Kiedy zobaczyłem ten fragment:
A – zawisam z palcem wymierzonym w słowo –
a może by tak zacząć
zawarty pomiędzy rozpoczynanymi od "A" wersami, to miałem przecz chwilę myśl, że autorka zechce sobie pograć na "Samogłoskach" Rimbauda, ale potem zobaczyłem to jako kolejne - celowe!- umiejscowienie w kontekście znanego przysłowia, czyli - początek, zacznijmy od A.
Można zresztą ten fragment, a zwłaszcza głoskę "A" potraktować jak okrzyk bólu, który spowodowało zawieszenie
z palcem wymierzonym w słowo. To tylko umacnia balansowanie przez peelkę/autorkę na metapoetyce, nienachalnej jednak.
Gdyby jednak potraktować nieco przesadzone odniesienie do Rimbauda wraz z zapisanym w rozstrzeleniu słowem " r o z s t r z e l a n i e", które może się kojarzyć z wieloma znanymi z historii twórcami, ale mnie od razu przywodzi Norwida, to już mamy swoisty dyskurs pomiędzy eksperymentującymi na języku i znaczeniach biegunami.
Autorka w finale wyraża swoje preferencje, co do poetyki jej najbliższej. W jakimś sensie mógłby to być wiersz programowy, choć uważam to za brzydkie określenie. Wiersz programowy? Ech, no ... cóż poradzę, gdy nie przepadam za ideologami. Ale tutaj, w tym wierszu czuję się usatysfakcjonowany, gdy poglądy są podane i konkretnie, ale i z szerszym odniesieniem, gdzie ostatni trójwers wręcz brzmi jak aforyzm, jak myśl, która traktowana jedynie jako część dyskursu między poetykami, byłaby spłyceniem sensu.
Skupiam się na grze form tutaj, a przy tym nie mogę nie wyróżnić przerzutni, która tak cudnie niejednoznacznie brzmi:
"Ludzie którzy burzą nasze sny mają".
Sam wers, gdyby traktować bez zastosowania przeniesienia całości wypowiedzi do następnej linii można czytać jak:
"Ludzie, którzy burzą, nasze sny mają"- czyli, że
burzyciele posiadają nasze sny, marzenia itd.
albo:
"Ludzie, którzy burzą nasze sny, mają'- czyli
burzyciele naszych marzeń, snów są posiadaczami po prostu i zupełnie, jakby w całości.
Oczywiście całość brzmi szerzej, mocniej, gdy potraktujemy - w zgodzie z nadaną formą- cały trójwers jako osobną myśl, która bez względu na wspomniane wyżej sposoby odczytania pod wspólnym mianownikiem oblicza wiążą się w jedno. które budzi rodzaj obawy, lęku, a przynajmniej niepokoju. Dostrzeżenie smutnych oczu świadczy nie tyle o zmyśle obserwacji, czy może empatii, ale ... jakimś zrozumieniu, co nie musi iść w parze z "wyrozumiałością". Bywa przecież, że choć nieźle odczytujemy człowieka, czy adwersarza, to jednak choć mogłoby być blisko współczucia unikamy kontaktu z nim, samoistnie unikamy starcia, bo wolimy własną drogę umacniać. Jest coś takiego jak zaufanie, a tu można odnieść wrażenie, być może pochopne, że Autorka/Peelka nie ufa ludziom o smutnych oczach z przyklejonym uśmiechem. Owszem, stać ją na współczucie, orientację głębszą niż powierzchowna, ale wybiera własne preferencje i drogę? i słusznie? Tak, bo należy własne barykady umacniać, aby wyjść z nich czasem, w odpowiednim momencie:
- albo do starcia, które bywa nieuniknione z ludźmi, któych rozumiemy, ale z którymi nam nie po drodze
- albo do umocnionej w różnorodności pokojowej harmonii, przyjaźni może nawet, wedle nieco naiwnej zasady, że najlepsze są więzi na zasadzie przyciągających się przeciwieństw.
Autorka poniekąd w tym wierszu IMHO w końcówce wypowiada własną drogę, sugeruje miejsca, które są bliskie Jej gustom czytelniczym/ autorskim, gdzie końcówka jest w jakimś sensie potwierdzeniem, wyrażeniem powodu i przyczyny takiego wyboru?
Postawiłem pytajnik, choć w sumie mógłbym postawić kropkę, ale byłoby to skrzywdzeniem, gdybym ujednoznacznił wypowiedź. Przy tym, nawet jeśli utwór jest czymś na kształt programowego, to jednak musi pozostać wątpliwość co do sposobu odbioru. Tak jest uczciwiej i mądrzej!
Zaznaczam, że z braku czasu nie odczytuję tekstu za pomocą innych płaszczyzn interpretacyjnych, ale ... wierzę, że się to uda innym
5/5
Tak na marginesie, to gra między poetykami nie skończyła się między tym, o czym wspominałem,
boć przecie sam tytuł zahacza o współczesne wzorce- jak najbardziej...
Czyli? Oj, nazwisk tu bez liku, ale ... niech się inni wypowiedzą, bo warto... poszukać, nawet jeśli to może doprowadzić do pewnej nadinterpretacji.
Pomijając konteksty, może błędnie odczytane drogowskazy, Autorka/Peelka akcentuje i wyraża własne spojrzenie, pogląd. Nie tylko na sztukę, ale i świat. Świat nie tylko poetycko przedstawiony, ale ten spoza literackiej maski.