Moja Walentynko, mój Walenty...
#34
Zdzieram kolana na progach Twojej nieobecności. Rozdrapuję świeże mięso. Muszę zrobić ujście - skondensowana tęsknota zapycha mi żyły.
Nad ranem znalazłam w kuchni suche pomarańcze. I kto wpuścił do domu te wszystkie dzikie koty? Każdej nocy słyszę jak zlizują ciepłe mleko z podłogi.

Nie interesuje mnie grzeczna poza. Srebrny nóż. Gładki widelec. Skromne przeżuwanie błogosławionego pokarmu. Modlitwa przed kolacją. Nie interesuje mnie dziękczynienie, uprzejme odchodzenie od stołu. Małe, porcelanowe talerzyki, zgrabny cukier w kostkach.

Ty wiesz...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Moja Walentynko, mój Walenty... - przez potisz - 03-02-2018, 18:27
RE: Moja Walentynko, mój Walenty... - przez Miranda Calle - 10-02-2018, 03:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości