Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sprawiedliwy pośród swoich braci
#1
Rozbicie dzielnicowe rozpoczęło wraz z wejściem w życie aktu sukcesyjnego tj. testamentu Bolesława Krzywoustego. Władca pozostawił Polskę wzmocnioną – politycznie oraz gospodarczo. Mając na uwadze swoje początkowe trudności w drodze do tronu, bratobójczą walkę o władzę, spory i knowania polityczne, chciał swoich synów uchronić od tych wszystkich nieprzyjemności. Jego pomysł był w gruncie rzeczy rozwiązaniem technicznie prawidłowym, gdyż regulował stosunki między księciem zwierzchnim, a jego wasalami, tu resztą braci. Jednak później okazało się, że władcy poszczególnych ziem nie są w stanie ze sobą prawidłowo współpracować, dlatego ciągle wybuchały między nimi walki o władzę. Na nasze szczęście, w krajach ościennych miały miejsce podobne sytuacje do naszego rozbicia, co uchroniło państwo Piastów od niechybnej aneksji przez sąsiadów.
Według dokumentu sukcesyjnego, kraj miał zostać podzielony między synów Bolesława Krzywoustego. Władzę nad nimi sprawował najstarszy z braci, jednocześnie pełniący tytuł princepsa. Przejmował on tym samym rządy nad dzielnicą senioralną, dysponował szerszym zakresem praw niż podlegli mu bracia-wasale. W chwili śmierci Krzywoustego w 1138 roku kraj został podzielony między trzech braci: Mieszka Starego, Bolesława Kędzierzawego oraz Władysława Wygnańca. Kilkunastoletni Henryk oraz kilkumiesięczny Kazimierz nie zostali uwzględnieni w przydziale dzielnic. Pierwszym księciem, pełniącym rolę zwierzchnią w państwie, został Władysław zwany Wygnańcem, który otrzymał w przydziale Śląsk.
Prawdziwe konflikty rozpoczęły się po śmierci wdowy po zmarłym Bolesławie Krzywoustym – Salomei. Gdy wieść rozległa się na cały kraj, Władysław upomniał się o, należącą dotychczas do matki, Łęczycę. Jednak pozostali bracia uprzedzili jego działania wspólnie zajmując tamtejsze grody. Władysław wytoczył im walną bitwę, lecz został pobity gdzieś pod Pilicą. Jednak krótko po tym przybyły na miejsce posiłki ruskie, dzięki którym książę mógł ponownie stanąć naprzeciw swoim braciom. Tym razem potyczka w bliżej nieznanym miejscu potoczyła się po myśli princepsa, który rozgromił wojska przeciwników.
W wyniku spisku braci, Władysław musiał uciekać do Czech, przez co przylgnął do niego przydomek „Wygnaniec”. Władzę zwierzchnią w kraju przejął natomiast Bolesław Kędzierzawy. Upokorzony władca, który zmuszony został opuścić swoje ziemie, udał się z prośbą o pomoc do cesarza niemieckiego. Wyprawa zbrojna ruszyła już w 1146 roku, lecz do starcia nigdy nie doszło, gdyż Konrad przyjął obietnicę książąt polskich złożenia mu hołdu przed jego majestatem w Rzeszy. Gwarancją dotrzymania przez nich obietnicy miało być oddanie małoletniego wówczas Kazimierza jako zakładnika. Pozostali bracia nie przejmowali się jednak jego losem, co więcej, nie stawili się cesarstwie w umówionej porze. Nie wynikły z tego żadne konsekwencje, gdyż w następnym roku Konrad ruszył z wyprawą krzyżową do Jerozolimy.
O należny mu hołd upomniał się natomiast kilkanaście lat później następca cesarza – Fryderyk I Barbarossa. Wojsko niemieckie przekroczyło Odrę i niezatrzymywane nigdzie przez siły książęce dotarły aż pod Poznań. Bolesław Kędzierzawy, upokorzony przez cesarza, przyjął na siebie zobowiązania traktatu pokojowego, w myśl którego musiał zapłacić olbrzymią sumę grzywien srebra, złożyć hołd lenny przed majestatem władcy niemieckiego oraz zobowiązać się do udzielenia pomocy zbrojnej we Włoszech. Znów gwarancją dotrzymania przez księcia obietnic było oddanie Kazimierza jako zakładnika. Znów okazało się, iż Bolesław nie wywiązał się z nałożonych na niego postanowień, a młodemu Kazimierzowi przyszło spędzić kolejne lata na dworze cesarskim.
Powrócił on do Polski dopiero po sześciu latach. Przypadła mu w udziale (poprzez zapis w testamencie) część ziemi sandomierskiej należącej wcześniej do Henryka, który poległ w walce z Prusami na północy. Pozostali bracia nie zamierzali jednak umożliwić Kazimierzowi przejęcia władzy na całym obszarze. Włączyli do swoich posiadłości część ziem, zostawiając braciszkowi jedynie część z ośrodkiem w Wiślicy. Widząc jak książę sprawuje rządy w kraju, opozycja szukała możliwości, aby odsunąć od władzy Bolesława Kędzierzawego i umożliwić wstąpienie na tron Kazimierzowi. Ten jednak nie zgodził się na proponowany zamach twierdząc, iż „pod żadnym warunkiem nie zdecyduje się na tak ohydny występek, który by i w ojczyźnie wprowadził niepokój i uraził brata Bolesława (...)”
Władzę po Bolesławie przejął Mieszko Stary, który wydawałoby się będzie prowadził politykę godną swojego wielkiego ojca i odegna od kraju widmo bratobójczych wojen. Jednak po jakimś czasie jego rządy zaczęły się załamywać, a on sam z każdym rokiem tracił poparcie możnych. Doszło również do tego, iż pragnąc uzupełnić dziury w skarbcu, zaczął fałszować monetę dodając do niej coraz mniej szlachetnego kruszcu. W końcu jego rządy doprowadziły do wystąpień niezadowolonych możnych, którzy w Kazimierzu upatrywali godnego następce tronu piastowego. Książę, opuszczony przez stronników, udał się do Rzeszy szukać popracia do swoich planów. Próbował podjudzić cesarza niemieckiego przeciw Kazimierzowi i siła odebrać należne mu miejsce na tronie Polski. Gdy jednak akcja zbrojna nie doszła do skutku, obaj władcy zaczęli szukać sprzymierzeńców do ostatecznej konfrontacji. W pewnym momencie zawiązał się przeciw młodemu Kazimierzowi spisek możnych zaogniony przez wrogiego mu brata. Wykorzystując nieobecność księcia na Wawelu, Mieszko Stary przy pomocy spiskowców zajął Kraków i część Małopolski. Jednak na wieść o Kazimierzu idącym na czele wielkiej armii, Mieszko wystraszył się i zbiegł do Wielkopolski pozostawiając w obsadzie grodu swojego syna. Kazimierz zdobył Wawel i spiskowców skazał na wieloletnią banicję, syna Mieszka natomiast odesłał z powrotem do ojca. Gest ten spowodował ocieplenie stosunków między oboma braćmi i zawarcie traktatu pokojowego.
Kazimierz Sprawiedliwy (przydomek uzyskał kilka wieków później) zmarł otruty przez kobietę z Krakowa, która chciała go „do lubieżności i miłosnych ze sobą związków pobudzić” podając mu napój miłosny. Jako najmłodszy z braci, zawsze ignorowany i stawiany na marginesie, okazał się być najroztropniejszym z nich. Zaprowadził w kraju jako taki porządek, sprawnie zawierał sojusze i paktował z silniejszymi sąsiadami. Słynął z pobożności i, paradoksalnie, z zamiłowania do cudzołóstwa, którego specjalnie nie starał się ukrywać. Mimo wszystko, Kazimierz Sprawiedliwy wpisuje się w europejski standard jaki w tamtym czasie dominował u rozkwitu polskiego średniowiecza.


Na podstawie serii „Władcy Polski” wydanej przez Rzeczpospolitą.
Odpowiedz
#2
Naprawdę fajnie opisujesz dzieje i koleje młodego państwa polskiego. Jak już wcześniej wspominałem jest to o tyle cenne, że bardzo lubię historię, a pojęcie o średniowieczu mam jakie mam. Średnio mnie po prostu ten okres interesuję.
Fajnie by było jak byś częściej wstawiał swoje refleksję odnośnie przedstawianych wydarzeń, takie swoje subiektywne myśli.
Po za tym jest ok Smile
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#3
O, a jednak pisałeś i o rozbiciu (teraz znalazłem to, a wcześniej o śp. Henryku Pobożnym i inne).
Cóż... artykuł jest tak sformułowany, że w ogóle trudno z nim dyskutować, bo w zasadzie składa się z samej faktografii, bez opinii (zaraz do tego wrócę).
Oj tak, zdecydowanie za bardzo skonfliktowaną rodzinka byli ówcześni Piastowie, przez co ustawili się pomiędzy młotem (młoteczkiem w tym przypadku) a kowadłem - albo zjednoczenie, albo rozkład całkowity i padnięcie łupem Mongołów i innych.
A gdyby tak udało się podtrzymać na kilka wieków rządy senioralne (rozbicie dzielnicowe - tak, silna władza zwierzchnia - tak) było by znacznie lepiej (chyba)...

Cały ten cykl artykułów był doskonałą okazją do przypomnienia sobie historii średniowiecznej Polski. Dzięki.
Choć, jak już pisałem (a i kol. Borek pisał, wnioskując po Twojej odpowiedzi), jego mankamentem jest dla mnie podręcznikowość. Aż tak nie łaknę samych faktów, bo te mogę znaleźć na cioci Wiki. Przydałoby się więcej opinii, więcej wniosków, błyskotliwych myśli, w ogóle więcej autora. Może coś co pozwoliłoby mi wyłapać zależność - Danek a Bolesław Wysoki, rzeczywistość a Laskonogi, Świętopełk a Accattone - no bo jednak mamy wiek XX (a może i nawet XXI), więc by się przydało jakieś uzasadnienie przedstawiania tej odległej historii teraz, przekonanie niedowiarka, że nie jest to jedynie odgrzewany, stary kotlet, a coś smaczniejszego, wciąż atrakcyjnego.
Wymogi gazetki wymogami gazetki, ale tu chyba nie gazetka, więc może byś tak rozbudował nieco te artykuły? No bo ogólnie to są fajne, widać że znasz się na rzeczy, albo przynajmniej wiesz na czym się opierać... no i szkoda, żeby tak tu usychały pozbawione wody błyskotliwej myśli.
Zapewne czytałeś "Polskę Piastów" śp. Pawła Jasienicy i myślę, że mogłaby być tu dobrą inspiracją. To najlepsza rzecz napisana o czasach Piastowskich i w ogóle wzór eseistyki historycznej, która właśnie dzięki tej formie eseju, jest bardziej atrakcyjna niż podręczniki, nawet te najrzetelniejsze.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości