Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Dramat/Tragedia] Lombard
#1
Lombard
sztuka w dwóch scenach

KLIENT
EKSPEDIENT
KOBIETA
STARZEC (głos)


Wnętrze sklepu. wpada zdyszany KLIENT, ma lekko chwiejny krok, odbija się od framugi, zatacza na ladę, dyszy
KLIENT: (szeptem) Przepraszam... (krzyczy) Przepraszam!
Pojawia się EKSPEDIENT
EKSPEDIENT: W czym mogę służyć?
KLIENT: Czy pan jest sprzedawcą marzeń?
EKSPEDIENT: Przepraszam?
KLIENT rozgląda się po sklepie, nachyla nad EKSPEDIENTEM
KLIENT: (szeptem) Marzenia. Sklep … (łapie się za głowę) Chciałbym kupić marzenie.
EKSPEDIENT: Niech mi pan wybaczy, tutaj jest lombard. Może zainteresuje pana coś z półek.
KLIENT: Proszę pana, był tu taki starszy pan. Był tu, prawda?
EKSPEDIENT: Nie pamiętam wszystkich klientów, ale to prawdopodobne.
KLIENT: Zostawił tu (trzęsącymi się dłońmi wyjmuje z kieszeni jakąś kartkę) Taki przedmiot.
EKSPEDIENT patrzy na obrazek
EKSPEDIENT: Tak, wydaje mi się, że mieliśmy coś takiego. (okrąża ladę, szuka czegoś na półce, znajduje ozdobne pudełko) Czy chodziło panu o to?
KLIENT: Tak! Tak, dokładnie o to! Poproszę!
EKSPEDIENT wchodzi za ladę, sprawdza cenę.
EKSPEDIENT: Och...
KLIENT: Coś nie tak? Ile płacę?
EKSPEDIENT: (zakłopotany) Cóż… Musiała zajść jakaś pomyłka…
KLIENT: (czujnie) Jaka?
EKSPEDIENT: Tutaj jest napisane… Zresztą, niech pan przeczyta sam.
KLIENT: (niemal wyrywa karteczkę z ręki. Ta po przeczytaniu wypada mu z ręki, zawisa przyczepiona do szkatułki) Nie mam tyle…
EKSPEDIENT: Skontaktuję się z szefem i załatwimy sprawę. Niemożliwe, żeby była tyle warta.
KLIENT: (wyciąga portfel) Proszę pana, mam tutaj dwa tysiące. Na pewno nie jest warta więcej... (śmieje się fałszywie, krótko)
EKSPEDIENT chce coś odpowiedzieć, ale do sklepu wpada KOBIETA w płaszczu, kapeluszu i ciemnych okularach
KOBIETA: Dzień dobry, szukam… (rozgląda się, zauważa szkatułkę na ladzie) Będzie idealna! Ile kosztuje?
KLIENT: Nie jest na sprzedaż…
EKSPEDIENT: Proszę pana, tutaj wszystko jest na sprzedaż. Dwanaście tysięcy.
KOBIETA: (wyjmuje portfel) W jakiej walucie?
KLIENT: Nie! Nie jest na sprzedaż! Proszę ją dla mnie przechować, znajdę dwa razy tyle!
EKSPEDIENT: W polskich złotych, madame (do KLIENTA) Jeżeli się pan nie uspokoi, będę zmuszony wezwać ochroniarza.
KOBIETA: (całkowicie ignoruje KLIENTA) Można tutaj płacić kartą?
KLIENT: Droga pani, może zainteresowałby panią jakiś inny przedmiot? Ta szkatułka jest dla mnie bardzo ważna, zależy mi na niej…
EKSPEDIENT: Oczywiście. Pin i zielony.
KLIENT: Nie, proszę… (powoli osuwa się na ziemię)
KOBIETA zabiera szkatułkę, wychodzi stukając obcasami, żegnając się. EKSPEDIENT wraca na zaplecze. Światło pada na KLIENTA, który dyszy ciężko, klęcząc na podłodze. Gra muzyka. W międzyczasie na scenę wchodzą postacie ubrane na czarno i wynoszą wszystkie meble za kulisy, aż scena zostaje pusta, pozostaje tylko jedno krzesło zaraz za KLIENTEM. Muzyka nagle urywa się. KLIENT podnosi głowę i wstaje. Zatacza się z stronę krzesła, siada na nim. Patrzy przed siebie, porusza ustami. Pojawiają się głosy z offu:
STARZEC: Dzień dobry, cóż za piękny dzień, nieprawdaż?
EKSPEDIENT: Tak, wiosna to wspaniały czas.
Słychać szelest materiału
STARZEC: Chciałbym to zastawić.
EKSPEDIENT: Bardzo proszę… Och, piękna rzecz. Nie wiem, ile jest warta… To złoto?
STARZEC: Tak, cała jest pozłacana. Znalazłem na strychu. Chciałbym za nią dwanaście tysięcy.
EKSPEDIENT: Cóż, wydaje mi się, że to uczciwa oferta. Proszę, czek.
STARZEC: Bardzo dziękuję. Miłego dnia!
EKSPEDIENT: Również! Do widzenia.
Słychać kroki, trzaśnięcie drzwiami; znowu zapada cisza
KLIENT: Do widzenia…
Wyciemnienie, koniec sceny
30.12.10
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#2
Dość płaska jest ta sztuka.
Plus za estetykę; minus za banalność i brak głębi.
Nie do końca rozumiem co miałeś na myśli, autorze.
Błędów językowych ani ortograficznych nie wychwyciłam.
Nijak jest.
Może gdyby rozciągnąć fabułę?
Myślę, że warto spróbować.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#3
Cytat:Nie do końca rozumiem co miałeś na myśli, autorze.
ale:
Cytat:Dość płaska jest ta sztuka.
Cytat:banalność i brak głębi.
Cytat:Nijak jest.

nie oceniaj, skoro nie rozumiesz.

cóż, wiem, że są osoby, które uważają, że sztuka to sceny, akty, dialogi, zawiązanie i rozwiązanie akcji i gdzieś pomiędzy punkt kulminacyjny - to świetnie! niech zapoznają się z terminem zwanym 'dramatem współczesnym' albo chociaż 'awangardą', na litość ludzką.

Cytat:Może gdyby rozciągnąć fabułę?
po co? w tym tekście zawarta jest cała esencja "Lombardu"

i, posługując się przykładem z Władcy Pierścieni: jeśli ktoś ma pomysł na dobre opowiadanie, to niech napisze opowiadanie, a nie trylogię z oddzielną powieścią na prolog.
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#4
ej, ej, ej
wyraziłam tylko opinię, nie jestem znawcą (jak większość).
Bez przesady, trochę dystansu...
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#5
wyraziłaś opinię dość radykalną po prostu więc spotkałaś się z radykalną obroną. czuję wielkie przywiązanie do własnych utworów
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#6
Cytat:czuję wielkie przywiązanie do własnych utworów
odradzam.
Cytat:EKSPEDIENT wchodzi za ladę, sprawdza cenę.
uciekła ci kursywa.
Cytat:Światło pada na KLIENTA, który dyszy ciężko, klęcząc na podłodze. Gra muzyka. W międzyczasie na scenę wchodzą postacie ubrane na czarno i wynoszą wszystkie meble za kulisy, aż scena zostaje pusta, pozostaje tylko jedno krzesło zaraz za KLIENTEM.
Skoro wspominasz o muzyce, to warto byłoby określić jej rodzaj lub nawet konkretny utwór, to ma ogromne znaczenie dla tej sceny.
W ogóle nieco mi tu zabrakło większego przybliżenia scenografii, wspominasz o ozdobnym pudełku i to właściwie wszystko, pomijając wynoszone przez ludzi w czerni meble, chociaż właściwie nawet nie zostało określone, co to za meble są, jakie itp. Może warto też zamieścić jakieś wskazówki odnośnie oświetlenia.

Symbolika: kupowanie marzeń jest już nieco zużyte, ale masz u mnie plus za poruszenie sytuacji, w której człowiek widzi, jak ktoś inny po prostu bierze coś, o czym on marzy, ale z jakiegoś powodu nie może tego zdobyć. W tym miejscu można rozważyć kwestię oceny zachowania KOBIETY i KLIENTA, która to ocena wcale nie musi być jednoznaczna, jakoś to przenieść na rzeczywistość.
Szczegół, który mi się nie podoba - zachowanie ekspedienta. Nie sądzę, żeby pracownik lombardu wziął w zastaw jakiś przedmiot, nie będąc pewnym jego ceny.
Z drugiej strony można to odczytać w ten sposób, że ów STARZEC jest po prostu długo znanym i zaufanym klientem. Zastanawia mnie, czy taka sama cena obu marzeń jest zrobiona umyślnie, czy przypadkiem? Przemyślałabym ten drobiazg, moim zdaniem jest dość znaczący.

P.S. Proszę o wygładzenie tonu swoich wypowiedzi. Chwilami są niebezpiecznie bliskie obrażaniu użytkowników.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#7
Cytat:Zastanawia mnie, czy taka sama cena obu marzeń jest zrobiona umyślnie, czy przypadkiem?
tutaj miałam na myśli retrospekcję, sposób, w jaki pudełko do lombardu trafiło, o jakim wie klient i w ostatniej chwili jego szansa uciekła - wpada zdyszany, dopiero się o tym dowiedział, bo stracie wspomina

coś w ten deseń
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#8
Rzecz jest na pewno ładnie i solidnie napisana, treść może nie do końca dotrzymuje kroku formie - i temat i przesłanie porządnie już oklepane - ale i tak czytało się nieźle. Przyczepiłabym się tylko do tego fragmentu:

"EKSPEDIENT: Skontaktuję się z szefem i załatwimy sprawę. Niemożliwe, żeby była tyle warta. (...)
EKSPEDIENT: W polskich złotych, madame (do KLIENTA) Jeżeli się pan nie uspokoi, będę zmuszony wezwać ochroniarza."

Trochę dziwi mnie ta dość brutalna zmiana nastawienia ekspedienta wobec starca - w jednej chwili sam chce wstawiać się za nim u szefa, a w następnej grozi mu wezwaniem ochrony. Oba zachowania wydaje mi się przesadzone.


I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz
#9
Ekspedient jest mocno przesadzony
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości