23-06-2011, 19:33
Próbowała mnie pocieszyć. Jak zwykle, kiedy wpadałem w furię.
A ja darłem się na nią z całych sił. Wybaczała. Nie miała chyba wyboru.
- Jemu też się podobało, rozumiesz? Podobało mu się, żadnych uwag, wszystko cacy.
- Kotek – zaczęła cicho. Myślała chyba, że wymawia to przymilnym głosem. Charczała jak polonez. – To chyba dobrze?
- DOBRZE? Nie kituj. To jest kolejna osoba, która wychwala mnie pod niebiosa. Wiesz, odczytuję te maile, wszystkie na jedno kopyto: ‘Genialne stary, genialne. Masz talent, oby tak dalej, stary. Stary. No, stary! Trzymaj się, stary!’. Rzygać mi się chce, tak, chce mi się rzygać!
- Ale ja też bardzo lubię twoje utwory!
- Ty? – parsknąłem. – Ty jesteś tępa jak but. Podobają ci się newsy w ‘Fakcie’, podobają ci się moje opowiadania, Homer też by ci się spodobał. Problem leży w tym, że z tego grona rozumiesz jedynie pojedyncze słowa w ‘Fakcie’.
- Jesteś dobry, Słonko. Ludzie to doceniają.
- Jasne, doceniają. A wiesz, co robią, kiedy przesyłam im coś nowego? – Nie wiedziała. Pokręciła głową. Jej loki zafalowały. Można się było zakochać. Ale przecież już ją kochałem. – Krzywią się. W myślach przebiega im pewnie: ‘Kurwa, znowu będę musiał czytać te steki bzdur’. Myślą, że jak zbędą mnie przymilnym słowem, to dam im spokój.
- Na pewno tak nie myślą, Misiaczku. Po prostu nie mają zbyt wiele czasu. Przecież ty sam, Kochanie, narzekasz, że na nic nie masz czasu. Powtarzasz to kiedy jesz, kiedy się kochamy, kiedy spóźniasz się na autobus i kiedy oglądasz reklamy.
- To nie ma żadnego związku z czasem! – wrzasnąłem. – Tu się o sztukę rozchodzi. Nie mają jaj. Nie mają jaj, rozumiesz? Tchórze!
- Ale KOTKU – zaczęła stanowczo – jeśli wszyscy się chwalą i wszystkim się podoba, to chyba wszystko jest w jak najlepszym porządku?
- Nie. Nie jest. Tak naprawdę wszystko jest do dupy. DO DUPY.
A ja darłem się na nią z całych sił. Wybaczała. Nie miała chyba wyboru.
- Jemu też się podobało, rozumiesz? Podobało mu się, żadnych uwag, wszystko cacy.
- Kotek – zaczęła cicho. Myślała chyba, że wymawia to przymilnym głosem. Charczała jak polonez. – To chyba dobrze?
- DOBRZE? Nie kituj. To jest kolejna osoba, która wychwala mnie pod niebiosa. Wiesz, odczytuję te maile, wszystkie na jedno kopyto: ‘Genialne stary, genialne. Masz talent, oby tak dalej, stary. Stary. No, stary! Trzymaj się, stary!’. Rzygać mi się chce, tak, chce mi się rzygać!
- Ale ja też bardzo lubię twoje utwory!
- Ty? – parsknąłem. – Ty jesteś tępa jak but. Podobają ci się newsy w ‘Fakcie’, podobają ci się moje opowiadania, Homer też by ci się spodobał. Problem leży w tym, że z tego grona rozumiesz jedynie pojedyncze słowa w ‘Fakcie’.
- Jesteś dobry, Słonko. Ludzie to doceniają.
- Jasne, doceniają. A wiesz, co robią, kiedy przesyłam im coś nowego? – Nie wiedziała. Pokręciła głową. Jej loki zafalowały. Można się było zakochać. Ale przecież już ją kochałem. – Krzywią się. W myślach przebiega im pewnie: ‘Kurwa, znowu będę musiał czytać te steki bzdur’. Myślą, że jak zbędą mnie przymilnym słowem, to dam im spokój.
- Na pewno tak nie myślą, Misiaczku. Po prostu nie mają zbyt wiele czasu. Przecież ty sam, Kochanie, narzekasz, że na nic nie masz czasu. Powtarzasz to kiedy jesz, kiedy się kochamy, kiedy spóźniasz się na autobus i kiedy oglądasz reklamy.
- To nie ma żadnego związku z czasem! – wrzasnąłem. – Tu się o sztukę rozchodzi. Nie mają jaj. Nie mają jaj, rozumiesz? Tchórze!
- Ale KOTKU – zaczęła stanowczo – jeśli wszyscy się chwalą i wszystkim się podoba, to chyba wszystko jest w jak najlepszym porządku?
- Nie. Nie jest. Tak naprawdę wszystko jest do dupy. DO DUPY.