O tej porze Bałtyk skubie,
nie trzeba wydawać słów.
Trałując, zahaczają się same,
bez wymiaru ochronnego.
Wyrywają pierwsze skalpy
z oczu chłopców, ostatnie w życiu.
Wygrzebana na pamiątkę z piasku,
rozkołysana przez taniec
uwieszona szyi,
jak bursztyn zaczynała się tlić
na podzielnej zapałce dzierzby.
nie trzeba wydawać słów.
Trałując, zahaczają się same,
bez wymiaru ochronnego.
Wyrywają pierwsze skalpy
z oczu chłopców, ostatnie w życiu.
Wygrzebana na pamiątkę z piasku,
rozkołysana przez taniec
uwieszona szyi,
jak bursztyn zaczynała się tlić
na podzielnej zapałce dzierzby.