Via Appia - Forum

Pełna wersja: poranna kawa z Graala
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
w paroksyzmach gwiazd kończących
byt nieskończony
próżniowo milczący
zatrzymał czas
Stwórca zawiedzionych


patrzcie tam się chowa
za tą niebieską od Oriona w prawo
wyłaź i bierz się do poprawek żwawo
nie twoja wina?
do kogo ta mowa?


że stanąłem strzepując srebrny pył z ubrania
rozsiałem wirus życia pośród zieloności
minus
za brak wiedzy o strzelaniu
plus
zazdrościsz
w jej oczach błękitu


no wyłaź 
i przebacz 
i zostaw
tylko te góry z koroną przedświtów
Dwa pierwsze wersy...takie trochę sztywnawe (?) No jakoś odstają mi od pozostałych i nie zachęcają do lektury, ale... im dalej tym lepiej. Urzekły mnie fragmenty kursywą.
Toya, dwa pierwsze wersy, to po prostu tagi, które autor wstawił, aby leniwy odbiorca mógł zaszufladkować utwór Smile Segregator "Kosmologia Mirkowych codzienności" mógłby być materiałem na wspaniały tomik gdzieś pomiędzy egzystencjalizmem a czyhaniem na Boga... opsss, przepraszam... czyhaniem na Stwórcę Zawiedzionych.

Mirku, druga poranna kawa (pierwszą właśnie skończyłem) i to jeszcze z Graala nie może być zdrowa dla zdrowia. Nieśmiertelność mogłaby się okazać przypadłością gorszą niż wszystkie nowotwory razem wzięte. Ksiegowy Szczepan dołącza Twój utwór do takich, które chce mieć w pobliżu, przed sobą... Trochę jak z człowiekiem, którego nie jesteś pewien... wolisz puścić przodem Smile
Najbardziej podobają mi się trzy ostatnie wersy

i przebacz
i zostaw
tylko te góry z koroną przedświtów
Cholera, nie spłynął w zapomnieniu i niechciany.
Jak ja tu powinienem.
Uznałem, że lecą tu tylko wiersze białe, więc czas trochę naruszyć strukturę i walnąć coś między wierszem wolnym, a rymowanym.
Oczywiście rymowanie jest w moim stylu. Bez sztywnych zasad i układu rymów.
Każdy z tego wiersza weźmie, co chce. Jakiś fragment, który przemówił i odrzuci naddatek.
Z tym początkiem faktycznie jest trochę kłopot. Pisanie pod rym jest trudniejsze, bo zbudować wers bez dopełniaczówek, lichych inwersji, a mający sens, to ciężka sprawa.
Więc kopii kruszyć nie będę.
Szanowny księgowy, Twoje komentarze są wystarczającą prozą do wstawienia jako byt samodzielny.
Trafnie to wszystko poskładałeś, ale też znasz moją t(fuj)czość od lat i wiesz, czego się po mnie można spodziewać.
Pochwalony.
(29-01-2018, 09:36)Toya napisał(a): [ -> ]Dwa pierwsze wersy...takie trochę sztywnawe (?) No jakoś odstają mi od pozostałych i nie zachęcają do lektury, ale... im dalej tym lepiej. 

Mirku, może nie określiłbym jak (mająca widoczny kłopot, aby mimowolnie nie urazić sformułowaniem Toya?) sztywnawym, ale pewien kłopot miałem, gdy czytałem na głos hipotetyczną prezentacją (treningiem) nazwijmy to parateatralnym w starym stylu. Tak już mam (wybacz, albo jeśli taka Twa wola, nie wybaczaj, że się powtórzę, po raz 999ty), iż utwory poetyckie (czy chcące nimi być) traktuję jako potencjalny scenariusz do wykonań scenicznych (ok, dobra, za duże słowo, ale stop dygresjom!). I miałem wspomniany kłopot. Szukałem drogi, sposobu na pewne korekty wersyfikacyjne, czytałem całość wykorzystując tytuł jako pierwszy wers, jako wejście w utwór itd. I gdy na głos wybrzmiał  tytuł a pierwszy wers jaki kontynuacja myśli, to "zaczęło mi się płynąć". No, bo tak: Widok Graala w tytule włączył mi westchnienie: łoj, bogowie, znowu zgrany detal, ale dobra, zobaczymy bo bywa z tym, co zużyte, różnie. Potem szukałem łącznika całości z tytułem, oraz cały zestaw tego i owego... metody "badawcze", zabawę w detektywa (czy jak mu tam?) przemilczę. Istotne jest to, że całkiem fajnie się popłynęło, gdy czytając utwór nie pominąłem tytułu. Tytuł (to muszę powtórzyć) stał się pierwszym wersem.

Zresztą, co ja się będę rozwodził, patrzcie sami, spróbujcie sobie "na głos" albo "półgłos":


poranna kawa z Graala
w paroksyzmach gwiazd kończących
byt nieskończony
próżniowo milczący
zatrzymał czas
Stwórca zawiedzionych

patrzcie tam się chowa
za tą niebieską od Oriona w prawo
wyłaź i bierz się do poprawek żwawo
nie twoja wina?
do kogo ta mowa?

że stanąłem strzepując srebrny pył z ubrania
rozsiałem wirus życia pośród zieloności
minus
za brak wiedzy o strzelaniu 
plus
zazdrościsz 
w jej oczach błękitu

no wyłaź 
i przebacz 
i zostaw
tylko te góry z koroną przedświtów


Tak, czytając wielokrotnie widziałem i nadal widzę potencjał na pewne lekkie korekty, gdy mowa o podziale na strofy, albo i co do pewnych miejsc a propos wersyfikacji, aby zastawić jakiś rodzaj "sidełek" (a weź se i sobie poszukaj w wierszu ukrytych treści, nawet jeśli ich nie ma i być nie miało, bo przynajmniej przeczytasz więcej niż raz Tongue ). Cóż, ja bardzo lubię zaskakujące przerzutnie, zwłaszcza jako czytelnik. 
Ale zaznaczam, że  "uwagi" co do wersyfikacji, czy podziału na strofy nie są i nie były  w tym wypadku, w żadnym razie z intencją wytknięcia jakichś potknięć, czy błędów, a po prostu: jako ewentualna sugestia innego rodzaj zapisu----. Coby nie mówić, w jakimś sensie pewne zmiany  w tych podziału pomogłyby mi (jak didaskalia), ułatwiłyby robotę, że się tak wyrażę "teatralizującą". Uściślę, że miałem kłopociki i wspomniane sugestie się nasuwały w "przedostatniej", a dokładniej w jej środku. Dobrze się czyta te Twoje słowa, Mirku, głosem/półgłosem lekko (bardzo oszczędnie) zaniżonym, dyskretnie chrypliwym. Przez większość utworu dobrze mi się płynęło, ale właśnie w "przedostatniej" trafiła się "przeszkódka" (bo trudno tu mówić o przeszkodzie), kłopot (kłopocik).

że stanąłem strzepując srebrny pył z ubrania
rozsiałem wirus życia pośród zieloności - próbowałem wpierw jako osobny "dwuwers"

albo szukałem miejsca do sugerowanego "podziału" tam, gdzie masz "minus" albo "plus"


Każda z tych "prób" była pewnym ułatwieniem, pozbyciem się "przeszkódek"/utrudnień chwilowych. To, czy rozważysz i poszukasz  alternatywnych, drobnych, ewentualnych zmian w podziale stroficznym czy wersyfikacji, to naprawdę Twoja sprawa. Nie zdziwiłbym się, gdybyś mi zakomunikował, że takie próby i sposoby zapisu sam już rozważałeś i przyglądałeś się im. Ba, przyjąłbym to zupełnie serio, na poważnie. Na poważnie, bo to wartościowy i wdzięczny do prezentacji głosem materiał. (Tak, ja wiem, że jest określenie recytacja, ale .... po prostu go nie lubię i już...) .  Powiem tak, że waham się w ocenie między 4 a 5, więc póki co pozwolę sobie na zastanowienie, niezależnie od Twego uzasadnienia, drogowskazu, albo  "odniesienia się, lub nie", Szanowny Autorze. Przyznaję szczerze, że akurat dla tego utworu chcę sobie dać pewien czas na zastanowienie się, zanim kliknę. 


Co zaś do Twego komentarza "Cholera, nie spłynął w zapomnieniu i niechciany/Jak ja tu powinienem." powiem tyle, że .... "fandzolisz chopie"Tongue .  Ten utwór naprawdę jest wart tego, aby nad nim pomyśleć, poszukać, poczytać wielokrotnie, zanim się właściwie go oceni, więc proszę "bez takich tych i tamtych". Tongue 
Ee tam, chmurnoryjny, ja jestem choleryczny i chimeryczny, stąd fanzolenie.
Kilka innych czynników na takie zjawisko też się składa.
Ty masz po prostu niezwykle analityczne i naukowe podejście do poezji, a ja piszę żywiołowo. Rzadko poprawiam, a i to już po wrzuceniu.
Nie jest to wyraz braku szacunku do czytelnika, a cecha charakteru nazywająca się brak cierpliwości.
I tak - z pierwszej zwrotki istotnie nie do końca byłem zadowolony. Słusznie napisała Ewa, że trochę sztywnawa.
Początkowo miałem dać całości tytuł lekko zabawny i dwuznaczny "Żeberka z Graala", ale w końcu zdecydowałem się na neutralną kawę.
W połączeniu z tytułem rzeczywiście nabiera lekkości.
A czy rozważałem inne sposoby zapisu przy pisaniu?
No, nie żartuj. Ja i rozważania.
Piszę impulsywnie i ręka sama dyktuje mi taki, a nie inny zapis i wersyfikację. Czy właściwy?
A bo ja wiem?
Tak że rozumiem Twoje wahania w kwestii oceny, ale niewiele Ci pomogę, bo wielu spraw po prostu nie umiem wytłumaczyć.
Ten wiersz z pewnością można poprawić. I częściowo to zrobiłeś, a to oznacza 4. Ideał ma 5.
Dzięki za dogłębną analizę.
(30-01-2018, 01:26)mirek13 napisał(a): [ -> ]1)Ee tam, chmurnoryjny, ja jestem choleryczny - Mirku, naprawdę nie będę się licytował na 'temperamenty", bo sam jestem bardzo impulsywny.... i mogłoby się okazać, że .... a dobra, przemilczę...

2)Ty masz po prostu niezwykle analityczne i naukowe podejście do poezji- weź mnie nie rozśmieszaj. Lubię szukać igły w stogu siana. Tak, czasami (zwłaszcza wobec młodych ludzi) lubię takie coś na wyrost, ale to częściej w relacjach pozainternetowych.... 

Oki. z czystym sumieniem więc daję 4/5. Ale życzę Ci opinii, które mimo Twojej odpowiedzi na mój komentarz i w odróżnieniu do mojego podwyższą Ci średnią... Bo choć dałem  4, to nadal mam wątpliwości..i chyba z nimi pozostanę.. Zresztą.... kto wie, czy Twoja "impulsywność" nie sprowokuje Cię do ponownej za jakiś czas publikacji innej wersji tego utworu?
W kwestii żywiołowości przekalkuję, tak jak Ty robisz to mnie.
Wstawiłem gdzie indziej, jako życzyłeś.
Czyli żywiołowość zapamiętana.
Bez koniunktury. Ledwo rozumiem co to oznacza, a jeśli, to kulawo.
Nie bez, bo spodziewam się jego zapachu, kiedy niezrozumiałe słowo koniunktura połączy mnie z artefaktem nogi. To dopiero będzie koniunkcja i wiosna.
Idea i fizyczność. Dziwne warunki brzegowe do spełnienia.
Może marzenia?

Może niezbyt tradycyjna, ale z pewnością w pewien sposób rymowana ta poezja.
Bo poezja.
Sam eksperymentuję z najnowszą poezją tradycyjną, bo kiedyś okaże się tradycyjna właśnie przeze mnie, może przez Ciebie również.
Nie jestem zbyt skromny, ale to cecha poetów i grafomanów.
Z którego bieguna jesteśmy?
Ja przybliżam się do północnego. Zamarzniętych mórz arktycznych.
Potrzebuję więcej żywiołów ponad zmarznięty, suchy, najbardziej południowy kontynent ściskany lądolodem.
Ja tu o sobie i swoich preferencjach.
Seksualnie wciąż hetero.
Ale jednak zapisałem sobie przyjaźń z Tobą w sercu.
Pomimo chwilowych nieporozumień.
Normalka.

A wiersz dla mnie, poety z głową otwartą, jest piękny i tradycyjny.
Klasykę tworzymy My. Mam nadzieję, że nie we dwójkę tylko.
Zbieramy doświadczenia umarłych poetów, aby stworzyć nowe wartości, zanim sami pomrzemy. Raczej nie ze starości.
Internet trochę stoi tu na przeszkodzie.
Doskonale wiesz dlaczego.
Nie muszę tłumaczyć.

Też gadałem kursywą z bladą panią, choć widziałem ją w czerni jako czarną zadymkę śniegową. Może to był negatyw gwiazd? Albo nieprzebyty las szumiących, czarnych gałązek plączącej wierzby. Niewiele osób wierzy w to, co widziałem, twierdząc, że wydawało mi się.

Oj, chyba nie poprawiam Tobie nastroju.
Ja godzę się z warunkami brzegowymi.
Pokładam nadzieję w mechanice kwantowej.
Pewien rodzaj magii w fizyce.
Powinienem w Boga, ale zawsze bylem wierzący na swój sposób.
Załóżmy, że Bóg ukrywa się za kwantową mechaniką.
Wyłonił się z czarnej dziury na początku Słów gwiazd. Teraz chroni się, ucieka przed nami w osobliwościach każdej czarnej dziury Uniwersum za promieniem Schwarzschilda, określającym sferę dla bezpowrotnej ucieczki światła w studnię grawitacji. A może tunel?
Tunel brzmi bardzo kobieco, choć z lekka wulgarnie. Ale może o zapładnianie naszymi twórczymi myślami chodzi.
Ta obok Oriona, tylko niewidoczna w niebieskości.
Wydaje się jednak bardzo kobieca w swojej zachłanności. Pewnie chce urodzić białą dziurę w innym Wszechświecie.
Niech rodzi.


Miej mi za złe.
Mocno pesymistyczny, a nawet bluźnierczy. Jak daleko można posunąć się w rozrachunku z samym sobą? I jak daleko można się posunąć w dążeniu do osiągnięcia własnych, egoistycznych celów?

Mam słabość do tytułów, więc od tego zacznę.

Graal - najcenniejszy przedmiot na  świecie, święte naczynie, z którego Jezus pił wino podczas ostatniej wieczerzy a Piłat umywał w nim  ręce, odsuwając od siebie odpowiedzialności za jego śmierć.  
Artefakt, któremu przypisuje się cudowne właściwości (ponoć nawet Hitler usilnie go poszukiwał, wierząc, że dzięki niemu osiągnie nieśmiertelność).

Kilka tropów interpretacyjnych, a każdy prowadzi do jednego celu - PL nie żałuje niczego, mimo że wie, że happy endu nie będzie. Jak śpiewała Edith Piaf - "Non, je ne regrette rien"...

I tak sobie czytam ten wiersz w kontekście ostatniej tragedii na Nanga Parbat... 


Osobiście dałabym 5/5 - za to ze poruszył, za przedstawienie tematu, za ładne rymy i melodię.
Zamiast dodatkowej gwiazdki ---> Cień Wielkiej Góry
Dzięki Jerzy.
Nie mogę się jednak oprzeć pewnej refleksji po lekturze Twojego komentarza.
Mam nadzieję, że żaden funkcyjny nie poczyta tego za wyjście poza ramy, bo:
a/ to mój wiersz
b/ dyskusje wokół utworu mogą odbiegać od tematu, bo wtedy jest po prostu twórczo, ciekawie i z życiem.
Masz od jakiegoś czasu problem z komentarzami.
Tutaj jest 355 słów, z czego o wierszu 24, wliczając spójniki.
O autorze ok 20.
Reszta jest o Tobie, Twoich teoriach, przemyśleniach ad astram i sugerowaniu własnych, nieomylnych teorii.
I tak jest bardzo często. Śmiem twierdzić, że zawsze od jakiegoś czasu.
Ja rozumiem egocentryzm, bo jestem taki sam, ale tracisz balans.
Dzięki Mirando za wizytę i przemyślenia. Na szczęście zawierają interpretacje i myśli około-wierszowe.
Jeśli są tam inne to w odpowiedniej równowadze.
Mam dokładnie to samo odczucie, Mirku.
Gdzieś się gubię.
Nie zamierzam udawać, że czuje się dobrze.
Gubię swoją tożsamość i pamięć.
Pamiętam kim chciałbym być.
Faktycznie jesteś przyjacielem, bo widzisz te zmiany, których nie rozumiem i ukrywam.
Mam tylko nadzieję, ze to chwilowe.
Nie wiem, który wstrząs to sprawił.
Myślę, że to ten, w którym zawiodłem zaufanie wszystkich, choć naprawdę nie chciałem, bo to nie było celowe.
Z drugiej strony wcześniejsze symptomy tłumaczyłyby mój tzw. Błąd.
Wolę jednak myśleć, ze nie ma żadnych symptomów.
Masz jednak rację. Na siłę próbuję nawiązywać do pewnego Ja sprzed jakiegoś okresu.
To nie jest normalne.
Miewam okresy depresji, które nazywam odpoczynkiem
Ale to nie tylko gnuśny, ale i trudny odpoczynek.
Zawsze byłem przyzwyczajony do aktywności.
Nie byłem tylko od poezji.
Byłem też od czynu.

Już się goi, Mirku, przyjacielu.
To juz żaden otwór, który widziałeś.
To już strup, który lada dzień odpadnie.
Pewnie chciałbyś mieć tylko takie problemy.
Ale ja choruję ze strachu.
Choruje naprawdę. Objawia się to najróżniejszymi symptomami z biegunką włącznie.
Nawet włosy mi wypadają.
Moje piękne włosy.
Czuję się jak wrak, a powinienem czuć się dobrze i lepiej.
Może psychiatra by mi to wyjaśnił, ale nie wierzę w psychiatrów, prędzej w prawdziwych psychologów.
Jestem na krawędzi, którą przekroczę niedługo.
Mam nadzieję, ze w dobrą stronę.
I znów napisałem o sobie.
Całe 100%.
Ale mnie sprowokowałeś.
Jak mało kto.
Jesteś dobrym obserwatorem, Przyjacielu.
Aa, tu akurat Cię sprowokowałem, więc nie mam uwag co do wpisu.
Takie rozmowy pod tekstami są po prostu dobre. O ile nie naruszają jakiś intymnych sfer i nie zahaczają o psychiczny ekshibicjonizm.
Piszesz o sobie tyle, ile chcesz.
Nie znam natury Twoich kłopotów w sferze wewnętrznej. Co się w Tobie dzieje i dlaczego. Oceniać tylko mogę na podstawie zewnętrznych objawów.
Mam podejrzenia, ale to za mało na formułowanie wniosków.
Znam gorączkowe poszukiwanie drugiej połówki, choć czasem pląta się to na granicy śmieszności i dobrego smaku.
Twoja sprawa jak i kogo szukasz.
Cieszy lepsza dyspozycja fizyczna. Gojenie się rany i związana z tym perspektywa samodzielnego poruszania się.
Wbrew pozorom to może być klucz do psychicznych anomalii.
Jak z rentą?
Panowie, przepraszam, że się wtrącę, ale czy rozmowa nie schodzi na zbyt intymne i osobiste tematy? Lepiej napisać na PW, a jeszcze lepiej - zadzwonić, przegadać temat...
Serdecznie pozdrawiam Smile
Przeca napisałem, że ludzie o sobie powiedzą tyle, ile chcą.
Jeśli uważają, że mogą o sobie tyle publicznie powiedzieć, to ich sprawa.
Co tu ma do roboty funkcyjny?
Jak się będziemy wywnętrzać o pozycjach seksualnych, czy wysokości wzwodu w korelacji z żylakami, to rozumiem.
Stron: 1 2