Całe życie w wynajętych kawalerkach, nieustanne kołysanie w rytmie od zmierzchu do świtu. Czcza gadanina i przeciągle pusta lodówka, malowanie urojeń w oceanach piwa. Gra
w bierki z rutynowym przekleństwem na wargach, bo niebo tuż poza zasięgiem ramion, marna piędź ziemi do piekła. Stary diabeł spacerując po zmroku w lekko przyciasnym obuwiu, twierdzi: najgorsi są neofici, sprzedają się jak świeże bułeczki. W dobie kryzysu przydatna jest druga ręka i toaletowy z odzysku.
A babcie w parkach spokojnie karmią gołębie, ptasia kolęda. Dziadkowie dość obojętnie rozmyślają o minionym. Może dlatego tegoroczne lato nas nie rozpieszcza. Podobnie jak inne pory, nocy i dni naznaczonych powolną agonią słońca.
Tylko czas się plecie na marginesie, kompletnie trzy po trzy, czasami po pięćdziesiąt. Zresztą i tak kiedyś pozostanie tylko garść kartek z kalendarza. Ot wszystko na kilku papierkach i te przeklęte skrzypiące lakierki.
w bierki z rutynowym przekleństwem na wargach, bo niebo tuż poza zasięgiem ramion, marna piędź ziemi do piekła. Stary diabeł spacerując po zmroku w lekko przyciasnym obuwiu, twierdzi: najgorsi są neofici, sprzedają się jak świeże bułeczki. W dobie kryzysu przydatna jest druga ręka i toaletowy z odzysku.
A babcie w parkach spokojnie karmią gołębie, ptasia kolęda. Dziadkowie dość obojętnie rozmyślają o minionym. Może dlatego tegoroczne lato nas nie rozpieszcza. Podobnie jak inne pory, nocy i dni naznaczonych powolną agonią słońca.
Tylko czas się plecie na marginesie, kompletnie trzy po trzy, czasami po pięćdziesiąt. Zresztą i tak kiedyś pozostanie tylko garść kartek z kalendarza. Ot wszystko na kilku papierkach i te przeklęte skrzypiące lakierki.