Via Appia - Forum

Pełna wersja: [Dramat/Tragedia] Lombard
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Lombard
sztuka w dwóch scenach

KLIENT
EKSPEDIENT
KOBIETA
STARZEC (głos)


Wnętrze sklepu. wpada zdyszany KLIENT, ma lekko chwiejny krok, odbija się od framugi, zatacza na ladę, dyszy
KLIENT: (szeptem) Przepraszam... (krzyczy) Przepraszam!
Pojawia się EKSPEDIENT
EKSPEDIENT: W czym mogę służyć?
KLIENT: Czy pan jest sprzedawcą marzeń?
EKSPEDIENT: Przepraszam?
KLIENT rozgląda się po sklepie, nachyla nad EKSPEDIENTEM
KLIENT: (szeptem) Marzenia. Sklep … (łapie się za głowę) Chciałbym kupić marzenie.
EKSPEDIENT: Niech mi pan wybaczy, tutaj jest lombard. Może zainteresuje pana coś z półek.
KLIENT: Proszę pana, był tu taki starszy pan. Był tu, prawda?
EKSPEDIENT: Nie pamiętam wszystkich klientów, ale to prawdopodobne.
KLIENT: Zostawił tu (trzęsącymi się dłońmi wyjmuje z kieszeni jakąś kartkę) Taki przedmiot.
EKSPEDIENT patrzy na obrazek
EKSPEDIENT: Tak, wydaje mi się, że mieliśmy coś takiego. (okrąża ladę, szuka czegoś na półce, znajduje ozdobne pudełko) Czy chodziło panu o to?
KLIENT: Tak! Tak, dokładnie o to! Poproszę!
EKSPEDIENT wchodzi za ladę, sprawdza cenę.
EKSPEDIENT: Och...
KLIENT: Coś nie tak? Ile płacę?
EKSPEDIENT: (zakłopotany) Cóż… Musiała zajść jakaś pomyłka…
KLIENT: (czujnie) Jaka?
EKSPEDIENT: Tutaj jest napisane… Zresztą, niech pan przeczyta sam.
KLIENT: (niemal wyrywa karteczkę z ręki. Ta po przeczytaniu wypada mu z ręki, zawisa przyczepiona do szkatułki) Nie mam tyle…
EKSPEDIENT: Skontaktuję się z szefem i załatwimy sprawę. Niemożliwe, żeby była tyle warta.
KLIENT: (wyciąga portfel) Proszę pana, mam tutaj dwa tysiące. Na pewno nie jest warta więcej... (śmieje się fałszywie, krótko)
EKSPEDIENT chce coś odpowiedzieć, ale do sklepu wpada KOBIETA w płaszczu, kapeluszu i ciemnych okularach
KOBIETA: Dzień dobry, szukam… (rozgląda się, zauważa szkatułkę na ladzie) Będzie idealna! Ile kosztuje?
KLIENT: Nie jest na sprzedaż…
EKSPEDIENT: Proszę pana, tutaj wszystko jest na sprzedaż. Dwanaście tysięcy.
KOBIETA: (wyjmuje portfel) W jakiej walucie?
KLIENT: Nie! Nie jest na sprzedaż! Proszę ją dla mnie przechować, znajdę dwa razy tyle!
EKSPEDIENT: W polskich złotych, madame (do KLIENTA) Jeżeli się pan nie uspokoi, będę zmuszony wezwać ochroniarza.
KOBIETA: (całkowicie ignoruje KLIENTA) Można tutaj płacić kartą?
KLIENT: Droga pani, może zainteresowałby panią jakiś inny przedmiot? Ta szkatułka jest dla mnie bardzo ważna, zależy mi na niej…
EKSPEDIENT: Oczywiście. Pin i zielony.
KLIENT: Nie, proszę… (powoli osuwa się na ziemię)
KOBIETA zabiera szkatułkę, wychodzi stukając obcasami, żegnając się. EKSPEDIENT wraca na zaplecze. Światło pada na KLIENTA, który dyszy ciężko, klęcząc na podłodze. Gra muzyka. W międzyczasie na scenę wchodzą postacie ubrane na czarno i wynoszą wszystkie meble za kulisy, aż scena zostaje pusta, pozostaje tylko jedno krzesło zaraz za KLIENTEM. Muzyka nagle urywa się. KLIENT podnosi głowę i wstaje. Zatacza się z stronę krzesła, siada na nim. Patrzy przed siebie, porusza ustami. Pojawiają się głosy z offu:
STARZEC: Dzień dobry, cóż za piękny dzień, nieprawdaż?
EKSPEDIENT: Tak, wiosna to wspaniały czas.
Słychać szelest materiału
STARZEC: Chciałbym to zastawić.
EKSPEDIENT: Bardzo proszę… Och, piękna rzecz. Nie wiem, ile jest warta… To złoto?
STARZEC: Tak, cała jest pozłacana. Znalazłem na strychu. Chciałbym za nią dwanaście tysięcy.
EKSPEDIENT: Cóż, wydaje mi się, że to uczciwa oferta. Proszę, czek.
STARZEC: Bardzo dziękuję. Miłego dnia!
EKSPEDIENT: Również! Do widzenia.
Słychać kroki, trzaśnięcie drzwiami; znowu zapada cisza
KLIENT: Do widzenia…
Wyciemnienie, koniec sceny
30.12.10
Dość płaska jest ta sztuka.
Plus za estetykę; minus za banalność i brak głębi.
Nie do końca rozumiem co miałeś na myśli, autorze.
Błędów językowych ani ortograficznych nie wychwyciłam.
Nijak jest.
Może gdyby rozciągnąć fabułę?
Myślę, że warto spróbować.
Cytat:Nie do końca rozumiem co miałeś na myśli, autorze.
ale:
Cytat:Dość płaska jest ta sztuka.
Cytat:banalność i brak głębi.
Cytat:Nijak jest.

nie oceniaj, skoro nie rozumiesz.

cóż, wiem, że są osoby, które uważają, że sztuka to sceny, akty, dialogi, zawiązanie i rozwiązanie akcji i gdzieś pomiędzy punkt kulminacyjny - to świetnie! niech zapoznają się z terminem zwanym 'dramatem współczesnym' albo chociaż 'awangardą', na litość ludzką.

Cytat:Może gdyby rozciągnąć fabułę?
po co? w tym tekście zawarta jest cała esencja "Lombardu"

i, posługując się przykładem z Władcy Pierścieni: jeśli ktoś ma pomysł na dobre opowiadanie, to niech napisze opowiadanie, a nie trylogię z oddzielną powieścią na prolog.
ej, ej, ej
wyraziłam tylko opinię, nie jestem znawcą (jak większość).
Bez przesady, trochę dystansu...
wyraziłaś opinię dość radykalną po prostu więc spotkałaś się z radykalną obroną. czuję wielkie przywiązanie do własnych utworów
Cytat:czuję wielkie przywiązanie do własnych utworów
odradzam.
Cytat:EKSPEDIENT wchodzi za ladę, sprawdza cenę.
uciekła ci kursywa.
Cytat:Światło pada na KLIENTA, który dyszy ciężko, klęcząc na podłodze. Gra muzyka. W międzyczasie na scenę wchodzą postacie ubrane na czarno i wynoszą wszystkie meble za kulisy, aż scena zostaje pusta, pozostaje tylko jedno krzesło zaraz za KLIENTEM.
Skoro wspominasz o muzyce, to warto byłoby określić jej rodzaj lub nawet konkretny utwór, to ma ogromne znaczenie dla tej sceny.
W ogóle nieco mi tu zabrakło większego przybliżenia scenografii, wspominasz o ozdobnym pudełku i to właściwie wszystko, pomijając wynoszone przez ludzi w czerni meble, chociaż właściwie nawet nie zostało określone, co to za meble są, jakie itp. Może warto też zamieścić jakieś wskazówki odnośnie oświetlenia.

Symbolika: kupowanie marzeń jest już nieco zużyte, ale masz u mnie plus za poruszenie sytuacji, w której człowiek widzi, jak ktoś inny po prostu bierze coś, o czym on marzy, ale z jakiegoś powodu nie może tego zdobyć. W tym miejscu można rozważyć kwestię oceny zachowania KOBIETY i KLIENTA, która to ocena wcale nie musi być jednoznaczna, jakoś to przenieść na rzeczywistość.
Szczegół, który mi się nie podoba - zachowanie ekspedienta. Nie sądzę, żeby pracownik lombardu wziął w zastaw jakiś przedmiot, nie będąc pewnym jego ceny.
Z drugiej strony można to odczytać w ten sposób, że ów STARZEC jest po prostu długo znanym i zaufanym klientem. Zastanawia mnie, czy taka sama cena obu marzeń jest zrobiona umyślnie, czy przypadkiem? Przemyślałabym ten drobiazg, moim zdaniem jest dość znaczący.

P.S. Proszę o wygładzenie tonu swoich wypowiedzi. Chwilami są niebezpiecznie bliskie obrażaniu użytkowników.
Pozdrawiam.
Cytat:Zastanawia mnie, czy taka sama cena obu marzeń jest zrobiona umyślnie, czy przypadkiem?
tutaj miałam na myśli retrospekcję, sposób, w jaki pudełko do lombardu trafiło, o jakim wie klient i w ostatniej chwili jego szansa uciekła - wpada zdyszany, dopiero się o tym dowiedział, bo stracie wspomina

coś w ten deseń
Rzecz jest na pewno ładnie i solidnie napisana, treść może nie do końca dotrzymuje kroku formie - i temat i przesłanie porządnie już oklepane - ale i tak czytało się nieźle. Przyczepiłabym się tylko do tego fragmentu:

"EKSPEDIENT: Skontaktuję się z szefem i załatwimy sprawę. Niemożliwe, żeby była tyle warta. (...)
EKSPEDIENT: W polskich złotych, madame (do KLIENTA) Jeżeli się pan nie uspokoi, będę zmuszony wezwać ochroniarza."

Trochę dziwi mnie ta dość brutalna zmiana nastawienia ekspedienta wobec starca - w jednej chwili sam chce wstawiać się za nim u szefa, a w następnej grozi mu wezwaniem ochrony. Oba zachowania wydaje mi się przesadzone.


Ekspedient jest mocno przesadzony