Wiatr od rana liczy liście na sokorze,
każdy kasztan już na ziemię jest strącony,
w mokrej trawie leży w sadzie włoski orzech,
w skrzyniach jabłek kolorowych drzemią tony.
Za chwil kilka biel marcinków tych ostatnich,
będzie jaśnieć niby suknia panny młodej,
babie lato szarość pól perłą rozjaśni
i posypią się z leszczyny liście złote.
Gołe brzozy się roztrzęsą wśród mgieł bladych,
dąb ostatnie brązy w błoto kałuż wrzuci,
wczesnym rankiem szyby pełne mroźnych kwiatów
będą witać białą zimę, która wróci.
każdy kasztan już na ziemię jest strącony,
w mokrej trawie leży w sadzie włoski orzech,
w skrzyniach jabłek kolorowych drzemią tony.
Za chwil kilka biel marcinków tych ostatnich,
będzie jaśnieć niby suknia panny młodej,
babie lato szarość pól perłą rozjaśni
i posypią się z leszczyny liście złote.
Gołe brzozy się roztrzęsą wśród mgieł bladych,
dąb ostatnie brązy w błoto kałuż wrzuci,
wczesnym rankiem szyby pełne mroźnych kwiatów
będą witać białą zimę, która wróci.