Via Appia - Forum
Budowanie porządku światowego na piasku - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Publicystyka (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Publicystyka)
+--- Wątek: Budowanie porządku światowego na piasku (/Thread-Budowanie-porz%C4%85dku-%C5%9Bwiatowego-na-piasku)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - gorzkiblotnica - 02-12-2015

Od końca zacznę.

Faktycznie, pierwsi Chrześcijanie nie używali znaku krzyża. W sumie w tamtych czasach był on ni mniej ni więcej tylko narzędziem kaźni i to cały czas używanym. Dlatego też używali wówczas symbolu ryby ze względu na litery jej łacińskiej nazwy (Ichthys) Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel. Poza tym krzyż w owych czasach był przyjętym symbolem bożka Mitry (bodaj)

Skąd krzyż? No cóż, był to powszechnie praktykowany sposób pozbawiania życia skazańców (nie obywateli Rzymskich) w owych czasach i na terenie imperium i ziem przez Rzym podbitych. Świadczą o tym badania archeologiczne i wiele dokumentów źródłowych. No oczywiście mało prawdopodobne, by krzyż Jezusa wyglądał tak jak go przedstawiają zazwyczaj malarze, czy rzeźbiarze. Przede wszystkim Jezus by takiej konstrukcji nie zatachał na oddaloną golgotę. Zwyczajowo legioniści rzymscy zmuszali skazańców do tachania poprzecznej belki przykrępowanej zazwyczaj do ramion. Powodowało to już w drodze wiele urazów, bo skazaniec nie miał możliwości podczas upadku asekurowania się rękoma, a i ciężka belka też robiła swoje. Legioniści nie byli przy tym nazbyt łagodni i nagminnie używali bicza.

Pionowy słup był zwykle wkopany i unieruchomiony na miejscu kaźni. Po przybiciu rąk do belki poprzecznej wciągano ją razem ze skazańcem na pionową i przybijano nogi. Belka pionowa była więc obiektem wielokrotnego użytku. Pozioma zresztą również. Skazany zaś zazwyczaj umierał na skutek uduszenia. Bo aby złapać oddech musiał się unosić na przybitych nogach co powodowało koszmarny ból. Powodowało to wraz z upływem krwi powolne opadanie z sił. Jeśli skazaniec był silny mogło to trwać nawet ponad dobę. Czasem rzymianie byli perfidni i przedłużali mękę dodając do krzyża podnóżek lub kołek (w pionowej belce) na którym skazaniec "siedział". Wtedy mógł oddychać swobodnie. Czasem mękę skracano, łamiąc skazańcowi golenie (nie mógł oddychać). Lub podając do picia jakiś płyn (wodę, ocet winny...). Zazwyczaj powodowało to wstrząs i w efekcie śmierć.
Przetrwały wzmianki o wbijaniu na pal przez Rzymian, ale nie o przybijaniu doń. Czemu więc oprawcy mieli by zmienić zasady egzekucji?

Co do Dekalogu, świetnie to ująłeś. Zgadzam się na całej rozciągłości.

Cytat:Nigdzie w Biblii nie znajdziemy wzmianki o urządzeniu przyjęcia urodzinowego dla Jezusa.

Ba. Poza Paschą nie ma w Biblii wzmianki o świętowaniu czegokolwiek. W ogóle zastanawiam się, czy wówczas świętowano urodziny. Nadycjaie mnie jednak ludzie lubią świętować i uznano, że takie świętowanie wydarzeń z życia Jezusa, ale i Jego Matki przyczyni się do większej pobożności tych niepiśmiennych a prostych ludzi.
No cóż KK to w 1/3 Biblia w 2/3 niestety tradycja. Moim zdaniem (ale znów tylko prywatnym) Tradycja często zaciemnia a nie rozjaśnia.
Co zaś do święta Zmartwychwstania to jednak świętujemy fakt kluczowy z historii zbawienia, na dodatek jeszcze w mniej więcej właściwym czasie, więc tu bym się akurat najmniej czepiał.

Cytat:1 Kor. 10:14: „Moi umiłowani, uciekajcie od bałwochwalstwa”. (Bałwan, bożek to wizerunek albo symbol będący przedmiotem uwielbienia, adoracji, kultu).
Właściwie to takim "nie pasującym" mi w Katolicyzmie elementem jest kult "świętych obrazów". On zawsze wydaje mi się na granicy bałwochwalstwa. Znaczy tłumaczy się, że nie oddaje się kultu obrazowi, ale temu kogo przedstawia. No ale patrząc po tym co ludzie czasem robią, to nie jestem pewny, czy mają tego świadomość. Choć wiem, że z drugiej strony z polichromii kościelnych wielu niepiśmiennych nauczyło się historii zbawienia.

Na koniec... Wiesz, że Świadkowie Jehowy to jedni z niewielu, z którymi można o Biblii podyskutować? Pomijając fakt, że w pewnych kwestiach nasze zdania będą się różnić, to jednak taka rozmowa zawsze jest budująca i pobudza do czytania i badań tekstu Pisma świętego. Swego czasu przychodziło do mnie takie przeurocze maŁżeństwo Świadków. Zazwyczaj w niedzielne popołudnie. Wiele godzin zeszło na rozmowie a nawet porównywaniu naszych przekładów Biblii. Tak dobrze na tematy religijne rozmawiało mi się jeszcze tylko z pewnym uczonym biblistą. Który przez czas jakiś mieszkał na naszej parafii. Dla mnie więc jako człowieka "Świadek Jehowy" nie powoduje negatywnych odczuć. Jako Katolika tyle tylko, że co do pewnych kwestii się nie zgodzimy.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 03-12-2015

W ogóle zastanawiam się, czy wówczas świętowano urodziny.

Biblia nie wspomina, by jakikolwiek sługa Boży świętował urodziny . Znajdujemy w niej wzmiankę o urodzinach egipskiego faraona i Heroda Antypasa (Rodzaju 40:20-22; Marka 6:21-29). Jednak oba te wydarzenia są przedstawione w negatywnym świetle.
„Pierwsi chrześcijanie”, nadmienia The World Book Encyclopedia, „uważali świętowanie czyichkolwiek urodzin za obyczaj pogański”. Na przykład starożytni Grecy wierzyli, że każdy ma swojego opiekuńczego ducha, który jest obecny przy narodzinach człowieka i chroni go potem przez całe życie. Według ich wierzeń duch ten „zachowywał mistyczny związek z bogiem, w którego urodziny ów człowiek przyszedł na świat” (Ralph i Adelin Lintonowie, The Lore of Birthdays). Poza tym urodziny od dawien dawna mają silne powiązania z astrologią i horoskopami.


[/quote]
Cytat:Dla mnie więc jako człowieka "Świadek Jehowy" nie powoduje negatywnych odczuć.

Zaciekawiła mnie twoja wypowiedź. Dlaczego większość żywi uprzedzenia do SJ, czym to wytłumaczyć?


Cytat:Jako Katolika tyle tylko, że co do pewnych kwestii się nie zgodzimy.


Mógłbyś uchylić ,,rąbka tajemnicy'', w jakich kwestiach?Smile


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - gorzkiblotnica - 03-12-2015

Znów odpowiem od końca.

Różnice, które mi się na szybko nasuwają.

1) Księża Katoliccy jako jedyni uprawnieni do sprawowania pamiątki ofiary pańskiej i z zasady sukcesji posiadający władzę duszpasterską.
2) Każda msza święta jako pamiątka męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
3) Uznaję wszystko, co wynika z tradycji kościoła.

Co do tej niechęci. Przede wszystkim chyba podyktowana jest tym, że SJ wpakowani są do jednego wora z wszystkimi sektami. Po drugie, większość ludzi (niestety właśnie Katolików) nie czyta Pisma Świętego, przez co nie są zdolni podjąć dyskusji z dobrze na ogół pod tym względem przygotowanymi SJ. Niestety Kościół Katolicki zbyt mocno stawiał na Tradycję, a zbyt słabo na Biblię, to chyba jedna z poważniejszych bolączek i zaniedbań.

A fakt... Zapomniałem o Herodzie Smile Faktycznie urodziny miały pewien związek z astrologią (do dziś jeszcze używa się tych skojarzeń). Z drugiej jednak strony stary testament wspomina o roku jubileuszowym dla każdego człowieka z osobna, jak i dla całego narodu. Zresztą chrześcijaństwo przejęło urodziny jak wiele innych świąt pogańskich, niejako je chrystianizując.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 04-12-2015

Cytat:Co do tej niechęci. Przede wszystkim chyba podyktowana jest tym, że SJ wpakowani są do jednego wora z wszystkimi sektami.

Religia tradycyjna /dominująca/ w danym kraju, jest uważana za właściwą i cieszy się poparciem większości społeczeństwa, natomiast określenia sekta używa się zwykle w sensie ujemnym w stosunku do innych wyznań czy grup religijnych.

Na przykład w kraju Azjatyckim gdzie dominuje buddyzm albo hinduizm, KRK jest uważany za sektę.
Oczywiście można polemizować, które wyznanie chrześcijańskie ma znamiona sekty, ale to osobny temat.

Cytat:Niestety Kościół Katolicki zbyt mocno stawiał na Tradycję, a zbyt słabo na Biblię, to chyba jedna z poważniejszych bolączek i zaniedbań.

Od katolików nie wymaga się zatem czytania Biblii. Jeśli ją nawet czytają, ma ona zajmować drugie miejsce po tradycji. Kościół katolicki twierdzi, że zanim pierwsi chrześcijanie otrzymali spisane Słowo, byli zdani tylko na tradycję ustną i że Pismo Święte należy w związku z tym rozpatrywać w świetle tradycji zachowywanej przez Kościół.
We francuskim poradniku mającym ułatwić katolikom czytanie Biblii potwierdzono to następująco: „Boskie objawienie, nawet to, które w przeważającej mierze jest zawarte w Piśmie Świętym, zostało powierzone społeczności wiernych, żywemu Kościołowi; wyłania się w związku z tym istotna kwestia zależności między Biblią, Tradycją a Kościołem (...) To dane kiedyś dodatkowe światło [w Piśmie Świętym] łączy się ze skarbnicą Tradycji i ją uzupełnia. (...) Pismo Święte jest więc całkowicie zależne od Tradycji (Initiation Biblique, s. 963, 971, kursywa autora).
Jak dalece szczery katolik zaufa Biblii, gdy przeczyta w książce napisanej przez katolickiego profesora biblistyki: „Tradycja jest pierwsza i otacza Pismo Święte, towarzyszy mu oraz je rozszerza”? Albo co sobie pomyśli, gdy otworzy A Catholic Dictionary (Słownik katolicki) i przeczyta: „Kościół (...) zaręcza, iż całe Pismo Święte jest Słowem Bożym, ale jednocześnie twierdzi, że poza Pismem Świętym jest też nie spisane Słowo Boże”?

Przez całe wieki przeciętny katolik przyjmował dogmaty kościelne bez zastrzeżeń, ponieważ laicy nie mieli miernika, który by pozwalał sprawdzić prawdziwość nauk Kościoła. Większość katolików uczyła się swej wiary czysto mechanicznie na lekcjach katechizmu. Gdy prosili katechetę albo księdza o wyjaśnienie trudnych do zrozumienia nauk o Trójcy lub niepokalanym poczęciu Marii, zazwyczaj słyszeli odpowiedź: „To święta tajemnica”.

g1986/9


Cytat:Po drugie, większość ludzi (niestety właśnie Katolików) nie czyta Pisma Świętego, przez co nie są zdolni podjąć dyskusji z dobrze na ogół pod tym względem przygotowanymi SJ.

Kto ponosi winę za taki stan rzeczy?

W wieku XV i na początku XVI także w Anglii Biblię uważano za własność kościoła; czytano ją wyłącznie podczas nabożeństw, a prawo do jej objaśniania przysługiwało wyłącznie księżom. Na ogół zresztą odczytywano fragmenty z Biblii w języku łacińskim, której prosty lud nie rozumiał, ani nie stać go było na jej posiadanie. Dlatego znał on z Biblii jedynie te wydarzenia i nauki moralne, na które wskazali księża.
Jednakże nieznajomość Biblii cechowała nie tylko prosty lud. Podobno za panowania króla Edwarda VI (1547-1553) biskup Cloucester stwierdził, że spośród 311 duchownych 168 nie umiało wymienić Dziesięciorga Przykazań, a 31 nie było w stanie znaleźć ich w Biblii. Czterdziestu nie potrafiło wyrecytować Modlitwy Pańskiej i mniej więcej tyle samo nie wiedziało, skąd się ona wzięła. Wprawdzie już w roku 1384 Biblię po angielsku wydał Jan Wiklif, a ponadto istniały wolne przekłady na ten język poszczególnych części Pisma Świętego, na przykład Ewangelii i Psalmów, niemniej w rzeczywistości Biblia pozostawała księgą niedostępną.

w87/21 20

Pewien periodyk religijny przeprowadził ankietę wśród kilkunastoletnich uczniów we Włoszech. Wyniki były „niepokojące”, jak wyrażono się we włoskim dzienniku La Repubblica. Ujawniły, że na 100 uczniów aż 56 nie przeczytało ani jednego wersetu biblijnego od czasu pierwszej komunii. Ponadto 83,4 procent nie potrafiło „wytłumaczyć, na czym polega różnica między starym i nowym testamentem”, a 75 procent przyznało, że nawet nie ma w domu Biblii. La Repubblica podaje, iż 36 na 100 uczniów nie rozpoznało w słowie „Genesis” tytułu pierwszej księgi Pisma Świętego, lecz nazwę angielskiej grupy rockowej.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - czarownica - 04-12-2015

Cytat:Religia tradycyjna /dominująca/ w danym kraju, jest uważana za właściwą i cieszy się poparciem większości społeczeństwa, natomiast określenia sekta używa się zwykle w sensie ujemnym w stosunku do innych wyznań czy grup religijnych.

Na przykład w kraju Azjatyckim gdzie dominuje buddyzm albo hinduizm, KRK jest uważany za sektę.
Oczywiście można polemizować, które wyznanie chrześcijańskie ma znamiona sekty, ale to osobny temat.

Przepraszam, ale to są bzdury. To, że ludzie nadużywają tego słowa lub źle je interpretują, nie znaczy, że coś takiego jak sekta nie istnieje. Nie można jej stawiać na równi z kościołem, gdyż jest to całkiem inny twór. Nie sądzę, żeby hindusi czy buddyści nazywali KK sektą. A jeśli tak robią, to wyłącznie przez brak wiedzy na ten temat.
Np. pan Nowak w książce "Sekty w Polsce a młodzież" definiuje sektę jako: "grupę społeczną o bardzo silnych więzach wewnętrznych, ostro izolującą się od otoczenia i z mocno akcentowaną rolą przywódcy".

Czym różni się sekta od kościoła z punktu widzenia socjologii:

- nie ma w niej hierarchii, która w kościele jest wynikiem długiego procesu instytucjonalizacji, a najczęściej władzę sprawuje tylko jeden przywódca;
- sekty najczęściej odrzucają zasady moralne społeczeństwa, w którym funkcjonują, kościół zaś je adoptuje, przynajmniej zakłada pewną elastyczność;

I jeszcze coś co tygryski lubią najbardziej, czyli cytat odnośnie tego, co wyróżnia sektę od koscioła:

"– Misjonarska gorliwość – gotowość członków do poświęcenia długich godzin na studiowanie swoich wierzeń i doskonalenie technik rozpowszechniania ich wśród innych. Na zbawienie trzeba zapracować pozyskaniem nowych uczniów.
– Przywództwo charyzmatyczne – z nim związane jest powstanie sekty. Przywódca ogłasza nowe objawienie, nową interpretację lub nową technikę. Jemu należy się absolutne posłuszeństwo i ślepe
poświęcenie. Zwolennicy przywódcy wierzą w jego inność w stosunku do zwyczajnych śmiertelników i w jego wyjątkową moc.
– Wyłączną prawdę – sekta ma wyłączne prawo do prawdy. Twierdzi się, że prawdziwe zbawienie można znaleźć jedynie zostając jej członkiem i w ten sposób, akceptując wierzenia, przyjmując praktyki lub używając zalecanych technik, stać się jednym z nich. (tu akurat podobieństwo z kościołem)
– Nadrzędność grupy – stanowisko wyłączności sekty prowadzi stopniowo do przekonania o tym, że owa sekta stanowi grupę elitarną. Przekonanie o posiadaniu wiedzy, poznaniu prawdy sprawia, że ludzie dochodzą do wniosku, iż górują nad tymi, którzy nie należą do ich grona.
– Ścisłą dyscyplinę – przyjmuje ona formę kontroli nad niemal wszystkimi aspektami życia członków, tak że mają oni mało czasu na cokolwiek innego niż działalność w sekcie.
– Dławienie indywidualności – w sektach brak miejsca dla buntowników, dlatego też większa część kształcenia, szczególnie nowicjuszy, skierowana jest na dławienie indywidualności. Członkowie wyrzekają się odpowiedzialności osobistej i oddają się bez reszty w ręce swych przełożonych. Nie ma miejsca dla
swobody myśli, różnic interpretacyjnych lub niezależności postępowania"*

*"Sekty – uzależnienie i duchowość bezdroży", „Wychowawca” 1996

Świadkowie Jehowy to sekta. Na dowód tego można podać wiele sposobów skutecznej manipulacji, jaką stosują, np. tzw. w psychologii "stopa w drzwiach". Niestety spotkałam się w swoim życiu z tym ruchem i gdyby nie interwencja mojej mamy, nachodziliby mnie pewnie do dziś. Pchali mi się na chama do domu - nastoletniej dziewczynie, której brak było asertywności i rozumu. Tak jak KK mnie obrzydza swoją obłudą, tak SJ się zwyczajnie boję.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 04-12-2015

Cytat: To, że ludzie nadużywają tego słowa lub źle je interpretują, nie znaczy, że coś takiego jak sekta nie istnieje.

Zgadzam się z powyższą wypowiedzią, również z tym że istnieją sekty.


Cytat:Świadkowie Jehowy to sekta. Na dowód tego można podać wiele sposobów skutecznej manipulacji, jaką stosują, np. tzw. w psychologii "stopa w drzwiach". Niestety spotkałam się w swoim życiu z tym ruchem i gdyby nie interwencja mojej mamy, nachodziliby mnie pewnie do dziś. Pchali mi się na chama do domu - nastoletniej dziewczynie, której brak było asertywności i rozumu. Tak jak KK mnie obrzydza swoją obłudą, tak SJ się zwyczajnie boję.

Czy w jakiś sposób skrzywdzili Ciebie lub Twoją rodzinę że odczuwasz lęk?
A może boisz się ponieważ Ciebie okradli, pobili, zastraszali, wyłudzali pieniądze , włamali się do domu?

Cytat:Świadkowie Jehowy to sekta.

Jeżeli ktoś ze SJ wkłada buta między drzwi, nie jest to właściwe zachowanie. Trudno to również nazwać argumentem albo dowodem na stosowanie ,,manipulacji'', czy określeniem sekty.


Profesor historii chrześcijaństwa na uniwersytecie w Mediolanie Attilio Agnoletto opisuje Świadków Jehowy jako „poważne, prężnie działające ugrupowanie religijne, opierające się na zasadach biblijnych, pod każdym względem legalne i nie mające w sobie nic niechrześcijańskiego”.
A co powiedzieć o ich „napastliwym prozelityzmie”? „Słowo ‚napastliwy’ jest zupełnie niestosowne” — oświadczył w rozmowie z wysłannikiem Przebudźcie się! profesor Agnoletto. „Użycie go znaczyłoby, że również prozelityzm Jezusa Chrystusa był ‚napastliwy’”.
Dlaczego biskupi są tak bardzo uprzedzeni do Świadków? Profesor Agnoletto uważa, że sprzeciw ten „jest spowodowany liczebnością Świadków Jehowy oraz sukcesami, które obecnie odnoszą we Włoszech”, co jego zdaniem zbiega się z „kryzysem religijności katolickiej”.


Czym jest sekta?

Różni ludzie mają na ten temat różne wyobrażenia. Przyjrzyjmy się dwom najbardziej popularnym i zastanówmy się, dlaczego nie mogą się do nas odnosić.

Zdaniem niektórych sekta to nowy lub odstępczy ruch religijny. Świadkowie Jehowy nie wynaleźli nowej religii. Przeciwnie, jeśli chodzi o sposób wielbienia Boga, trzymamy się wzoru pozostawionego przez pierwszych chrześcijan, których postępowanie i nauki zostały opisane w Biblii (2 Tymoteusza 3:16, 17). Uważamy, że w sprawie oddawania czci Bogu autorytetem powinno być właśnie Pismo Święte.

Zdaniem niektórych sekta to niebezpieczne ugrupowanie, skupione wokół jakiegoś przywódcy. Świadkowie Jehowy nie uznają żadnego człowieka za swojego przywódcę. Trzymamy się raczej reguły ustalonej przez Jezusa: „Jeden jest wasz Wódz, Chrystus” (Mateusza 23:10).

Świadkowie Jehowy w żadnym wypadku nie są niebezpieczną sektą. Praktykujemy religię, która przynosi pożytek zarówno nam samym, jak i innym ludziom. Na przykład nasza działalność kaznodziejska pomaga wielu osobom porzucić szkodliwe nałogi, takie jak uzależnienie od narkotyków czy alkoholu. Poza tym na całym świecie prowadzimy kursy czytania i pisania, z których korzystają tysiące osób. Bierzemy też udział w akcjach niesienia pomocy ofiarom klęsk żywiołowych. Dokładamy usilnych starań, żeby zgodnie z zaleceniem Jezusa wywierać na społeczeństwo pozytywny wpływ (Mateusza 5:13-16).


http://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/czy-%C5%9Bwiadkowie-jehowy-s%C4%85-sekt%C4%85/


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - gorzkiblotnica - 05-12-2015

W zasadzie to może zabrzmi i dziwnie w ustach dosyć gorliwego Katolika z a którego się uważam, ale rozmawiając z SJ, nie doznałem nigdy aktów napastliwości. Rozmawiałem z nimi wielokrotnie, w domu, latem na ławeczce pod drzewem. Dowodziliśmy sobie różnych rzeczy, wyszukiwaliśmy w naszych Bibliach cytatów. Porównywaliśmy różnice w tłumaczeniach. Czasem dyskusje bywały gorące, przyznam. Ale nigdy nie zdarzyło się by ludzie ci wobec mnie użyli słów niestosownych. Ja wobec nich również tego nie czyniłem.
Że bywali u mnie zazwyczaj niedzielnym popołudniem, bez problemu mogłem poświęcić im zazwyczaj trochę czasu. Jeśli zaś było to niemożliwe, nie miałem żadnego problemu, żeby ich przeprosić. Zapewniam Cię Czarownico, że nie byli bynajmniej namolni.

Faktycznie SJ pakowani są do wora z sektami, ale większość elementów pozwalających rozpoznać sektę do nich nie pasuje:

Cytat:- nie ma w niej hierarchii, która w kościele jest wynikiem długiego procesu instytucjonalizacji, a najczęściej władzę sprawuje tylko jeden przywódca;

W zasadzie (chyba że się mylę wtedy mnie skrobipiórku popraw) SJ nie mają rozbudowanej hierarchii, a już przywódcy napewno. Rolę kierowniczą a właściwie organizacyjną stanowi kolegium, czyli grupa ludzi zajmująca się działaniem stowarzyszenia. Na poziomie mniejszych jednostek jak kraj, czy okręg to też zawsze są grupy a nie jeden przywódca. SJ nie mają też kapłanów. Wszyscy są na równi.

Podobnie protestanci nie mają praktycznie hierarchii a nie są uznawani za sektę.

Cytat:- sekty najczęściej odrzucają zasady moralne społeczeństwa, w którym funkcjonują, kościół zaś je adoptuje, przynajmniej zakłada pewną elastyczność;

To też zasadniczo nie pasuje. O ile pamiętam SJ stosują się do norm prawnych i moralnych, jedynie jak pamiętam, odmawiali służby wojskowej i chyba coś tam było z transfuzjami krwi, że nie godzili się na taki sposób leczenia.
właściwie większe problemy z akceptacją norm europejskich mają muzułmanie, a nie uznaje się ich za sektę.

Cytat:"– Misjonarska gorliwość – gotowość członków do poświęcenia długich godzin na studiowanie swoich wierzeń i doskonalenie technik rozpowszechniania ich wśród innych. Na zbawienie trzeba zapracować pozyskaniem nowych uczniów.
– Przywództwo charyzmatyczne – z nim związane jest powstanie sekty. Przywódca ogłasza nowe objawienie, nową interpretację lub nową technikę. Jemu należy się absolutne posłuszeństwo i ślepe
poświęcenie. Zwolennicy przywódcy wierzą w jego inność w stosunku do zwyczajnych śmiertelników i w jego wyjątkową moc.

Misjonarska gorliwość. Miałem kiedyś w technikum ucznia będącego SJ. Nie sądzę, żeby zgłębianie Pisma przeszkadzało mu w czymkolwiek. Uczył się całkiem dobrze. Ja też mam zwyczaj zgłębiać literaturę religijną, a chyba nie wygląda, żeby działo się to z uszczerbkiem dla reszty aspektów mojego życia. Co zaś się tyczy nakazu czy też obowiązku głoszenia, to najlepiej zapytajmy Skrobipiórka, bo ja jakoś tak nigdy nie pytałem Smile. Zresztą jakby się zastanowić, my Katolicy też mamy obowiązek ewangelizowania i świadczenia.
Aco do przywództwa... No cóż SJ nie mają przywódcy (poza Jezusem jak twierdzą), łatwiej by więc było o sekciarstwo posądzić nas, Katolików. Wszak mamy przywódcę w postaci Papierza, a duchowni są mu winni posłuszeństwo (śluby posłuszeństwa podczas święceń).

Jeśli się zastanowić, to w zasadzie każdy Kościół, czy wyznanie zakłada, że ma monopol na prawdę absolutną Smile, cała zaś reszta conajmniej błądzi. Tak to już jest z religiami.

Co zaś do dyscypliny, dławienia indywidualizmu, czy kontroli, nie wypowiem się, ponieważ nie byłem SJ. Aczkolwiek znając trochę ludzi z pośród SJ nie stwierdziłem symptomów, jakie zostawiają na psychice socjotechniki stosowane np w co bardziej agresywnych sektach wywodzących się z buddyzmu (bo i z działaniem takowych też się spotkałem.

W zasadzie stwierdziłbym, że są prawdopodobnie dość podobni do Kościoła pierwotnego zanim ten się skrystalizował i zhierarchizował.
Zresztą, w KK też istnieje kilka ruchów, które dla kogoś patrzącego z zewnątrz mogły by wydawać się sektami, jak choćby "Odnowa w Duchu Świętym". Ruch ten oparty jest bowiem również na haryzmatach.

Nie wiem Czarownico, być może trafiłaś na takich bardziej nieudolnych, a rozpalonych gorliwością SJ, którzy starali się ewangelizować za wszelką cenę. Ale było to jak powiedział Skrobipiórek zachowanie niestosowne. Zazwyczaj SJ są kulturalni i grzecznie pytają, czy domownicy mają ochotę na rozmowę. Przynajmniej takie są moje doświadczenia.

Co zaś do Biblii i tradycji. Fakt, Pismo (Nowy Testament oczywiście), zostało spisane kilkadziesiąt lat po zmartwychwstaniu Jezusa. Przez ten czas żyło w przekazach tych, którzy widzieli. Tradycja jednak to trochę większy problem. Bo składa się na nią bagaż przemyśleń wielu ludzi Kościoła. Wiele prawd jest przyjętych jako dogmaty. Czasem na podstawie tekstów apokryficznych, czasem, jako po prostu pobożne przemyślenia. Choćby owa kluczowa sprawa Trójcy Świętej. Bodaj w żadnym z wersów Biblii nie znajdzie się o tym wzmianki. Owszem, jest wiele o Bogu Ojcu (jak nazywa go Jezus), sam tytułuje się zazwyczaj Synem Człowieczym, choć mówi o Bogu jako swoim Ojcu, wreszcie mówi się tam dosyć sporo o Duchu Świętym. Nigdzie jednak o nich jako Trójcy się nie wspomina. Jest tych dogmatów sporo. Nie da się ich udowodnić. Nie mają swoich bezpośrednich odnośników w Biblii, są podane "na wiarę" i tyle. Mnie akurat osobiście to specjalnie nie przeszkadza, choć mam świadomość, że tak jest.

W wiekach średnich problemem były błędy i przeinaczenia w przekładach Pisma Świętego. Wiele problemów miał z tym Kościół Wschodni. Niektóre odbijają się czkawką do dziś w postaci Bezpopowców, Skopców i Starozakonnych. Stąd KK bał się samodzielnego czytania i interpretacji Biblii przez świeckich. Niestety i współcześnie, mimo zachęt do osobistego czytania Pisma, nazbyt mało kładzie na to nacisku choćby na katechizacji. Ot takie zaszłości.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 05-12-2015

Cytat:W zasadzie (chyba że się mylę wtedy mnie skrobipiórku popraw) SJ nie mają rozbudowanej hierarchii, a już przywódcy napewno. Rolę kierowniczą a właściwie organizacyjną stanowi kolegium, czyli grupa ludzi zajmująca się działaniem stowarzyszenia. Na poziomie mniejszych jednostek jak kraj, czy okręg to też zawsze są grupy a nie jeden przywódca. SJ nie mają też kapłanów. Wszyscy są na równi.

JAK JEST ZORGANIZOWANE DZISIEJSZE CIAŁO KIEROWNICZE
Tak jak to było w wypadku pierwszych chrześcijan, nadzór nad działalnością Świadków Jehowy sprawuje Ciało Kierownicze składające się z oddanych Bogu mężczyzn. Całe to grono spotyka się raz w tygodniu. Poza tym w obrębie Ciała Kierowniczego działa sześć komitetów, z których każdy ma inny zakres obowiązków.
Wszyscy są na równi.

Komitet Koordynatorów, Komitet Nauczania, Komitet Personalny,Komitet Redakcyjny,Komitet Służby ,Komitet Wydawniczy


Cytat:To też zasadniczo nie pasuje. O ile pamiętam SJ stosują się do norm prawnych i moralnych, jedynie jak pamiętam, odmawiali służby wojskowej i chyba coś tam było z transfuzjami krwi, że nie godzili się na taki sposób leczenia.
właściwie większe problemy z akceptacją norm europejskich mają muzułmanie, a nie uznaje się ich za sektę.

Godzimy się na leczenie bez użycia krwi.

SJ z Biblii wysokich mierników moralnych oraz kierując się nimi, stają się niezwykle cenni dla społeczeństwa, chronią bowiem wiele osób przed demoralizacją. Słudzy Jehowy są praworządni i darzą respektem przedstawicieli rządu, urzędników, sędziów i władze lokalne, oddając szacunek ‛tym, którzy żądają szacunku’ Rodzice będący Świadkami chętnie współpracują z nauczycielami oraz pomagają swym dzieciom pilnie się uczyć, by w późniejszym czasie poradziły sobie z zarobieniem na utrzymanie i nie były ciężarem dla społeczeństwa . W zborach Świadkowie nie tolerują uprzedzeń na tle rasowym ani podziałów klasowych oraz przywiązują dużą wagę do umacniania więzi w rodzinach. W ten sposób uczynkami udowadniają, że oskarżanie ich o lekceważenie instytucji rodziny lub o aspołeczność jest bezpodstawne.

ŚJ mieszkający w różnych częściach świata nie uczestniczą w wojnach domowych ani w konfliktach międzynarodowych. „W czasie wojny Świadkowie Jehowy pozostają całkowicie neutralni” — przyznała już pół wieku temu Australian Encyclopædia.

Świadkowie nie biorą udziału w wojnach z wielu ważnych powodów, między innymi dlatego, że byłoby to niezgodne z ich chrześcijańskim sumieniem. Ukształtowali je, kierując się osobistym przykładem i przykazaniami swojego Pana, Jezusa Chrystusa. Polecił on swym naśladowcom kochać bliźniego. Powiedział też: „Miłujcie swych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą” (Łukasza 6:27; Mateusza 22:39). A uczniowi, który próbował bronić go mieczem, nakazał: „Włóż swój miecz z powrotem na jego miejsce, bo wszyscy, którzy chwytają za miecz, od miecza zginą” (Mateusza 26:52). Tak więc Jezus słowem i czynem wyraźnie pokazał, że jego naśladowcy nie mogą chwytać za broń w konfliktach zbrojnych.
Innym powodem, dla którego Świadkowie Jehowy nie idą na wojnę, jest fakt, że są członkami ogólnoświatowej społeczności braterskiej. Gdyby brat walczył z bratem, kolidowałoby to z nakazem Jezusa, aby ‛była wśród nich miłość’ (Jana 13:35).


Cytat:Co zaś się tyczy nakazu czy też obowiązku głoszenia, to najlepiej zapytajmy Skrobipiórka, bo ja jakoś tak nigdy nie pytałem Smile. Zresztą jakby się zastanowić, my Katolicy też mamy obowiązek ewangelizowania i świadczenia.

 W styczniu 1994 roku papież Jan Paweł II oświadczył: „Nie pora się wstydzić ewangelii, pora głosić ją z dachów domów”.

Czy wszyscy chrześcijanie z I wieku byli ewangelizatorami? Oczywiście! W książce Evangelism in the Early Church (Ewangelizacja w kościele wczesnochrześcijańskim) Michael Green z Oksfordu pisze: „Jeden z najbardziej uderzających elementów ewangelizacji w tym wczesnym okresie stanowią ludzie, którzy się jej podejmowali. (...) Działalność kaznodziejska była szczególnym przywilejem i obowiązkiem każdego członka Kościoła. (...) Chrystianizm był ruchem jak najbardziej świeckim, ruchem rozprzestrzenianym przez nieoficjalnych misjonarzy”.

Cytat:Co zaś do dyscypliny, dławienia indywidualizmu, czy kontroli, nie wypowiem się, ponieważ nie byłem SJ.

Apostołowie nauki Jezusa Chrystusa pojmowali w sposób jednakowy, czy to oznaczało dławienie ich indywidualizmu ? Każdy SJ ma inną osobowość, doświadczenie, przeszłość, zasób wiedzy, inaczej spędza wolny czas, inny gust muzyczny itd.
Czy mnie ktoś kontroluje co czytam, słucham i oglądam? W Organizacji SJ nie działają tajne służby specjalne, które zakładają podsłuchyBig Grin

Cytat:Co zaś do Biblii i tradycji. Fakt, Pismo (Nowy Testament oczywiście), zostało spisane kilkadziesiąt lat po zmartwychwstaniu Jezusa. Przez ten czas żyło w przekazach tych, którzy widzieli. Tradycja jednak to trochę większy problem. Bo składa się na nią bagaż przemyśleń wielu ludzi Kościoła. Wiele prawd jest przyjętych jako dogmaty. Czasem na podstawie tekstów apokryficznych, czasem, jako po prostu pobożne przemyślenia. Choćby owa kluczowa sprawa Trójcy Świętej. Bodaj w żadnym z wersów Biblii nie znajdzie się o tym wzmianki. Owszem, jest wiele o Bogu Ojcu (jak nazywa go Jezus), sam tytułuje się zazwyczaj Synem Człowieczym, choć mówi o Bogu jako swoim Ojcu, wreszcie mówi się tam dosyć sporo o Duchu Świętym. Nigdzie jednak o nich jako Trójcy się nie wspomina. Jest tych dogmatów sporo. Nie da się ich udowodnić. Nie mają swoich bezpośrednich odnośników w Biblii, są podane "na wiarę" i tyle. Mnie akurat osobiście to specjalnie nie przeszkadza, choć mam świadomość, że tak jest.

Bardzo słuszne wnioski.

Czy łatwo jest żyć z świadomością, wiedząc że wiele dogmatów nie pokrywa się z naukami Biblii?


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - czarownica - 05-12-2015

Cytat:W zasadzie (chyba że się mylę wtedy mnie skrobipiórku popraw) SJ nie mają rozbudowanej hierarchii, a już przywódcy napewno.

No właśnie, nie mają, w przeciwieństwie do kościołów.

Nie będę dyskutować o SJ. Moim zdaniem to jest sekta, bo stanowią odłam kościoła, którego kościół nie uznaje. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
A stopa w drzwiach, to nie dosłowne wpakowanie buta między drzwi a futrynę, tylko jedna z technik psychologicznych. Polega ona na wykorzystywaniu ludzkiego odruchu wzajemności. SJ mówią, że chcieliby podzielić się swoją gazetą, materiałami naukowymi i takie tam inne zakamuflowane "prawdy", żeby osobie nagabywanej głupio było odejść, zamknąć drzwi czy po prostu uciąć nagle rozmowę. Podobnie postępowali wyznawczy Kriszny, gdy jeden z nich wręczał przechodniom kwiat, a jego kolega kawałek dalej nakłaniał do rozmowy o swojej sekcie. Głupio się nie zatrzymać, gdy wcześniej przyjęło się prezent. Na tym polega "stopa w drzwiach".

Każdy kto jest członkiem sekty twierdzi, że mu tam dobrze, bo przechodzi regularne pranie mózgu. Swoja drogą, KK też to uskutecznia - wciska się ludziom rzeczy często absurdalne, najczęściej wykorzystując strach i niewiedzę.
SJ są mili i uprzejmi, bo to jest ich sposób na łapanie nowych członków, tak mają nakazane odgórnie. Jakby byli chamscy i agresywni, to by nikt nie chciał z nimi gadać. Jednak polecam posłuchać wyznań ofiar sekt i tego, jak trudno je opuścić bez konsekwencji.
I jeszcze polecam bardzo ciekawy artykuł na temat badań zdrowia psychicznego w tej grupie wyznaniowej: http://www.psychomanipulacja.pl/art/problem-zdrowia-psychicznego-u-swiadkow-jehowy.htm


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - gorzkiblotnica - 05-12-2015

Czarownico:
Właśnie, przytoczyłaś argument, że sekta posiada jakiegoś charyzmatycznego guru. SJ takowego nie mają. Zaś co do braku struktury pionowej to i kościoły Protestanckie też takowej zasadniczo nie mają, a za sektę się ich nie uważa.

Swoją wypowiedzią chciałem Ci jedynie zwrócić uwagę, na to, że różnica pomiędzy sektą, zgromadzeniem religijnym i dowolnym kościołem jest bardzo nieostra. Raczej można o tym sądzić, po skutkach, jakie wywołują u swoich wyznawców, czy w otoczeniu.
Postulat, że wyznanie ma być tysiącletnie, czy stuletnie, też w zasadzie jest nijaki. Ponieważ religijność jest czymś żywym i zmiennym. Całkiem możliwe, że jutro na podstawie badań Biblijnych i historycznych powstanie jakieś nowe wyznanie.

Każda grupa religijna ma też swoje prawa, zakazy zwyczajowe... mogą to być jakieś sprawy żywieniowe, szczególne zasady kulturowe. To, że SJ stronią od konfliktów zbrojnych to jest moim zdaniem na plus. W sumie mam pewność, że mnie nie napadną Smile A kwestia nie dopuszczania leczenia z użyciem krwi.... No cóż, pośrednio świadczy jak wysoko cenią sobie zbawienie. Wyżej niż własne życie. Ostatecznie przecież zwyczaje SJ nie są w jakikolwiek sposób dolegliwe dla reszty społeczeństwa. Wcale bym się nie obraził na posiadanie takiego sąsiada.

Tak, sekty dokonują prania mózgu, stosują psychotechniki itd. Potem niszczą swoich wyznawców, uzależniają od siebie w tym również finansowo.. To wszystko prawda.

Tyle, że ja naprawdę długo stykając się ze SJ nie zauważyłem żadnego z tych działań. Nie było nawet jakichś usilnych prób przekonywania do ich racji. Było za to dużo rzeczowej rozmowy. Moi dwaj (dotąd) uczniowie będący SJ byli naprawdę bardzo obowiązkowi i poważni. Mogłem im zaufać w każdej sprawie. Jak widzisz nikt mi mózgu nie wyprał, nadal jestem Katolikiem.

Tak więc, mimo że innowiercą wobec nich jestem, to darzę SJ dużym szacunkiem. Skrobipiórka zaś szanuję osobiście za dogłębną znajomość Biblii.

Powiem więcej. Myślę, że niechęć do SJ bierze się właśnie z Nieznajomości Biblii i niechęci do rozmów na tematy dotyczące Boga.

Co zaś do socjotechniki, owej "stopy we drzwiach" to i nasze Katolickie grupy ewangelizacyjne takowe stosują. Ogólnie bowiem trudno człowieka zazwyczaj nakłonić do rozmowy o Bogu. Ale kiedy już się przełamie, wszystko idzie z górki.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - gorzkiblotnica - 05-12-2015

Czarownico:
Właśnie, przytoczyłaś argument, że sekta posiada jakiegoś charyzmatycznego guru. SJ takowego nie mają. Zaś co do braku struktury pionowej to i kościoły Protestanckie też takowej zasadniczo nie mają, a za sektę się ich nie uważa.

Swoją wypowiedzią chciałem Ci jedynie zwrócić uwagę, na to, że różnica pomiędzy sektą, zgromadzeniem religijnym i dowolnym kościołem jest bardzo nieostra. Raczej można o tym sądzić, po skutkach, jakie wywołują u swoich wyznawców, czy w otoczeniu.
Postulat, że wyznanie ma być tysiącletnie, czy stuletnie, też w zasadzie jest nijaki. Ponieważ religijność jest czymś żywym i zmiennym. Całkiem możliwe, że jutro na podstawie badań Biblijnych i historycznych powstanie jakieś nowe wyznanie.

Każda grupa religijna ma też swoje prawa, zakazy zwyczajowe... mogą to być jakieś sprawy żywieniowe, szczególne zasady kulturowe. To, że SJ stronią od konfliktów zbrojnych to jest moim zdaniem na plus. W sumie mam pewność, że mnie nie napadną Smile A kwestia nie dopuszczania leczenia z użyciem krwi.... No cóż, pośrednio świadczy jak wysoko cenią sobie zbawienie. Wyżej niż własne życie. Ostatecznie przecież zwyczaje SJ nie są w jakikolwiek sposób dolegliwe dla reszty społeczeństwa. Wcale bym się nie obraził na posiadanie takiego sąsiada.

Tak, sekty dokonują prania mózgu, stosują psychotechniki itd. Potem niszczą swoich wyznawców, uzależniają od siebie w tym również finansowo.. To wszystko prawda.

Tyle, że ja naprawdę długo stykając się ze SJ nie zauważyłem żadnego z tych działań. Nie było nawet jakichś usilnych prób przekonywania do ich racji. Było za to dużo rzeczowej rozmowy. Moi dwaj (dotąd) uczniowie będący SJ byli naprawdę bardzo obowiązkowi i poważni. Mogłem im zaufać w każdej sprawie. Jak widzisz nikt mi mózgu nie wyprał, nadal jestem Katolikiem.

Tak więc, mimo że innowiercą wobec nich jestem, to darzę SJ dużym szacunkiem. Skrobipiórka zaś szanuję osobiście za dogłębną znajomość Biblii. Jego religijność również, gdyż jest autentyczna.

Powiem więcej. Myślę, że niechęć do SJ bierze się właśnie z Nieznajomości Biblii i niechęci do rozmów na tematy dotyczące Boga.

Co zaś do socjotechniki, owej "stopy we drzwiach" to i nasze Katolickie grupy ewangelizacyjne takowe stosują. Ogólnie bowiem trudno człowieka zazwyczaj nakłonić do rozmowy o Bogu. Ale kiedy już się przełamie, wszystko idzie z górki.

Co zaś do wciskania przez KK i całego tego strachu i niewiedzy... Hm, nie posądzasz mnie chyba, o brak wiedzy z zakresu historii Kościoła, Biblii i Tradycji. No oczywiście specjalistą nie jestem. Powiedzmy raczej "w miarę oczytany laik". Jak widać, również jakoś tak się nie boję. Przyjmuję naukę Kościoła bo chcę. Tak po prostu.

Skrobipiórku:

Cytat:Czy łatwo jest żyć z świadomością, wiedząc że wiele dogmatów nie pokrywa się z naukami Biblii?
Zakładam, że ci, którzy je wymyślili, działali z natchnienia Ducha Świętego. Kim zaś ja jestem, by takich tytanów ducha jak choćby Święty Franciszek z Asyżu osądzać?


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 06-12-2015

Rosyjska Izba Sądowa staje w obronie Świadków Jehowy

ŚWIADKOWIE JEHOWY cieszą się, gdy środki przekazu podają o nich dokładne informacje. Co więcej, sami są gotowi przedstawiać prawdę o sobie, swych przekonaniach religijnych i działalności. Kiedy jednak pisze się o nich nierzetelne lub oszczercze artykuły, czasami odwołują się do władz, by bronić swych praw — zarówno świeckich, jak i religijnych. Rozważmy niedawny przykład.
Dnia 1 sierpnia 1997 roku popularna gazeta rosyjska Komsomolskaja prawda w regionalnym dodatku wydawanym w Sankt Petersburgu zamieściła artykuł zatytułowany „Sekt Petersburg. Będzie tu miasto-świątynia”, który rażąco wypacza obraz Świadków Jehowy. Autor artykułu, Oleg Zasorin, napisał, że wierzenia Świadków są szkodliwe, a ich działalność koliduje z rosyjską konstytucją. Ataki te opierały się głównie na opiniach zniekształcających biblijne nauki Świadków Jehowy, dotyczące na przykład transfuzji krwi i życia rodzinnego. Ponadto w artykule nazwano Świadków „sektą” i stwierdzono, iż zdaniem niektórych jest to „najniebezpieczniejsza ze wszystkich sekt”.
Centrum Administracyjne Regionalnej Organizacji Religijnej Świadków Jehowy w Rosji zwróciło się do Izby Sądowej do spraw Sporów Informacyjnych przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej z prośbą o zbadanie wypowiedzi zamieszczonych w artykule, ponieważ Świadkowie uznali je za oszczercze. Dnia 12 lutego 1998 roku na posiedzeniu Izby Sądowej przedstawiciele Świadków odpowiadali na wiele pytań zadawanych przez jej członków, a także przez dziennikarzy i prawników. Aby sprawdzić, w co naprawdę wierzą i czego nauczają Świadkowie Jehowy, członkowie Izby dokładnie zapoznali się z ich publikacjami, a zwłaszcza z książką Tajemnica szczęścia rodzinnego.
Pan W. W. Borszcziow, deputowany Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej, zauważył, że określenie „sekta” wyraźnie ma zabarwienie negatywne. Ponadto oświadczył: „Pozwalanie sobie [na coś takiego] i przypinanie komuś etykietek to ogromnie niebezpieczne zajęcie. Fakt, iż Izba Sądowa przyjęła do rozpatrzenia wniosek Świadków Jehowy, jest bardzo ważny. Trzeba powstrzymać powódź tego rodzaju agresji i oszczerstw pod adresem zarejestrowanych organizacji religijnych”.
Po przeanalizowaniu wszystkich dowodów Izba Sądowa stwierdziła, że artykuł opublikowany w gazecie Komsomolskaja prawda jest bezprawny i nieetyczny oraz że zawiera mnóstwo nieprawdziwych, bezpodstawnych informacji. „Autor nie podaje żadnych konkretnych faktów (...) Rozpowszechnia pogłoski jako wiarogodne wiadomości, nadużywając w ten sposób dziennikarskich uprawnień”. Wbrew pomówieniom zawartym w artykule Izba Sądowa przekonała się, iż Świadkowie Jehowy przestrzegają prawa i uczą swych współwyznawców, jak żyć w pokoju z członkami rodziny i innymi osobami, nie podzielającymi ich poglądów religijnych.
W godzinę po wysłuchaniu ostatniego wystąpienia Izba Sądowa orzekła, że należy:
„1. Uznać, iż opublikowanie artykułu ‚Sekt Petersburg. Będzie tu miasto-świątynia’ stanowi pogwałcenie wymogów zawartych w artykułach 4, 49, i 51 ustawy Federacji Rosyjskiej ,o środkach masowego przekazu’.
„2. Zobowiązać Państwowy Komitet Federacji Rosyjskiej do spraw Prasy do napomnienia kolegium redakcyjnego gazety Komsomolskaja prawda.
„3. Udzielić nagany dziennikarzowi O. Zasorinowi.
„4. Zalecić kolegium redakcyjnemu gazety Komsomolskaja prawda wystosowanie przeprosin za opublikowanie nierzetelnych informacji, które bezpodstawnie zniesławiają organizację religijną Świadków Jehowy”.
Powyższa decyzja Izby Sądowej pokrywa się z opinią religioznawcy i kandydata nauk filozoficznych Siergieja Iwanienki. Nie należy on do Świadków Jehowy, ale starannie przeanalizował ich wierzenia i spotykał się z nimi, po czym napisał artykuł, który ukazał się w gazecie Moskowskije Nowosti z 16-23 lutego 1997 roku. Pan Iwanienko wyciągnął następujące wnioski: „Świadków Jehowy wyróżnia niezachwiane przekonanie, że należy żyć według nauk Biblii. (...) Traktują ją jak konstytucję, kodeks cywilny i najwyższy wyraz prawdy. (...) Świadkowie Jehowy mogą służyć innym obywatelom za przykład oddania dla prawdy biblijnej i gotowości do ofiarnego obstawania przy swych przekonaniach”.Decyzja Izby Sądowej i wypowiedzi pana Iwanienki jeszcze raz potwierdzają, że chrześcijańska religia Świadków Jehowy nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa, ale raczej służy pożytkowi wszystkich ludzi o prawych sercach.
Świadkowie Jehowy są ‛zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto od nich żąda uzasadnienia nadziei, którą mają w sobie, lecz czynią to w łagodnym usposobieniu i z głębokim respektem’ (1 Piotra 3:15).

Przebudźcie się! z 22 listopada 1998 roku, strony 26 i 27).


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - czarownica - 06-12-2015

Cytat:Tyle, że ja naprawdę długo stykając się ze SJ nie zauważyłem żadnego z tych działań. Nie było nawet jakichś usilnych prób przekonywania do ich racji. Było za to dużo rzeczowej rozmowy. Moi dwaj (dotąd) uczniowie będący SJ byli naprawdę bardzo obowiązkowi i poważni. Mogłem im zaufać w każdej sprawie. Jak widzisz nikt mi mózgu nie wyprał, nadal jestem Katolikiem.

Albo Ty trafiłeś na mało "agresywnych" przedstawicieli tej grupy, albo oni trafili na twardego zawodnika, który ma dużą wiedzę i nie daje się zagiąć, do tego jest silny psychicznie. Gdy trafiają na podatny grunt, np. osoby z zaburzeniami, depresją, po przejściach, jest im łatwiej manipulować. Oczywiście to też dotyczy kościoła.

Niech sobie każdy wierzy w co chce, naprawdę. Niepokoją mnie tylko relacje ludzi pokrzywdzonych przez tego rodzaju "nieszkodliwe" grupy.

I tak, może powstanie z tego religia wielkością dorównująca chrześcijaństwo, hinduizm, islam czy buddyzm, ale na razie, póki nie są zinstytucjonalizowani, pozostają sektą, według mojego punktu widzenia.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 06-12-2015

Cytat:Niepokoją mnie tylko relacje ludzi pokrzywdzonych przez tego rodzaju "nieszkodliwe" grupy.

Nie wszyscy wykluczeni publicznie użalają się nad sobą w jaki sposób zostali potraktowani.Są osoby które uznają że słusznie zostały skarcone.

Pewna kobieta będąca SJ, która została usunięta ze zboru, a później do niego powróciła, napisała: „Niezmiernie się cieszę, iż Bóg tak miłuje swój lud, że czuwa nad utrzymaniem swej organizacji w stanie czystym. Co dla postronnych może się wydawać bezwzględne, nie tylko jest konieczne, ale świadczy o miłości”.

Richard był wykluczony prawie dwa lata, po czym okazał skruchę, porzucił postępowanie uwłaczające Bogu i mógł powrócić do zboru chrześcijańskiego. Wspominając to doświadczenie, mówi: „Zdaję sobie sprawę, że musiałem zostać wykluczony i że w pełni zasłużyłem na tę karę. Była naprawdę niezbędna i pomogła mi uświadomić sobie powagę mojego grzechu oraz konieczność szukania przebaczenia u Jehowy”.



Więźniowie często mówią, że siedzą za niewinność. Z reguły nie jest to prawdą . Podobnie jest z osobami, które publicznie użalają się nad sobą że niesłusznie zostali wykluczeni z Organizacji SJ i przez to skrzywdzeni . Dlaczego taka osoba zazwyczaj nie podaje przyczyny za co została usunięta? Najczęściej krytykuje albo oczernia byłych współwyznawców, w ten sposób odwraca uwagę i stawia siebie w pozytywnym świetle jako niewinną ofiarę. Znam te sprawy od ,,podszewki'', takie relacje w internecie rzekomo ,,pokrzywdzonych'' mnie nie wzruszają.


RE: Budowanie porządku światowego na piasku - skrobipiórek - 06-12-2015

Cytat:Zakładam, że ci, którzy je wymyślili, działali z natchnienia Ducha Świętego. Kim zaś ja jestem, by takich tytanów ducha jak choćby Święty Franciszek z Asyżu osądzać?

Nie sądzę że Bóg pobudził pewne osoby do wymyślenia dogmatów.
Dlaczego? Ponieważ dogmaty nie są zgodne z Jego natchnionym słowem-Pismem Swiętym

W Jego słowie Biblii czytamy:„Ja świadczę każdemu, kto słyszy słowa proroctwa tego zwoju: Jeżeli ktoś doda coś do tych rzeczy, Bóg doda mu plag zapisanych w tym zwoju; (...)/Obj 22,18/

Objawienie jak również inne księgi biblijne są natchnione przez Boga. Któż by się ważył zmienić choć słowo z tego, co sam Bóg wypowiada? Ktoś taki niewątpliwie zasługiwałby na udaremnienie jego zabiegów o życie i na wymierzenie mu plag.

Nie wydaje mi się że Franciszek z Asyżu był duchowym tytanem.
Dlaczego tak sądzę?

Gorliwym orędownikiem obchodzenia „Bożego Narodzenia” był Franciszek z Asyżu. W roku 1224 z okazji świąt i ku radości licznie zgromadzonych mieszczan odprawił nabożeństwo obok prawdziwego żłobu, przy którym stał żywy wół i żywy osioł. Wkrótce wystawianie szopki stało się bardzo popularne i do dziś urządza się ją w okresie świąt w wielu rodzinach i kościołach katolickich.

Czy nie znał korzeni świąt Bożego Narodzenia ?


W 1647 roku w Anglii Parlament Cromwella orzekł, iż Boże Narodzenie ma być dniem pokuty, a w roku 1652 całkowicie zakazał obchodzenia tego święta. W latach 1644-1656 obrady parlamentu celowo prowadzono właśnie 25 grudnia. Jak przyznała historyk Penne L. Restad, „duchownym uczącym o Bożym Narodzeniu groziło uwięzienie. Zakrystianie, którzy dekorowali kościół świątecznymi ozdobami, płacili kary pieniężne. Zgodnie z prawem w Boże Narodzenie sklepy miały być otwarte jak w zwykły dzień handlowy”. Dlaczego podjęto tak stanowcze działania? Reformatorzy purytańscy uważali, że Kościół nie powinien tworzyć tradycji, które nie mają potwierdzenia w Piśmie Świętym. Dlatego gorliwie głosili swe przekonania i rozpowszechniali literaturę potępiającą obchody Bożego Narodzenia.
Podobna sytuacja istniała w Ameryce Północnej. W latach 1659-1681 w kolonii nad zatoką Massachusetts Boże Narodzenie również było zakazane. Obowiązujące wtedy prawo nie zezwalało na obchodzenie go w żadnej postaci. Naruszający te przepisy płacili grzywny. Ale nie tylko purytanie z Nowej Anglii odnosili się do tego święta z niechęcią. Podobny stosunek do niego mieli też obywatele innych kolonii, na przykład kwakrzy z Pensylwanii. W pewnym źródle podano, że „wkrótce po uzyskaniu niepodległości przez Amerykanów, Elizabeth Drinker, sama będąca kwakrem, podzieliła mieszkańców Filadelfii na trzy grupy. Do pierwszej należeli kwakrzy ‚uznający [Boże Narodzenie] za zwykły dzień, do drugiej — ci, którzy obchodzili je ze względów religijnych, a do trzeciej — osoby ‚spędzające ten czas na libacjach i hulankach’”.
Henry Ward Beecher, sławny amerykański kaznodzieja wychowany w tradycyjnej rodzinie kalwińskiej, do 30 roku życia niewiele wiedział o tym święcie. W roku 1874 napisał: „Boże Narodzenie było mi obce”.
Również wczesne kościoły baptystów i kongregacjonalistów uznawały, że obchodzenie rocznicy narodzin Chrystusa nie ma podstaw biblijnych. W pewnej książce podano, że baptyści w Newport (stan Rhode Island) Boże Narodzenie świętowali po raz pierwszy dopiero 25 grudnia 1772 roku, czyli jakieś 130 lat po założeniu pierwszego Kościoła baptystów w Nowej Anglii.

g02 8.12 16-17