjaśnia, o czym pisze. Właściwie, zupełnie nie wyjaśnia. Smile Zdarzenia opisuje się z perspektywy kurcząt hodowanych w pewnym kombinacie, ale to w żadnym miejscu opowiadania nie jest wyjaśnione wprost. Czytelnik musi się domyślić. Kiedy w młodości czytałem to po raz pierwszy, byłem nastawiony na zaawansowany surrealizm i nie przychodziło mi na myśl, że można spróbować zgadnąć, o jakie realne rzeczy chodzi. Dlatego dopiero na dość późnym etapie czytania (być może, prawie w połowie) dotarło do mnie, o co chodzi. Smile Musiałem od razu przeczytać jeszcze raz. Smile I ten fakt, że on tak nie wyjaśnia, nie podoba mi się. Zazwyczaj uprzedzam wszystkich, komu mówię o tym opowiadaniu, że chodzi o kurczęta.