15-11-2018, 17:00
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-11-2018, 23:01 przez pointofview.)
przez okno widzę tłum
i człowieka
i psa który za nim drepce
bez ogona pies kaleka
tańczy człowiek ulicą
ludzie mu się dziwią
sam do siebie gada
niegolone policzki cera blada da da
macha rękoma
tym wysoko w górze wygraża
nie wie że świeczki pali na marne
oni nie wierzą że nie ukradłby z ołtarza
pędzi człowiek ulicą gdzieś
zaraz wraca znowu gna
ciągnie spojrzenia jaszczurek
zielone ogonki obsiadły mu twarz
idzie człowiek zęby mu zgrzytają
w plastykowej torbie dwie butelki piwa
przy każdym kroku dzwonią i się cieszą
ludzie ciała rozsuwają
gdzieś się spieszą
dłonie mu się trzęsą
oczy odlatują
którzy zauważą jakby mu współczują
pies sika na nogawkę
człowiek nie kopie
głaszcze
stanął patrzy w niebo
zachwyt złapał okiem
na migi pogadał z obłokiem
wiatrem otulony skrzydła rozłożył jak żuraw
nogę podkulił goła łydka biała
słońca nie widziała
poleciał do nieba
butelkami brzęczał jak trzmiel piwny
jeszcze chwilę widzialny
zniknął w chmurach
człowiek dziwny
na dole nic się nie zmieniło
tylko pies sika na murek
nikt się do bycia człowiekiem nie przyzna
miejsce po nim zarosło jak blizna
i człowieka
i psa który za nim drepce
bez ogona pies kaleka
tańczy człowiek ulicą
ludzie mu się dziwią
sam do siebie gada
niegolone policzki cera blada da da
macha rękoma
tym wysoko w górze wygraża
nie wie że świeczki pali na marne
oni nie wierzą że nie ukradłby z ołtarza
pędzi człowiek ulicą gdzieś
zaraz wraca znowu gna
ciągnie spojrzenia jaszczurek
zielone ogonki obsiadły mu twarz
idzie człowiek zęby mu zgrzytają
w plastykowej torbie dwie butelki piwa
przy każdym kroku dzwonią i się cieszą
ludzie ciała rozsuwają
gdzieś się spieszą
dłonie mu się trzęsą
oczy odlatują
którzy zauważą jakby mu współczują
pies sika na nogawkę
człowiek nie kopie
głaszcze
stanął patrzy w niebo
zachwyt złapał okiem
na migi pogadał z obłokiem
wiatrem otulony skrzydła rozłożył jak żuraw
nogę podkulił goła łydka biała
słońca nie widziała
poleciał do nieba
butelkami brzęczał jak trzmiel piwny
jeszcze chwilę widzialny
zniknął w chmurach
człowiek dziwny
na dole nic się nie zmieniło
tylko pies sika na murek
nikt się do bycia człowiekiem nie przyzna
miejsce po nim zarosło jak blizna