18-10-2015, 16:48
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-10-2015, 16:50 przez czarownica.)
Mam mieszane uczucia Mirku. Dziwna wydaje mi się taka sytuacja, w której przyjaciel najpierw prawi morały, a potem w ostentacyjny sposób odbija kumplowi kobietę. Mogło by się tak zdarzyć, ale wydaje mi się, że takie sprawy się robi raczej za plecami Jeszcze zależy jaki był między nimi stopień zażyłości.
I wszystko takie mocno przerysowane tu jest, jakoś mi się gryzą pewne rzeczy. Np. on nazywa ją suką, a potem wyznaje miłość. Albo to, że ona go najpierw przytula, a potem pluje mu w twarz (musi być naprawdę niezłą, wyrafinowaną suką, że taki teatrzyk robi, może miał chłopina rację co do niej). No i jeszcze:
A ja na miejscu tego porzuconego, strzeliłabym przyjacielowi w ryj (nie żebym go broniła, bo to kawał sukinkota był).
Pozdrówka
I wszystko takie mocno przerysowane tu jest, jakoś mi się gryzą pewne rzeczy. Np. on nazywa ją suką, a potem wyznaje miłość. Albo to, że ona go najpierw przytula, a potem pluje mu w twarz (musi być naprawdę niezłą, wyrafinowaną suką, że taki teatrzyk robi, może miał chłopina rację co do niej). No i jeszcze:
Cytat:- Chodź, najdroższy. On ma swoją kochankę. Siebie.Całkiem nie pasuje mi to "najdroższy". Moje odczucie jest takie, że zostało to wyciągnięte ze średniowiecznej powieści o rycerzu i księżniczce.
A ja na miejscu tego porzuconego, strzeliłabym przyjacielowi w ryj (nie żebym go broniła, bo to kawał sukinkota był).
Pozdrówka