07-10-2018, 16:38
Słowem:
nadciągająca burza wykoślawia
linię styku snów.
Czarno - białych, ze zwyczajową niemożnością
otworzenia ust.
Choćby do wyartykułowania krzyku
osiadającego warstwą pleśni
na napiętej skórze.
Prawie że pęka niczym ziemia
rodząca nowe.
Jednak pozostaje tylko puenta
z zanikaniem w tle.
Tuż po słowie.
nadciągająca burza wykoślawia
linię styku snów.
Czarno - białych, ze zwyczajową niemożnością
otworzenia ust.
Choćby do wyartykułowania krzyku
osiadającego warstwą pleśni
na napiętej skórze.
Prawie że pęka niczym ziemia
rodząca nowe.
Jednak pozostaje tylko puenta
z zanikaniem w tle.
Tuż po słowie.