Wróciłem, widzę zmiany. I to na sposób jaki lubię. Ot, tyle sugestii, a Autorka i tak po swojemu i to w sposób nadal uroczy. Bardzo lubię, gdy ktoś z czterech, pięciu (itd- )rozwiązań wybiera po swojemu, znalezione - siedemdziesiąte dziewiąte
Naprawdę cenię to, zwłóaszcza, że z natury jestem ekspansywny- czasem jednak czyniąc to z przekorą, ot, ma być poi mojemu (jak zawsze! i wszyscy mi bliscy wiedzą, że taką postawę reprezentuję, uparcie), ale też bywa nierzadko, że właśnie taki cudzy- jeśli nie upór, to zdecydowanie- , wybrania, po wysłuchaniu, własnej--- poniekąd zaskakującej w finale drogi, to coś, co mnie po prostu przyciąga, ujmuje, a przede wszystkim budzi mój niekłamany szacunek. Bo, niestety, mam tę wadę, że moze przyznaję się czasami do błędu, ale jeśłi korzystam z cudzych podpowiedzi, albo z nich wyciągam własną wypadkową, to ... bardzo rzadko mówię o tym "podpowiadaczom", albo baaaaaaaaaaaaaaaaardzo po czasie... No, mój niepo-kornik-kornik musi w drewnianym łbie trochę pomieszkać, pożywić się, aby... doszło do skutku... w tym wypadku; uznanie cudzych porad i zastosowanie ich. No, czasamio wręcz parafrazuję znane powiedzonkio o piekle, że jest wybrukowane DOBRYMI RADMI i się potem pieklę, jak przystało na choleryka, zmieszanego z pasjonatem (taki granat w ręce, gdzie dawno zawleczkę czort wyjął i zabrał do kolekcji) . Ok.... tu jestem rozczulony, bezbronny, a przy tym- pod wrażeniem Twojego podejścia do cudzych opinii i rzecz jasna samego wiersza, udanej parafrazy. .
5/5- tylko, niestety, a chciałbym więcej, tylko skali brakło...