27-09-2013, 22:06
trzeba zacząć od tego
że było nas niewielu więcej
niż garstka:
rasowi biznesmeni
włóczędzy poeci
i kundle – czyli wszystkiego po trochu
z łańcuchami czy bez
wszyscy chodziliśmy do bud
(pierwszych lepszych
czasem ogrzewanych wieczorami)
niektórzy kombinowali
jak się z tego wyrwać
a inni nucili przepitym skowytem
all along the watchtower
na zewnątrz zbierały się ciemne chmury
(był smutny i chłodny październik)
nadstawialiśmy uszu
wybałuszaliśmy oczy
coś musiało się wydarzyć
siedzieliśmy jak na szpilkach
kiedy spadł jesienny deszcz
potem przywykliśmy
(no reason to get excited)
i wróciliśmy do domów
cuchnąc przemokniętą sierścią
oraz błagalnym wzrokiem
że było nas niewielu więcej
niż garstka:
rasowi biznesmeni
włóczędzy poeci
i kundle – czyli wszystkiego po trochu
z łańcuchami czy bez
wszyscy chodziliśmy do bud
(pierwszych lepszych
czasem ogrzewanych wieczorami)
niektórzy kombinowali
jak się z tego wyrwać
a inni nucili przepitym skowytem
all along the watchtower
na zewnątrz zbierały się ciemne chmury
(był smutny i chłodny październik)
nadstawialiśmy uszu
wybałuszaliśmy oczy
coś musiało się wydarzyć
siedzieliśmy jak na szpilkach
kiedy spadł jesienny deszcz
potem przywykliśmy
(no reason to get excited)
i wróciliśmy do domów
cuchnąc przemokniętą sierścią
oraz błagalnym wzrokiem