Hejże, przepraszam za częściowy offtop, ale muszę się obronić;
Ja uwielbiam koty. To najpiękniejsze zwierzęta, jakie Matka Ziemia (Czy tam jakiś Bóg, wpiszcie tego, którego lubicie najbardziej) podarowała światu (Moim zdaniem). Czy wielkie, czy małe.
W wierszu nie chodzi mi o to, że strofa z kotem zaczyna być, jak to ujął Szczepantrzeszcz, osią utworu. Broń Boże! Ale ja lubię się czepiać szczegółów, które mi wadzą. Już tak mam. Dlatego przyczepiłam się zabawy z kotem jako ów "raju"... I, zresztą, powtórzę jeszcze raz, zupełnie, ale to ZUPEŁNIE, subiektywnie.
Ja uwielbiam koty. To najpiękniejsze zwierzęta, jakie Matka Ziemia (Czy tam jakiś Bóg, wpiszcie tego, którego lubicie najbardziej) podarowała światu (Moim zdaniem). Czy wielkie, czy małe.
W wierszu nie chodzi mi o to, że strofa z kotem zaczyna być, jak to ujął Szczepantrzeszcz, osią utworu. Broń Boże! Ale ja lubię się czepiać szczegółów, które mi wadzą. Już tak mam. Dlatego przyczepiłam się zabawy z kotem jako ów "raju"... I, zresztą, powtórzę jeszcze raz, zupełnie, ale to ZUPEŁNIE, subiektywnie.