18-02-2018, 18:55
Płomień nicości tłoczący na drogę niebytu,
Zabija nocne zmory, przyczajone w ciemności.
Twarz jego wykrzywiona, pragnąca dotyku,
A jednak pogrążona w odmętach niejakiej szarości.
I tylko oko spogląda z pogardą na jawę,
Wołając twoje imię, niczym imię Boga.
A usta zaniemówią - ujrzawszy cię jak zjawę ,
Gdy z sił opadnie ciało i przejdzie nim trwoga.
I duch niezgody, tłoczony snem koszmarnym,
Przeć zacznie swoje racje, budując wieżę niczym Babel...
Słysząc jęki, zawoła głosem martwym, marnym...
Kainie! Umarł dziś twój brat jedyny - Abel.
I tak przygaśnie ogień tlący się ostatkiem.
Ja czekam rozliczenia, nie grzechów lecz milczenia.
Porzucając nadzieję i wszystko czego miałam pod dostatkiem,
Znikam... bo wiem, że nie otrzymam przebaczenia.
Lecz oczy zostaną, wpatrzone w ciebie - jak w obrazie.
A duch trzymając w rękach pręgierz grzechu, spocznie.
Zatapiając swe zęby złości, zaufa twej skazie,
Bo czego serce nie czuje – niech zostanie niewidoczne.
A Ty... choć głuchy na wołanie – to jednak niewinny.
Dławisz się łzami rozpaczy, poznając czyn nikczemny...
Nie potrafisz już uciec, nie możesz stać się inny.
Więc budujesz twierdzę niebytu, labirynt podziemny.
Zabija nocne zmory, przyczajone w ciemności.
Twarz jego wykrzywiona, pragnąca dotyku,
A jednak pogrążona w odmętach niejakiej szarości.
I tylko oko spogląda z pogardą na jawę,
Wołając twoje imię, niczym imię Boga.
A usta zaniemówią - ujrzawszy cię jak zjawę ,
Gdy z sił opadnie ciało i przejdzie nim trwoga.
I duch niezgody, tłoczony snem koszmarnym,
Przeć zacznie swoje racje, budując wieżę niczym Babel...
Słysząc jęki, zawoła głosem martwym, marnym...
Kainie! Umarł dziś twój brat jedyny - Abel.
I tak przygaśnie ogień tlący się ostatkiem.
Ja czekam rozliczenia, nie grzechów lecz milczenia.
Porzucając nadzieję i wszystko czego miałam pod dostatkiem,
Znikam... bo wiem, że nie otrzymam przebaczenia.
Lecz oczy zostaną, wpatrzone w ciebie - jak w obrazie.
A duch trzymając w rękach pręgierz grzechu, spocznie.
Zatapiając swe zęby złości, zaufa twej skazie,
Bo czego serce nie czuje – niech zostanie niewidoczne.
A Ty... choć głuchy na wołanie – to jednak niewinny.
Dławisz się łzami rozpaczy, poznając czyn nikczemny...
Nie potrafisz już uciec, nie możesz stać się inny.
Więc budujesz twierdzę niebytu, labirynt podziemny.