Elek:
Panteizm? Nie wiem skąd pogląd, że
Bóg nie może. Dlaczego nie może? Kto mu zabroni? Na co być Bogiem jak czegoś nie można
Według twojego światopoglądu, według twojego rozumowania nie może. A ja myślę inaczej. (I dobrze, że myślimy inaczej, bo w przeciwnym wypadku pozostałoby słuchać Królowej Kopca.)
Mamy tu wielu (S)twórców - wielu z nich, choć zawarło w swoich dziełach cząstkę siebie, jest zewnętrznych wobec swoich utworów. No, podejrzewam, że mamy tu kilku takich, co żyją w swoim, własnym "nie-tym-świecie".
Mamy we Wszechświecie pewne stałe fizyczne - np. masę molową czy prędkość światła. Gdyby różniły się choć trochę, świat wyglądałby zupełnie inaczej, lub - co bardziej prawdopodobne, nie istniał by w ogóle. Tu nie chodzi tylko o Ziemię - która jest miejscem dla życia lepszym niż inne, choć nie idealnym.
Oczywiście jest to jedynie argument (nie mylić z dowodem) na istnienie Boga. Podobnie jak teoria strun to tylko teoria, w dodatku mnie, osobiście nieznana jeśli chodzi o detale.
W wielu parafiach parafianin ma niewiele do powiedzenie, bo albo nie chce mówić, albo od razu wyskakuje z dogłębną reformą liturgii.
Nie nastawiaj się na to, że nagle Kościołem zaczną rządzić świeccy. Nadal to proboszcz czy biskup ma kierować życiem wspólnoty.
"Oczywiście" czyli z góry zakładasz, że Kościół wykrzywia słowa papieŻa. Nie znam takiego przypadku, kilka protestów teologów czy historyków. Niektórzy byli nieprzychylni takiej linii polityki Jana Pawła II względem dziejów Kościoła, ale ciężko powiedzieć by "Kościół" jako instytucja zachował się tak jak opisujesz.
Każdy zdrowy człowiek czy trzeźwo zarządzana organizacja jest otwarty/a na to co dla niego dobre a nowe. Można być też otwartym na to, co nowe ale złe (patrz Kościół Anglikański, dręczony falą konwersji na katolicyzm).
Dogmaty są dla Kościoła katolickiego tym samym czy paradygmaty dla każdej nauki. Tak jak matematyk musiałby zmienić całe swoje podejście do geometrii gdyby uznał, że prosta ma grubość, tak samo wiara w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa czy Trójcę Świętą stanowi fundament bez którego nasza wiara stałaby się nonsensem.
Co do samego statusu dogmatów - wiara w nie jest "obowiązkowa", gdyż ich odrzucenie prowadziłoby do herezji. Herezje bywają niebezpieczne - miedzy innymi dlatego, że zawsze się znajdzie taki co wykorzysta to w swojej polityce (choćby bandy circumcelliones, bandytów napadających na ludzi w imię poglądów donatystycznych - wiek V.) i taki co "w imię Boga" będzie chciał wyrżnąć wszystkich heretyków.
"Kościół katolicki zrobił agresję na wiarach pogańskich." Kościół katolicki? Czy nasi władcy? Ponadto dla tamtejszego świata chrześcijańskiego to nie były dobre religie - kim byli Światowid i Perun dla chrześcijan? Demonami, złymi duchami! Ludzie oddawali im cześć, skazując na potępienie swoje własne, nieśmiertelne dusze! Czy ty pozbyłbyś się religii nakazującej strzelać sobie w głowę? Tak oni starali się wyeliminować religię groźną dla duszy. Oczywiście, był też motyw polityczny (mniejsze ryzyko zostania najechanym przez Niemców, wyższa pozycja w świecie), ale stawianie go na pierwszym planie zdaje się być propagandą z okazji 1000-lecia państwa polskiego (no, nie chciał ten burżuj i wyzyskiwacz klasy pracującej Mieszko paradować z czerwoną flagą) niż wynikiem badań naukowych.
Ameryka łacińska i jej podbój to temat rzeka. Cortez niszczący cywilizacje Azteków i ich krwawy obrządek, redukcje paragwajskie, uwięzienie Atahualpy, zaraza wywołana mimowolnie, groźniejsza niż najeźdźcy...Trzeba bronić się zarówno przed krytykanctwem jak i wybielaniem.