20-09-2013, 08:24
Ten tekst mało ma wspólnego z publicystyką. Napisany jest językiem pełnym jadu, złości, oburzenia i nawet lekkiego fanatyzmu, bez jednolitej struktury, ciekawego stylu i szczypty humoru. Szkoda.
Zakłada, że jedynym celem polityków jest utrudnianie nam życia. Ot tak, z zasady. Przypomina mi trochę obrazek maszerujących młotków z teledysku "The Wall" Pink Floydów. Ale tak źle jeszcze nie jest.
Nie widze polityków jako bandy złych ludzi w stylu Gargamela, zacierających rączki i planujących jak to stłamsić, zunifikować, odmóżdżyć ludzi. Nie ma wielkiego planu wymyślonego przez światowy rząd.
Wszystkie rzeczy, o których piszesz, rzeczywiście istnieją, ale są po prostu efektem ubocznym tego, że pieniądz rządzi światem. I często myśl o własnym interesie przysłania wszystko inne.
Problemem też jest przerośnięta biurokracja, ludzie myślący schematycznie, mnóstwo bezmózgich przepisów i kiepska kontrola nad tymi, którzy te przepisy tworzą i egzekwują.
Tekst jest niezwykle emocjonalny i, niestety słaby. Bardziej przypomina blogowy wpis Korwina-Mikke niż poważną publicystykę.
2/5
Zakłada, że jedynym celem polityków jest utrudnianie nam życia. Ot tak, z zasady. Przypomina mi trochę obrazek maszerujących młotków z teledysku "The Wall" Pink Floydów. Ale tak źle jeszcze nie jest.
Nie widze polityków jako bandy złych ludzi w stylu Gargamela, zacierających rączki i planujących jak to stłamsić, zunifikować, odmóżdżyć ludzi. Nie ma wielkiego planu wymyślonego przez światowy rząd.
Wszystkie rzeczy, o których piszesz, rzeczywiście istnieją, ale są po prostu efektem ubocznym tego, że pieniądz rządzi światem. I często myśl o własnym interesie przysłania wszystko inne.
Problemem też jest przerośnięta biurokracja, ludzie myślący schematycznie, mnóstwo bezmózgich przepisów i kiepska kontrola nad tymi, którzy te przepisy tworzą i egzekwują.
Tekst jest niezwykle emocjonalny i, niestety słaby. Bardziej przypomina blogowy wpis Korwina-Mikke niż poważną publicystykę.
2/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon