[split] Rap/ Hip Hop - dyskusja
#1
Oho... źle trafiłeś. Rap to moje drugie imię - Peja, Sobota, Słoń, Grubson, Rahim...
Po pierwsze, spalony na samym początku, a mianowicie: tytuł. Napisałeś "mój rap/hip-hop". To nie jest to samo. Autor tekstów, którym w tym przypadku jesteś Ty, powinien znać różnicę pomiędzy rapem a hip-hopem. Rap to słowa, przesłanie zawierające jakąś puentę czy mądrość filozoficzną... Hip-hop to muzyka, taniec, styl życia.
Pisząc tekst o "bibie", alkoholu i lasencjach, widzę w Tobie dwunastolatka, który myśli, że piosenka o hip-hopowym stajlu nie jest popem. To, co tu zaprezentowałeś, to element popowej piosenki, która być może odniosłaby sukces w komercji.
Także gratulację, chociaż od dupy strony, bo to nie jest rap i zdecydowanie nie nadaje się na forum literackie...
Odpowiedz
#2
"Rap to moje drugie imię - Peja, Sobota, Słoń, Grubson, Rahim..." - proszę mi tu tych beztalenci nie nazywac raperami.
Odpowiedz
#3
Peja nie jest raperem?


PS. Dorzucę jeszcze Paktofonikę.


Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
Hę? a kogo proponujesz w zamian? Franka Kimono czy Warszafski Deszcz, prekursorów polskiego rapu...? ha ha
wychodzę z założenia, że postronni ludzie, którzy styczność z rapem mają poprzez vivę albo mtv, za prawdziwych raperów uznają tylko tych, którzy rozpoczęli ten ruch w Polsce. Tak samo, jak gdybyśmy powiedzieli, że prawdziwym rockowym (tak, wiem, on grał grunge) wokalistą był Kurt Cobain, a wszyscy inni grający po nim to beztalencia...
Tak, Paktofonika również. I o Kalibrze zapomniałam.

PS. Peja, Sobota, Słoń, Rahim i Grubson to WIELKIE talencia, zaiste!
Odpowiedz
#5
Pierwszy to tak naprawdę wypłynął niejaki Piotr Marzec - na youtubie śmiga jeszcze jego pierwsza piosenka, taka lekka i niemal mc hammerowska.
Nazywanie czegokolwiek w Polsce rapem jest sporym nadużyciem - to marne popłuczyny w porównaniu do naprawdę wartościowych artystów z USA, GB, Francji. Nieliczne wyjątki potwierdzają tylko regułę, a twórczośc Pei to istny śmiech na sali, aż miło się patrzy, jak od pewnego czasu tworzy totalną autoparodię.
Odpowiedz
#6
Zauważ, że nie nazywam polskim rapem CZEGOKOLWIEK i zaiste, właściwie tłumaczę, by tego nie robic. Kto, proszę Ciebie, jest wartościowym hiphopowym artystą z USA? Tam rap sprowadza się do opisywania gansterskiego światka, który zna "swój los i przeznaczenie" i rymuje wyłącznie o tym, kto z jego rodziny czy przyjaciół zginął ze spluwy rapera (gangstera, co często jest zamienne) z innego gangu i że nie mają przyszłości, itp itd...
Polski rap natomiast chyba bardziej angażuje się w przedstawianie ludziom prawdziwego życia, np. patologii, biedy, alkoholizmu w rodzinie...
Ktoś mnie poprze? ^^
A Piotr Marzec to Liroy(pierwsze demo nagrał w 1982, ale zaistniał dopiero w 1995), tak wiem o tym. Franek Kimono był pierwszy (wypłynął w 1983 roku). Możemy długo dyskutowac w tym klimacie ;P

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#7
Do mnie polski hip hop nie trafia, oprócz paru kolesi - Łona, Fisz, Stasio, K44 (dwie pierwsze płyty), Pablopavo. Paktofonika daje radę tu i tam, Pijani Powietrzem też całkiem spoko. A, Ostry czasem dobrze zapoda. Kiedy słucham, co mają do powiedzenia raperzy pokroju Peji (Pei? Big Grin), to śmiać mi się chce (a czasem sobie posłucham, żeby nie było), zero - nie dociera to do mnie. Dla mnie to takie niskich lotów wyładowanie frustracji. A można inaczej. Ogólnie lubię zaangażowane teksty, a jakieś 90% polskiej sceny hh to hajc, a nie angaż.

Za to bity polscy DJe robią świetne, muszę przyznać. Gdyby nie ten wokal... Wink

Zagranicznych składów, które dają radę jest sporo - aczkolwiek totalnie nie trawię gangsta rapu oraz r'n'b (które często miesza się z rapem, featuringi i inne kolaboracje) - i to do tego stopnia, że wręcz denerwują mnie te żenujące podrygi i skacze mi ciśnienie. Beastie Boys, Run DMC, The Disposable Heroes of Hiphopcrisy. Mniam. Saul Williams - rapowy guru, bo nie dość, że MC to jeszcze poeta. A, właśnie - Guru/Jazz Matazz. Us3. Herbalizer. Dan Le Sac vs Scrubious Pip. No i masaker MC Conrad, który potrafi fristajlem pojechać 2, 3 godziny po tym, jak DJ wyłączy decki Big Grin Mógłbym tak wymieniać, ale to nie wyliczanka Tongue
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#8
Peja moze i jest dobrym raperem, ale przekaz, ktorym raczy ludzi zmusza mnie do facepalmu. Wezmy np utwor Peji i Slonia "SSij go". To ma byc przekaz? To ma byc kawalek trzymajacy poziom? Biscuit w Twoim przypisku pod poprzednim postem google sadzi po oczach tak, ze niemal mnie oslepia. Amerykanski rap to tylko bieda, brak perspektyw i wojny gangow? Moja droga, to niedlugo siedzialas w tamtych klimatach.

Cytat:Rap to moje drugie imię - Peja, Sobota, Słoń, Grubson, Rahim...
Uohhh rzecztwiscie - rap to Twoje drugie imie, kajam sie niemalze... pffffff
Chcialas przyszpanowac, spoko, nie ma sprawy, ale u mnie masz opinie "rapowej ignorantki", ktora chce byc ELO, ale jej nie idzie. TYle ode mnie.

Co do tego jakze ambitnego tekstu.... Na te joły i ziomy pozwole sobie zacytowac:
Cytat:Jestem normalny, nie kradnę, nie krzyczę
Gdy widzę policje jak patroluje ulice,
Mam rodzinę, normalnych znajomych, mam przyjaciół,
Nie mówię na nich ziomy tylko normalnie - jasne
Każdy z nich przecież imię ma własne

za krotkie wersy, kojarza mi sie z wierszykiem dla dzieci (w takim wlasnie klimacie sa utrzymane)
odloz to, zajmij sie czym innym ;p
ale plus za checi ;d
Odpowiedz
#9
"Tam rap sprowadza się do opisywania gansterskiego światka, który zna "swój los i przeznaczenie" i rymuje wyłącznie o tym, kto z jego rodziny czy przyjaciół zginął ze spluwy rapera (gangstera, co często jest zamienne) z innego gangu i że nie mają przyszłości, itp itd..." - nie masz zielonego pojęcia o tej muzyce. Dyskusja z Tobą nie ma sensu.
Odpowiedz
#10
Ale ja mam pojęcie o tej muzyce, słuchałem jej przez jakiś czas, i potrafię być obiektywny. Generalnie, ogólnie i bez żadnych wyjątków można zgodzić się z Biscuit. Oczywiście wiadomo, że to nie wszystko, bo jak się wchodzi w 'świat' danej muzyki i subkultury zaczyna się zauważać więcej rozgraniczeń. Kultura Hip Hopu przecież nie ogranicza się tylko do rapu: to także styl ubierania, zachowywania się, tańczenia, skate początkowo słuchał HH, graffiti, turntables, DJe itd.
Słuchałem też polskiego HH i znam jego historię. Mam do niej sentyment, ale to w jakim kierunku to wszystko się rozwinęło mnie śmieszy i wstydzę się, że ktoś mógłby teraz spotkać mnie na ulicy mówiąc do mnie 'co tam, ziomal'. Ludzie się zmieniają, gusta też. Co nie zmienia faktu, że nadal lubię sobie posłuchać starego WYP3, Kalibra, ZiP czy nagrań 600V.
Peja kiedyś jak był mały i chudy, był wiarygodny i miał przekaz. Zresztą podobnie jak większość z nich. Jakiś przekaz.
I jeśli spojrzymy na komercyjne rozprzestrzenienie pozycji Hip Hipowych w Stanach to rzeczywiście można zadać to pytanie
Cytat:Kto, proszę Ciebie, jest wartościowym hiphopowym artystą z USA?
bo ja uważam, że chyba trzeba było się nieźle naszukać w undergroundzie, żeby jakiegoś obecnie znaleźć, ale to tylko moje zdanie. Ci, którzy jeszcze z tego nie wyrośli oczywiście się ze mną nie zgodzą.
Namaste, El Tigre
PS. a ten tekst co był na początku, to parafrazując Sem: żenada.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#11
"skate początkowo słuchał HH" - say what now??
Mniej lub bardziej undegroundowy hip-hop w USA aż kipi od rewelacyjnych artystów: Jedi Mind Tricks, Ill Bill, Black Milk, duet Blue Sky Black Death, Dutch, a dla wielbicieli czegoś lżejszego fantastyczny album Fashawna, dla tych lubiących grozę jest Necro. A to tylko mały wycinek, bardzo mały.

Każdy, dosłownie każdy rodzaj muzyki prezentowanej na najpopularniejszych kanałach muzycznych spłaszcza dany gatunek - czy to hip-hop, rock, punk etc. Opierając się na tym można śmiałoby stwierdzic, że GreenDay to punkowcy pełną gębą, a 50cent jest utalentowanym raperem.
Odpowiedz
#12
A co Surface może skate'owcy zawsze słuchali POD, Korna i Limp Bizkit (sam nawet nie wiem, jak nazwać to czego słuchają, się na terminologii nie znam)? Na kortach od kosza ustawiano pustaki, deski i inne materiały budowlane (Kartman ponoć przeskoczył 3 bezdomnych ;p ) i wszyscy słuchali tego, co mieli na taśmach, czyli nagrywek ziomali. That's the truth.
Namaste, El Tigre
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#13
Ale co Ty wygadujesz? Jaki POD, Korn Limp Bizkit??
Przecież skateboardingu nie wymyślono w latach '90! Ten sport(?) od zawsze był związany ze sceną alternatywną, a przede wszystkim punkiem! W Polsce rzeczywiście kojarzony był głównie z hip-hopem, ale to w USA narodziła się deskorolka, a lata '80 można rozpisac, jako równanie skatebaording=punk. Tak zresztą jest do dzisiaj (chociaż już nie tak zdecydowanie), dlatego nie wypisuj tu takich rzeczy, bo to jakaś kosmiczna bzdura. Chyba, że masz tu na myśli jakąś historię alternatywną, znaną tylko sobie Smile.
Toż to wystarczy wrzucic do google'a Pennywise, a stąd już bliska droga do całego nurtu(!!!) skate punka.
Odpowiedz
#14
Co wy macie do rapu? Wink
To świetna muzyka Smile.
Ale tekst też musi być z sensem i głębią Smile.

A gdzie jest robiony prawdziwy rap?
Myślę, że nie wolno nikogo ograniczać, może on być robiony wszędzie, kto ma zajawkę niech nawija Smile.
Jednak prawdziwego hip-hop'u należy szukać tam, skąd pochodzi.
Odpowiedz
#15
Temat przeniosłem do kawiarenki, bo się z tego niezła dyskusja zrobiła. Do której serdecznie zapraszam. I proszę o pohamowanie języka, bo już tam gdzieś czytałem że Ty się nie znasz, a Ty to tyle wiesz o HH co nic. Bez obrażania innych, moi drodzy. Zamiast tego poprzyjcie swoje wypowiedzi argumentami, bo na tym polega DYSKUSJA.

Pozdrawiam.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości