Bardzo mnie tu brakowało do oceny.
Może nikt, oprócz Ciebie nie potrafi tak czytać w miłości upragnionej.
A ty w wierszu spisałaś się świetnie. Trzeba nauczyć się od podstaw poruszania się w obcym środowisku.
W dżungli południowej Ameryki, gdzie nękają owady i parne południe w krzyku wyjców.
Suchym powietrzu lądolodu zamarzającego uczucia.
W basenie, kiedy ojciec wypuszcza Cię z rąk ufając, że i Ty zaufasz instynktowi wody.
To prosty tęskniący i tętniący zapis.
Nawet jeżeli tęsknota jest odległa jak drugi kraniec Ziemi, jak kosmos,. Jestem może jednym z niewielu, którzy ją rozumieją, choć wielu przypisuje sobie rozumienie.
Oczywiście, że nie jestem jedynym, ale przez swoje doświadczenia jednym z niewielu wiarygodnych.
Jak opisać Twój wiersz?
Jest prawdziwy.
Bardzo prosty i nie przesadzony w swojej czystości.
Niemal jak wiersz nastolatki, ale przecież dojrzały.
Siedzi w Tobie to niewinne dziecko.
A ty czujesz się zbrukana przez czas i przez decyzje.
Ale przecież to jest pienne, Julitko.
I we mnie siedzi wiele takich niespełnionych czasoczęstotliwości, w które nie miałem szansy się wgrać.
Jestem poetą, więc moje komentarze są na wskroś poetyckie.
Ja też mam czystą duszę.
Obmywam zbrukanie poezją.
Ty próbujesz brukać niesamowitą prozą, choć ja czytam na opak.
Obmywasz się przez spowiedź.
Tylko że ja nie potrzebuje Twojej spowiedzi.
Wiem, że boli.
Jedynie my, artyści, obnażamy siebie.
Niewielu rozumie, choć tkwią w czerni, a może obmywają się w konfesjonale.
To byłoby takie proste.
Przekazać czerń Czarnemu.
Nie musisz być poetka, Mirando, czy jak Ci tam.
To tak jak ze mną w prozie.
Wiemy czego chcemy.
Swój styl bierzemy z czytania i z doświadczeń w pisaniu.
Możemy pomoc sobie nawzajem.
Ktoś powiedział mi kiedyś, że nigdy nie napiszę czegoś dobrego w prozie.
Sugerował się moim pierwszym wpisem, a to było na HuH.
Rzeczywiście poronionym wpisem, choć zarzekałem się, że to tylko mój pewien opis przeżyć, a nie żadna proza.
A to była proza, najbardziej prozaiczna proza, bez odrobiny wyobraźni i prawdziwych odczuć.
Nie zaprzęgnąłem do tego mojej znajomości poezji.
Od tej pory napisałem parę kawałków.
W pierwszym zasięgałem opinii najlepszej mi znanej historyczki sztuki, mojej serdecznej przyjaciółki, wiedźmy i kustoszki muzeum Colegium Maius.
Szkoda, że jej tu nie ma z nami.
Ale ściągnę tu jeszcze
la strega da Cracovia. Tylko nie bądź zazdrosna za moją wirtualną miłość do niej. Do ciebie czuję coś podobnego. Może bardziej skomplikowanego.
Niektóre moje kawałki w prozie oceniałaś jako bardzo dobre.
Mógłby być z nas niezły tandem w prozie poetyckiej, albo w prozie, albo w samej poezji.
Mój prozaicki debiut, ten, w którym wsparcie czerpałem od wiedźmy. był na konkurs sezonu ogórkowego.
http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=14396
Chyba nawet wygrałem. Nie pamiętam, które miejsce. Nie myślę o trzecim. To szczegół, bo to było jeszcze niedojrzałe, jak zielony ogórek. Taki dziewiczy penis.
Ale rozumiesz, chyba?
Talent artystyczny nie dotyczy aktualnego warsztatu.
Artysta opanowuje go w mig, o ile posluguje sie podstawowymi symbolami.
Oczywiście z muzyką, tak jak Ty miałbym kłopoty pomimo fenomalnego słuchu. Z braku umiejętności gry na instrumentach i zapisu dźwięków.
Chociaż potrafię tworzyć muzykę w głowie.
A we śnie stworzyłem kiedyś muzykę, którą zapomniałem, a do ktorej tęsknie, choć pojawia się tylko we fragmentach.
Przepraszam za mój zbyt obszerny komentarz, pewnie nie na temat, choć ja myślę, że to co piszę pod wierszem, jest bardzo na temat.
Niektórzy poeci, a może i więcej niż niektórzy, tęsknili za moimi komentarzami.
Wśród nich są Ci najlepsi.
Nie wymienię.
Posądzali mnie o empatię tekstów.
Mam nadzieję, że to nie przekleństwo.
Tak było, między innymi na HuH, gdzie zbierałem nagrody za komentarze, również i fizyczne w postaci książek.
Potem posadzili mnie, jako egocentryka, który bruka czystość Helennych dążeń.
Spójrz jednak na Tea Book 2 i kilka wydań Herbasencji.
Wygodny byłem, dopóki byłem tylko poetą i nie zabierałem głosu w sprawach prowadzeniu prywatnego podwórka
przepięknej z Troi.
Od tego czasu raczej przestałem się wychylać.
Cieszę się, że Ty wychynęłaś jako krytyczka.
Działam magicznie, ale raczej w krótkim kontakcie.
Możesz mnie nazwać katalizatorem.
Czytając Twój wiersz, uświadomiłem sobie, że możemy katalizować siebie nawzajem.
Znam chemię i nie wyczytałem na razie nic o zdublowanych katalizatorach. Pewnie jest coś w przypisach książki, ktorej jeszcze nie przeczytałem.
Życie i kosmos znam lepiej.
Nie gniewasz się chyba na mój tak obszerny komentarz, w którym nie napisałem o Twoim wierszu nic, poza tym, że jest tak wspaniale dziewiczy i mi się podoba.
Więcej napisałem o sobie.
Przepraszam, Mirindo.
Piszmy w tandemie.
Czuję, że to powali sceptyków na kolana.
Nie musimy zaraz uprawiać miłości, chyba że w utworach.
Poza tym Ty jesteś znowu zakochana.
A ja wciąż.
Taki głupi głupek.