A ja wracam chętnie do "Gry w klasy" Julio Cortazara. Tak specyficznej,"dziwnej" i wieloznacznej książki jeszcze nie czytałam. Autor "bawi" się czytelnikiem, wciąga w grę i udowadnia, że powieść wcale nie musi być dziełem zamkniętym.
"Gra w klasy" zapewne nie należy do tych książek, które trzeba czytać strona po stronie, po książce można "skakać" (hmm i chyba m.im. stąd ten tytuł), czytać na kilka różnych sposobów, kartkować według klucza zapropowanego przez autora.
Lekko zagmatwana narracja, mnogość wątków, to coś, co także wyróżnia tę książkę spośród innych.
Hmm, tej książki w zasadzie chyba nie da się przeczytać do końca, zawsze pozostaje jakieś "ale", niedopowiedzenie.
"Gra w klasy" to historia związku młodych ludzi, Magi i Oliveiry, włóczących się po ulicach Paryża. Pikanterii i smaczku dodają zgrabnie wplecione w powieśc rozważania o literaturze, sztuce, sensie istnienia. Dialogi naprawdę wciągają.
Co do "Sto dwadzieścia dni Sodomy", to odpuściłam po łapance.
Książka mocno skandalizująca, eskalująca wręcz obscenicznością, wynaturzeniami natury moralnej (i nie tylko). We mnie osobiście wzbudziła obrzydzenie. "Medaliony" Zofii Nałkowskiej, to przy tej książce opowiadanie dla dzieci.
Radzę nie zabierać się za lekturę tej książki z pełnym żołądkiem.
P.S. Fananana masz nerwy ze stali...