Może nie powiem nic odkrywczego... Bo w zasadzie, co ja tam wiem? Zupełnie subiektywna, może częściowo nierealna opinia. No ale cóż, postanowiłam się wypowiedzieć i już.
Ja uznaję, że o homoseksualizmie nie ma po co rozmawiać szerzej raczej z uwagi na fakt, że równie dobrze mogłabym debatować, czy zgadzam się z tym, że na ziemi istnieje grawitacja. No wybaczcie Państwo... Jest, prawdopodobnie będzie, i chcąc czy nie, nic z tym na tę chwilę nie zrobię. "Toleruję" je. To śmieszne. ^^ I, dodam, bardzo mi przykro, że dzieci zeskakując z murka mogą okazać się niezbyt zwinne i poobcierać sobie nogi.
No nic, wracając. W kwestii parad równości; zgodzę się. Nie wygląda to najlepiej. Ale jak dla mnie nie warto zakazywać tego całkowicie. Może jedynie nieco ograniczyć to, co się na nich odbywa? Skoro ich jednoczą, czy jakoś podnoszą na duchu... Czemu nie? Częściowo się podepnę pod wypowiedź Czarownicy, chociaż ona zadała pytanie, a ja stwierdzę fakt; homoseksualizm zaraźliwy nie jest. A przynajmniej niczego takiego nie dowiedziono.
Adopcja dzieci? Owszem, jestem na "anty", jeżeli chodzi o to. Bardzo mi przykro, bo jednak trzymam się tego, że orientacja to nie wybór... Dwóch facetów, czy jak ktoś to określił wcześniej, "tatusiów", nie wychowa dziecka tak, jak zrobiłyby to dwie osoby różnej płci (Matka i ojciec). Nie chcę tu nikogo dyskryminować, ale nie chodzi już tylko o fakt, jak może się to odbić na jego psychice pod względem zaburzonego modelu rodziny czy "akceptacji" w szkole albo innych takich miejscach. Psychika mężczyzny i kobiety różni się znacząco, więc dziecko wychowane przez oboje... Cóż, moim skromnym zdaniem będzie prosperowało lepiej. Ale to zakrawa już o to, z czym borykamy się na ogół - rozpad rodzin. Samotne matki, rzadziej samotni ojcowie.
Kwestia religii - przepraszam, niezbyt mnie interesuje. Co tu dużo mówić? Dzisiejszy kościół to jedna wielka hipokryzja w moich oczach. Nie będę rozwijać, dlaczego, bo to nie ten dział. Ale podobno, jak mówiła kiedyś moja katechetka, w naszej religii nie ma przypadków i wszystko jest wolą Boską.
A śluby... "Śluby"... Związki prawne, o. Hm... Jakby się nad tym zastanowić, nie widzę w tym nic złego, aby je brali. Fakt, byłoby to trochę niepokojące... Dwóch "mężów" czy dwie "żony" (Albo jak oni by się tam chcieli nazywać), ale myślę, że to raczej na zasadzie szoku. Gdybym wyjechała teraz do Francji i nagle została otoczona przez mówiących w tym języku, na początku czułabym się równie dziwnie, skoro przez całe życie wysłuchuję języka polskiego albo angielskiego. Nowość. Ot. Jakiegoś zgorszenia tym, że geje czy lesbijki byłyby w związku prawnym takim, jak heteroseksualiści, komentować nie będę, bo równie dobrze w moim odczuciu mogliby mieć jakieś wątpliwości na tle rasowym czy religijnym. :/
Jakby to ująć... Ja nikomu do łóżka zaglądać nie będę. Polecam Wam to samo, bo zrobiłoby się dosyć nieciekawie na tym świecie.