(29-01-2018, 09:36)Toya napisał(a): [ -> ]Dwa pierwsze wersy...takie trochę sztywnawe (?) No jakoś odstają mi od pozostałych i nie zachęcają do lektury, ale... im dalej tym lepiej.
Mirku, może nie określiłbym jak (mająca widoczny kłopot, aby mimowolnie nie urazić sformułowaniem Toya?) sztywnawym, ale pewien kłopot miałem, gdy czytałem na głos hipotetyczną prezentacją (treningiem) nazwijmy to parateatralnym w starym stylu. Tak już mam (wybacz, albo jeśli taka Twa wola, nie wybaczaj, że się powtórzę, po raz 999ty), iż utwory poetyckie (czy chcące nimi być) traktuję jako potencjalny scenariusz do wykonań scenicznych (ok, dobra, za duże słowo, ale stop dygresjom!). I miałem wspomniany kłopot. Szukałem drogi, sposobu na pewne korekty wersyfikacyjne, czytałem całość wykorzystując tytuł jako pierwszy wers, jako wejście w utwór itd. I gdy na głos wybrzmiał tytuł a pierwszy wers jaki kontynuacja myśli, to "zaczęło mi się płynąć". No, bo tak: Widok Graala w tytule włączył mi westchnienie:
łoj, bogowie, znowu zgrany detal, ale dobra, zobaczymy bo bywa z tym, co zużyte, różnie. Potem szukałem łącznika całości z tytułem, oraz cały zestaw tego i owego... metody "badawcze", zabawę w detektywa (czy jak mu tam?) przemilczę. Istotne jest to, że całkiem fajnie się popłynęło, gdy czytając utwór nie pominąłem tytułu. Tytuł (to muszę powtórzyć) stał się pierwszym wersem.
Zresztą, co ja się będę rozwodził, patrzcie sami, spróbujcie sobie "na głos" albo "półgłos":
poranna kawa z Graala
w paroksyzmach gwiazd kończących
byt nieskończony
próżniowo milczący
zatrzymał czas
Stwórca zawiedzionych
patrzcie tam się chowa
za tą niebieską od Oriona w prawo
wyłaź i bierz się do poprawek żwawo
nie twoja wina?
do kogo ta mowa?
że stanąłem strzepując srebrny pył z ubrania
rozsiałem wirus życia pośród zieloności
minus
za brak wiedzy o strzelaniu
plus
zazdrościsz
w jej oczach błękitu
no wyłaź
i przebacz
i zostaw
tylko te góry z koroną przedświtów
Tak, czytając wielokrotnie widziałem i nadal widzę potencjał na pewne lekkie korekty, gdy mowa o podziale na strofy, albo i co do pewnych miejsc a propos wersyfikacji, aby zastawić jakiś rodzaj "sidełek" (
a weź se i sobie poszukaj w wierszu ukrytych treści, nawet jeśli ich nie ma i być nie miało, bo przynajmniej przeczytasz więcej niż raz ). Cóż, ja bardzo lubię zaskakujące przerzutnie, zwłaszcza jako czytelnik.
Ale zaznaczam, że "uwagi" co do wersyfikacji, czy podziału na strofy nie są i nie były w tym wypadku, w żadnym razie z intencją wytknięcia jakichś potknięć, czy błędów, a po prostu: jako ewentualna sugestia innego rodzaj zapisu----. Coby nie mówić, w jakimś sensie pewne zmiany w tych podziału pomogłyby mi (jak didaskalia), ułatwiłyby robotę, że się tak wyrażę "teatralizującą". Uściślę, że miałem kłopociki i wspomniane sugestie się nasuwały w "przedostatniej", a dokładniej w jej środku. Dobrze się czyta te Twoje słowa, Mirku, głosem/półgłosem lekko (bardzo oszczędnie) zaniżonym, dyskretnie chrypliwym. Przez większość utworu dobrze mi się płynęło, ale właśnie w "przedostatniej" trafiła się "przeszkódka" (bo trudno tu mówić o przeszkodzie), kłopot (kłopocik).
że stanąłem strzepując srebrny pył z ubrania
rozsiałem wirus życia pośród zieloności - próbowałem wpierw jako osobny "dwuwers"
albo szukałem miejsca do sugerowanego "podziału" tam, gdzie masz "minus" albo "plus"
Każda z tych "prób" była pewnym ułatwieniem, pozbyciem się "przeszkódek"/utrudnień chwilowych. To, czy rozważysz i poszukasz alternatywnych, drobnych, ewentualnych zmian w podziale stroficznym czy wersyfikacji, to naprawdę Twoja sprawa. Nie zdziwiłbym się, gdybyś mi zakomunikował, że takie próby i sposoby zapisu sam już rozważałeś i przyglądałeś się im. Ba, przyjąłbym to zupełnie serio, na poważnie. Na poważnie, bo to wartościowy i wdzięczny do prezentacji głosem materiał. (Tak, ja wiem, że jest określenie recytacja, ale .... po prostu go nie lubię i już...) . Powiem tak, że waham się w ocenie między 4 a 5, więc póki co pozwolę sobie na zastanowienie, niezależnie od Twego uzasadnienia, drogowskazu, albo "odniesienia się, lub nie", Szanowny Autorze. Przyznaję szczerze, że akurat dla tego utworu chcę sobie dać pewien czas na zastanowienie się, zanim kliknę.
Co zaś do Twego komentarza "
Cholera, nie spłynął w zapomnieniu i niechciany/Jak ja tu powinienem." powiem tyle, że .... "fandzolisz chopie" . Ten utwór naprawdę jest wart tego, aby nad nim pomyśleć, poszukać, poczytać wielokrotnie, zanim się właściwie go oceni, więc proszę "bez takich tych i tamtych".