05-02-2011, 19:47
Na wyciągnięcie ramion w geście powitania,
z dystansem gibkiego śliskiego języka,
co jak wąż zawiły sycząc dotknięcia zabrania,
jadowym gruczołem zwilża palec.
Potem przewraca nim karty tej księgi,
dla swej wygody znacząc je obłudną,
pod stołem łamanej – dozgonnej przysięgi ?
………………………………………................
Czymże są słowa? omszałe jak głaz – nudą?
Więc chciałbym stanąć nad urwiskiem tego świata.
I niech mi opatrzność tego nie zabrania.
W obliczu uczciwości jakiejś – absolutnej,
co przed oczami zakryte – niech mi – porozsłania.
Wiedzieć… i… pewnym być tej wiedzy,
choćby najdotkliwiej, po ludzku – okrutnej.
Tak by wyborem świadomym stała się cykuta,
co w krwiobiegu i tak płynie.
Strumienna woda dawno już zatruta.
Więc nie umknąłem zgubnemu losowi.
Chude wilki szarpią biedną ludzką duszę.
z dystansem gibkiego śliskiego języka,
co jak wąż zawiły sycząc dotknięcia zabrania,
jadowym gruczołem zwilża palec.
Potem przewraca nim karty tej księgi,
dla swej wygody znacząc je obłudną,
pod stołem łamanej – dozgonnej przysięgi ?
………………………………………................
Czymże są słowa? omszałe jak głaz – nudą?
Więc chciałbym stanąć nad urwiskiem tego świata.
I niech mi opatrzność tego nie zabrania.
W obliczu uczciwości jakiejś – absolutnej,
co przed oczami zakryte – niech mi – porozsłania.
Wiedzieć… i… pewnym być tej wiedzy,
choćby najdotkliwiej, po ludzku – okrutnej.
Tak by wyborem świadomym stała się cykuta,
co w krwiobiegu i tak płynie.
Strumienna woda dawno już zatruta.
Więc nie umknąłem zgubnemu losowi.
Chude wilki szarpią biedną ludzką duszę.