04-09-2015, 19:13
Jedna w brzuch, druga w kolano. Raz, dwa... Zupełnie jak cykanie zegara. Zupełnie jakbym właśnie umierał. On wciąż stoi przede mną, kompletnie roztrzęsiony i zagubiony. Trzęsie się jak galareta. Biedny, porywczy skurwiel. Biedny i mały chłoptaś. Raz, dwa... Jedna w brzuch, druga w kolano. Niech ma. Mam nadzieję, że chociaż mu ulżyło. Chciałbym powiedzieć, że jego uczucie do niej jest urojeniem zbitego szczeniaka. Chciałbym powiedzieć, że jest emocjonalną pijawką, niczym więcej. Mały, porywczy chłoptaś. Biedny, biedny skurwiel. Przyssał się do niej i nie chciał odpuścić. Nie chciał odejść, choć prosiła go o to. Nigdy nie był mężczyzną. Nigdy nie miał honoru. Teraz stoi przede mną i unika kontaktu wzrokowego. Teraz stoi przede mną i przestępuje z nogi na nogę, jakby był gwiazdą dzisiejszego wieczoru. Przestępuje z nogi na nogę i wciąż boi się spojrzeć mi w oczy. Wiele osób bało się spojrzeć mi w oczy. Twierdzili, że jest w nich coś przerażającego. Twierdzili, że mam chorą, gnijącą duszę. Ona nigdy mi tego nie powiedziała, dlatego brałem ją w ramiona, żeby czuła się bezpiecznie. On nie znał jej lęków i jej tajemnic. Nie wiedział, że tylko z nią można się kochać. Pozostałe należy pieprzyć. Chłoptaś, który nie patrzy w oczy. Chłoptaś, który pociągnął za spust, nie mówiąc przy tym ani słowa. Przynajmniej w tamtej chwili był konkretny. Bez przemów, bez pretensji, bez zbędnego ględzenia... Dwie kule. Jedna w brzuch, druga w kolano. Zaciągnął mnie pod drzewo, żebym wykrwawił się na śmierć. Zaciągnął mnie pod drzewo, żeby patrzeć, jak umieram. Raz, dwa... Zupełnie jak w cholernym filmie, z tym że tutaj nie ma żadnego bohatera. Jest za to ołów w moim ciele, wieczór i zemsta... Wieczór, zemsta i ołów w moim ciele. Tylko tyle.