Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
U brzegu
#1
Na wyciągnięcie ramion w geście powitania,
z dystansem gibkiego śliskiego języka,
co jak wąż zawiły sycząc dotknięcia zabrania,
jadowym gruczołem zwilża palec.
Potem przewraca nim karty tej księgi,
dla swej wygody znacząc je obłudną,
pod stołem łamanej – dozgonnej przysięgi ?
………………………………………................
Czymże są słowa? omszałe jak głaz – nudą?

Więc chciałbym stanąć nad urwiskiem tego świata.
I niech mi opatrzność tego nie zabrania.
W obliczu uczciwości jakiejś – absolutnej,
co przed oczami zakryte – niech mi – porozsłania.
Wiedzieć… i… pewnym być tej wiedzy,
choćby najdotkliwiej, po ludzku – okrutnej.
Tak by wyborem świadomym stała się cykuta,
co w krwiobiegu i tak płynie.
Strumienna woda dawno już zatruta.


Więc nie umknąłem zgubnemu losowi.
Chude wilki szarpią biedną ludzką duszę.
Odpowiedz
#2
Bardzo mądry i głęboki wiersz. Gratuluję.
Odpowiedz
#3
Serdecznie dziękujęSmile
W oryginalnej wersji wiersz miał jeszcze, trochę żartobliwy i przekorny podtytuł : (wolny przekład z introdukcji dramatu przypisanego Szekspirowi), ale spotkałem się niedawno z nieporozumieniem. Uparcie przypisywano mi jedynie przekład tego tekstu, co jest oczywistą nieprawdą.
DziękujęSmile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości