Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sophie
#1
Pierwszy raz w tych klimatach, więc proszę o wyrozumiałość Big Grin


Zamknięta w natłoku własnych myśli rozważałam o tym, co było i o tym, co będzie. Loch, w którym mnie zamknięto był obrzydliwy. Wilgoć, chłód, smród a na dodatek robactwo. Jestem w stanie znieść szczury, ale te wszystkie pająki i karaluchy... Chociaż w sumie to nic w porównaniu z rynsztokiem, w którym się wychowałam.
Mam na imię Sophie. Nie wiem dokładnie ile mam lat. Wiem tylko tyle, że moja matka mnie podrzuciła pod bramę sierocińca. Gdy nauczyłam się porozumiewać dostałam tobołek z zapasową szarą sukienką i czerstwym chlebem oraz kopa w tyłek. Od tej pory musiałam sobie radzić sama. Potem moje losy toczyły się różnie. Spałam w lasach i jadłam to, co udało mi się znaleźć. Kąpałam się i prałam swoje dwie szare sukienki w rzece. Szybko z nich wyrosłam i równie szybko zniszczyłam buciki. Mimo, że byłam jeszcze dzieckiem stałam zgorzkniała i zniszczona jak nie jedna kobieta, która całe życie spędziła pracując w polu. Żeby mieć się, w co ubrać kradłam ludziom ubrania, które suszyły się na sznurach. Z butami nie było tak łatwo, więc chodziłam boso. Gdy przyszła zima a w lesie nie mogłam znaleźć nic do jedzenia spotkałam Jego.
Żebrałam przy gościńcu o kawałek pieczywa, kiedy zatrzymał się koło mnie starszy, wyglądający na szlachcica mężczyzna na pięknym, czarnym jak heban koniu. Bardzo dokładnie pamiętam ten dzień, jak i samego jeźdźca. Byłam zauroczona jego piękną twarzą i postawną sylwetką. Nie potrafiłam oderwać od niego oczu, aż do momentu, kiedy spojrzał na mnie z wyższością. Zarumieniłam się wtedy strasznie i spojrzałam na własne nagie, przemarznięte stopy. Było mi strasznie wstyd z powodu własnej zuchwałości. Bałam się również tego, jaką otrzymam za nią karę. Śmiertelny cios mieczem czy może wybije mi zęba ciosem silnej dłoni? Jednak On zaproponował mi posiłek, w najbliższej napotkanej karczmie. Byłam tak zdziwiona, że wcale nie protestowałam, kiedy wciągnął mnie na konia za siebie. W drodze opowiadał mi o sobie. Miał na imię Bedgost. Twierdził, że jest rycerzem i nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu, że uwielbia tułaczkę i przygody, które go spotykają na trakcie. Trzymałam się możliwie jak najdalej od niego, nie odzywałam się ani słowem i myślałam nad tym, jaki jest jego motyw. Dlaczego przygarnął byle przybłędę z gościńca?
Pod wieczór dotarliśmy do jakiejś małej wsi, która wyglądała jakby była przyklejona do głównej drogi. Była tam taka mała, zapyziała spelunka, do której mój nowy znajomy zaciągnął mnie siłą. Zażądał od gospodarza najlepszego jadła i piwa.
- Jesz, jakbyś nigdy nie miała żarcia w ustach.
Tak mnie zatkało i zawstydziło to zdanie, że myślałam, iż już nie przełknę ani łyżki. A groch z kapustą był taki pyszny, gorący i syty.
Spojrzałam na Bedgosta spode łba i mruknęłam: - Czego ode mnie chcesz? Nikt tak sobie nie karmi żebraczki z traktu.
- Głupia dziewczyno! Czy mimo swoich przeżyć masz się za kogoś wyjątkowego?
Skarciłam się w duchu, że w ogóle otworzyłam usta po cokolwiek innego niż wsadzenie tam sobie łyżki z jedzeniem. Nadal zerkałam na mojego dziwnego towarzysza znad miski, ale nie przestawałam jeść. Stwierdziłam, że to może być ostatnia przyjemna rzecz w moim życiu i nie ma, co jej marnować.
- Mam do Ciebie interes – zaczął Bedgost. – Jak ty masz w ogóle na imię?
- Sophie – szepnęłam. – Czy mogę wiedzieć, o co chodzi?
- Sprawa jest prosta – uśmiechnął się pod nosem – nauczę cię mojego fachu... Ponieważ nie mam dzieci... Zostaniesz moim następcą.
- Słucham..? – Moja mina na pewno wyrażała bezbrzeżne zdumienie.
- Jesteś taka tępa, czy tylko udajesz?
- Chyba się nieco zapędziłeś – syknęłam i ze złością rzuciłam łyżką o stół – to, że jestem bezdomna nie znaczy, że jestem idiotką, którą można obrażać!
- Stul pysk, panienko – zawarczał pochylając się w moją stronę – okaż nieco wdzięczności za jedzenie, które stoi przed tobą.
- Nie mam, czym Ci zapłacić za jedzenie, które mi ofiarowałeś. To oczywiste, więc jak mogę się od ciebie uwolnić? – Zapytałam przestraszona już nie żarty.
- Warunek jest prosty. Nauczę cię mojego fachu, zostaniesz moim następcą.
- Czyli kim..?
- Płatnym mordercą.
Jeszcze tej samej nocy wyruszyliśmy do stolicy Vasermaru – Kameru.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#2
Ja już czytałam Tongue powiedziałam Ci, co chciałam Tongue

Uważam pomysł za uroczy, aby Sophie była morderczynią za talerz zupy ;D
Podoba mi się ! ;D
[Obrazek: 2n24c3a.jpg]

" W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. "

Odpowiedz
#3
Silciu, to krótkie bo to pierwsza część :p
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#4
Podoba mi się! Chcę więcej! ;>

Pisz bardziej rozbudowane i rozwinięte komentarze // Malb
Odpowiedz
#5
"Ja trzymałam się możliwie jak najdalej od niego..." - "ja" jest nie-po-trzeb-ne!!! "trzymałam" już wskazuje osobę swoją formą! Chyba nigdy mi się nie uda ludzi do tego przekonać...ech Tongue

"Jesz(,) jakbyś nigdy nie miała żarcia w ustach."

"Tak mnie zatkało i zawstydziło to zdanie, że myślałam, że już nie przełknę ani łyżki." - że że Big Grin jedno "że" zamień na "iż" albo coś w tym stylu.

"Jesteś taka tępa(,) czy tylko udajesz?"

Mnie się średnio podobało. Takie to typowe i mało oryginalneTongue Chciaż w sumie trudno stworzyć teraz oryginalne fantasy... Tekst mógłby być też odrobinę bardziej rozciągnięty. Dobrze by mu zrobiły jakieś opisy, czy coś w tym stylu.

Nie jestem biegły w temacie, ale nie pasuje mi, że ten człowiek twierdził, że jest rycerzem i płatnym mordercą zarazem. No bo skoro rycerz, to żyje wg kodeksu, a zdaje mi się, że kodeks takie opcje, jak bycie płatnym mordercą wyklucza. No, ale nie znam się na tym zupełnie, mówię tylko, jak mi się wydaje Tongue
Odpowiedz
#6
Disiu, dziękuje za wgląd Smile A co do rycerza - płatnego mordercy - później się wszystko wyjaśni Wink
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#7
W takim razie czekam z niecierpliwośią na ciąg dalszy Wink
Odpowiedz
#8
Część druga


Kamer to najpiękniejsze miasto, jakie w życiu widziałam. Jest pełne kolorowych kamieniczek, które wyglądają jakby były z siebie dumne i wypinały pierś do słońca. Miasto jest czyste i zadbane. Nie ma tu bezdomnych. Król Manir dba o to żeby nie szlajał się tu nikt niepowołany. Na każdym narożniku stał żołnierz z armii królewskiej. Czułam, że za chwilę ktoś się do mnie przyczepi. Mieszkańcy stolicy też wydają się jakby pewniejsi siebie. Są uśmiechnięci i radośni. Zdaje się, że nie mają żadnych problemów. Bedgost stwierdził, że nie przystoi, aby taka gówniara jak ja, mówiła do niego po imieniu, więc od tej pory miał być dla mnie mistrzem. Mój opiekun powiedział, że zatrzymamy się gdzieś na nocleg a jutro czeka nas poważna rozmowa.
Mimo, że pierwszy raz życiu spałam w miękkim łożu nie mogłam zasnąć. Dręczyła mnie myśl, co ja tu tak na prawdę robię... Nieznajomy człowiek daje mi jeść a w zamian za to mam zostać morderczynią? Przecież to kompletnie nielogiczne! Mógł znaleźć jakiegoś szlachetnie urodzonego chłopca, a wybrał bezdomna dziewkę. Czułam, że za tym kryje się cos więcej. Miałam się o tym przekonać już rano.
Obudziło mnie delikatne pukanie. Musiałam w końcu zasnąć zmęczona podróżą.
- S... słucham? – Szepnęłam, nie wiedząc jak się zachować.
Drzwi otworzyły się a do pokoju weszła młoda kobieta. Najpewniej była tu służącą.
- Pan Bedgost kazał zaprowadzić Pannę Sophie do łaźni i odziać – szepnęła cicho, ale zdecydowanie. – Poczekam na Pannę za drzwiami.
Ubrałam się w moją szarą, jak wszystkie, które do tej pory nosiłam, sukienkę i wyszłam z pokoju. Po drodze do łaźni dowiedziałam się, że ta kobieta ma na imię Kate, a dom, w którym nocowaliśmy należy do Bedgosta. Zdziwiło mnie to po opowieściach o wiecznej tułaczce, więc wspomniałam jej o tym.
- Pan Bedgost ma kilka rezydencji, rozsianych po całym Vesermarze – odpowiedziała mi – rzadko zostaje gdziekolwiek na dłużej niż tydzień.
- No chyba, że tak... A czy Bedgost sprowadzał już jakieś dziewczyny tutaj?
- Ohhh, tak – szepnęła, a w jej oczach pojawiły się dziwne ogniki – było ich kilka, ale większość była bardzo niewdzięczna i uciekała po kilku dniach.
Kate wystraszyła mnie tym, więc spytałam bardzo cicho: - Czy wiesz?.. Czy wiesz, dlaczego?
- Niestety nie. Oto łaźnia. Będziemy tu same, więc nie masz się, czym krępować. – Odpowiedziała jakby wiedziała, co mnie dręczy.
Łaźnia znajdowała się w ciemnych i parnych podziemiach. Był tam ogromny basen, wzdłuż którego stały drewniane ławeczki oraz spore balie. Jedna z nich wypełniona była gorącą wodą.
- No raz, raz! – Usłyszałam – rozbieraj się i do wskakuj do wody.
Posłuchałam Kate i już po chwili rozkoszowałam się ciepłem obmywającym ciało.
- Tu masz mydło, wyszoruj się porządnie a jak skończysz to spłuczę.
Już po chwili siedziałam owinięta w najmilszy dla skóry ręcznik, jaki mogłam dotknąć, a Kate czesała moje splątane włosy. Było mi tak przyjemnie, że przestałam myśleć o czymkolwiek. Czas mijał a moje włosy wyglądały coraz bardziej normalnie.
- Założę się o górę złota, że twoje włosy nigdy nie wyglądały tak pięknie. Pamiętasz, chociaż, że mają taki piękny blask i złoty kolor? – Kate podsunęła mi pod nos zwierciadło, byłam w szoku. Patrzyła na mnie piękna młoda dziewczyna o złotych włosach i oczach błękitnych jak ocean. Spojrzenie miała tak chłodne, że mogłaby zabijać wzrokiem jak bazyliszek, a jej pełne, czerwone i gładkie jak płatki róż usta wodziły na pokuszenie.
- To... To ja? – Spytałam zdziwiona.
- A któżby inny? Król Manir? – Kate drwiła ze mnie, a ja nie mogłam oderwać oczu od zwierciadła. – No! Już wystarczy tego przeglądania się, moja Panno. Czas się ubrać. Wciągaj portki – rzuciła we mnie bardzo obcisłymi, czarnymi, skórzanymi spodniami – i to – i bawełnianą, białą jak śnieg koszulą – a to założę Ci sama – trzymała w ręku czerwony gorset.
Gdy byłam już ubrana, a na stopach miałam, zdawałoby się męskie buty z wysokimi cholewkami, Kate podała mi jeszcze jedną rzecz. Był to czerwony bardzo długi płaszcz z kapturem. Na plecach miał wyszyty jakiś symbol. Czarne koło przecięte złotym piorunem. Pod spodem był wyszyty jednorożec. Wydawało mi się, że gdzieś już to widziałam, więc zapytałam Kate, co to. Spojrzała na mnie dziwnie. – Przecież to herb Pana Bedgosta.
Pogładziłam symbol palcem.
- No już! Zakładaj i idziemy.
Zarzuciłam płaszcz na siebie i poszłam za Kate.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#9
Cóż... dobry star na rozbudowaną opowieść, ale nie spoczywałbym na laurach...
Początek z lochem trochę mało dramatyczny, można by dodać coś o bolesnym przesłuchaniu i innych przykrych przeżyciach.
Skrótowy opis życia raczej nie porusza, obraz nędzy powinien być bardziej rozpaczliwy, brudny i żałosny. Spotkanie z Bedgostem ( Bydgoszczem?Smile ) powinno mieć charakter kluczowy, gdzie następuje zmiana losu bohaterki, w twoim opowiadaniu to było trochę za słabo podkreślone.
Co do drugiego fragment to:

'Nieznajomy człowiek daje mi jeść a w zamian za to mam zostać morderczynią? Przecież to kompletnie nielogiczne! '

Zgadzam się z Kate. Nad tym szczególnie by można popracować, motyw szantażu lub ochrony przed ewentualnymi prześladowcami wydaje mi się sensowniejszy.

Mam nadzieję, że opiszesz dalsze losy Kate. Uwagi, uwagami, ale chętnie poczytam.
O rany napisałem Kate? Sorry, miało być Sophie.
Zdecydowanie zbyt często myślę o kobietachDodgy
'Trzeba, aby książe posiadał umysł zdolny chwytać wiatr w żagle i nie oddalał się od dobra, jesli może, lecz umiał wkroczyć w zło, jeśli zajdzie konieczność.' - Machiavelli
Odpowiedz
#10
PrzeczytałemSmile O fabule na razie ciężko cokolwiek powiedzieć, nieco brak mi tu nawet zalążków związków przyczynowo skutkowych. Może niech on na tym gościńcu on coś w niej dostrzeże. Sama pannica też nieco naiwna jak na taką która wychowała się w lesie (nie wspominając o dość bogatym słownictwie), jakoś nie zakłada rozliczeń w naturze. Niektóre opisy mocno nie pasują do klimatu z cyklu: konie, rycerze itp. Powiem szczerze, że po przeczytaniu niektórych twoich wierszy spodziewałbym się dokładnie odwrotnego komentarza: „zbyt kwieciście” a ty mamy „zbyt topornie”. Już kilka razy widziałem jak piszesz, że nie powinnaś pisać prozy, uważam, że to nie prawda. Ale mam chyba pewne podejrzenie... Pisząc prozę przyjmujesz stereotypowe do niej podejście, starasz się upraszczać język do „prozy”. Sprawia to, że staje się on dość ubogi (żeby nie rzec prymitywny), unikasz metafor jak ognia (a jeśli już to chyba sztucznie je upraszczasz) do tego ta zaimkoaza... Moim zdaniem maż dużo większy potencjał. Bohaterów też trzeba by nieco przemyśleć... Sophie jest zbyt „wykształcona” jak na pochodzenie i czasy, może niech nie będzie dzieckiem gdy wyląduje w klasztorze tylko chorym lub rannym podlotkiem jeśli nie chcesz jej upraszczać (da to jej jakąś tajemnicę) – ale to oczywiście twoje opowiadanie. Co do „błędnego rycerza” niech też coś knuje – tylko nam to zarysuj, bo raczej nie namawia na zostanie płatnym zabójcą każdego włóczęgi – może niech z jakiegoś powodu wybierze ją? No gadatliwość wszystkich dookoła – zarówno samego rycerza jak i jego służby. Nie rozumiem tego – czy on opowiada wszystkim swój życiorys, czy służka w domu z każdym bez skrępowania rozprawia o zwyczajach swego pana? Troszkę sztuczne te postaci, a przez to i świat który opisujesz.

„Zamknięta w natłoku własnych myśli rozważałam o tym, co było i o tym, co będzie. Loch, w którym mnie zamknięto był obrzydliwy.” - czemu powtórzenie „zamknięta/zamknięto”? Zmień jedno lub drugie.

„że moja matka mnie podrzuciła pod bramę sierocińca.” - może jednak „porzuciła pod bramą”? Tak to ma znaczenie jakby ją tam podwiozła grzecznościowo – przynajmniej imho.

„Kąpałam się i prałam swoje dwie szare sukienki w rzece.” - wywal to lub zmień. 1) Fajnie, że się kąpała, 2) pralek wówczas nie mieli więc wszyscy prali w rzece i to ręcznieBig Grin

„Mimo, że byłam jeszcze dzieckiem stałam zgorzkniała i zniszczona jak nie jedna kobieta, która całe życie spędziła pracując w polu.” - tu chyba „się” brakuje, to raz. Po drugie co znaczy w tym kontekście „zniszczona”? Umęczone życiem? Zaniedbana? Ja bym to jednak zmienił.

„Żeby mieć się, w co ubrać kradłam ludziom ubrania, które suszyły się na sznurach.” - zwierzęta nie noszą ubrań (a przynajmniej nie normalne) więc te „ludziom” zbędne. Wydaje mi się, że coś w stylu : żeby mieć co włożyć na grzbiet kradłam odzienie porozwieszane po praniu”. Nie masz i tych ludzi i nie masz sznurków – skoro to jednak dawne czasy to dość często wieszano je na płotach i innych ustrojstwach wokół obejścia.

„Gdy przyszła zima a w lesie nie mogłam znaleźć nic do jedzenia spotkałam Jego.” - nie spotkała go w lesie, żebrała na gościńcu ale chyba nie w lesie? Więc może niech gdzieś z tego lasu wyruszy? Zresztą całe zdanie mi troszkę nie pasiBig Grin

„Żebrałam przy gościńcu o kawałek pieczywa,” - tu jednak zostawiłbym staromodne „chleba”.

„kiedy zatrzymał się koło mnie starszy, wyglądający na szlachcica mężczyzna na pięknym, czarnym jak heban koniu.” - a to bym podzielił na dwa zdania, jedno o mężczyźnie a drugie o koniuBig Grin

„Byłam zauroczona jego piękną twarzą i postawną sylwetką. Nie potrafiłam oderwać od niego oczu,” - jego/niego – troszkę (jak w całym tekście) jedzie „zaimkozą”.

„Było mi strasznie wstyd z powodu własnej zuchwałości. Bałam się również tego, jaką otrzymam za nią karę.” - tu problem z tym „za nią” a do tego jakoś nie bardzo (jako czytelnik) wiem czemu pojawił się ten wstyd za zuchwałość.

„Śmiertelny cios mieczem czy może wybije mi zęba ciosem silnej dłoni?” - tu pogubiłem się z podmiotem, na początku to miecz, potem on a potem jego dłońSmile

„nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu,” - tu chyba nieco nadużyłaś tego powiedzenia? Bo w sumie nie wiem co on chciał w tym jednym miejscu „grzeać”.

„jaki jest jego motyw.” - może co nim kieruje?

„która wyglądała jakby była przyklejona do głównej drogi.” - Ke? Każda osada była raczej budowana przy jakiejś drodze, więc co w tym dziwnego i co z tym przyklejeniem?

„Nikt tak sobie nie karmi żebraczki z traktu.” - może jednak „od tak, nie karmi...”?
„Moja mina na pewno wyrażała bezbrzeżne zdumienie.” - bezgraniczne tak, ale czy bezbrzeżne?

„żeby nie szlajał się tu nikt niepowołany.” - „niepożądany”?

„dziewczyna o złotych włosach i oczach błękitnych jak ocean.” - to, że włosy były złote już wiem, nie wiem co prawda czemu dopiero teraz oczy nabrały koloru? Może niech włosy i oczy lśnią?

Zobaczymy co będzie dalejBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#11
Gdy nauczyłam się porozumiewać dostałam tobołek z zapasową szarą sukienką- nie gra kontekst, z sierocińców wypuszczali dopiero po nauczeniu się zwodu

Żebrałam przy gościńcu o kawałek pieczywa- nie użyła by zwrotu "pieczywa''

i nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu - brzmi sztucznie

Dlaczego przygarnął byle przybłędę z gościńca? - "gościńca" imho nie potrzebne

Czego ode mnie chcesz? Nikt tak sobie nie karmi żebraczki z traktu. - "traktu" nie potrzebne

- Głupia dziewczyno! Czy mimo swoich przeżyć masz się za kogoś wyjątkowego? - nic nie wie o jej przeżyciach, dziwne więc że o nich wspomina

Skarciłam się w duchu, że w ogóle otworzyłam usta po cokolwiek innego niż wsadzenie tam sobie łyżki z jedzeniem. - od słów "po cokolwiek" niepotrzebne,

- Sophie – szepnęłam. – Czy mogę wiedzieć, o co chodzi? - tu też druga część wypowiedzi imho niepotrzebna,

Po drodze do łaźni dowiedziałam się, - łaźni nie potrzebne, wcześniej było dokąd się udają.

najmilszy dla skóry ręcznik, jaki mogłam dotknąć, - może lepiej "jaki dane było mi dotąd dotknąć"

No taak. Może i nie jest źle, ale i rewelacyjnie dobrze nie jest. Trochę brakuje mi tu dramatyzmu i swoistego napięcia. Wszystko to takie bez zaangażowania.. no dzieje się bo się dzieje. Pomysł jednak niesie w sobie duży potencjał do wykorzystania na przyszłość. Zobaczymy co będzie dalej.
Pozdrawiam.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#12
Motyw zabójczyni znalezionej gdzieś w rynsztoku ma praktycznie nieograniczone możliwości. Sek w tym, aby to dobrze wykorzystać.
Opowiadanie trochę, jak to ujęła Sil, koślawe. W W niektórych momentach jest dobrze, po to żeby w innych całkiem się rozwaliło. Czasem mam wrażenie, że słowa, kto re używasz są jakby nie na miejscu, nie komponują się ze zdaniem. Musisz zawsze przysiąść nad tekstem i mozolnie go poprawiać (tak wiem, nie jest to łatwe, to jest już praca...).

Sam już nie wiem czy to co wyłapałem nie zostało już wytknięte przez kogoś, więc powstrzymam się od tego typu działań. Gorzki ma sporo racji, że opowiadanie jest jakby napisane bez zaangażowania, nie widać tej mocy, która by kazała czytelnikowi zostać i wsiąknąć w tekst. Tak jak mówił Janko, związki przyczynowo skutkowe, to też jest ważne, a czasem tego brakowało. Heh, chyba mam podobne opinie jak Wy Panowie Smile
Cóż, przy następnej części postaraj się wprowadzić te poprawki w życie i unikać tych błędów.
Pozdrawiam
Danek
Odpowiedz
#13
Witaj,

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to - gadatliwość bohaterów. Sophie - mimo iż wychowana w sierocińcu, a później błąkająca się po lasach, operuje dość wyszukanym słownictwem. Rycerz - zwierza się jej od razu ze swojej historii, zdradza jej od razu wszystkie swoje zamiary. Służka jest wg mnie też zbyt otwarta i odważna w stosunku do kogoś wyżej postanowionego od niej. Wydaje mi się, że chciałaś zbudować klimat tego opowiadania dzięki dialogom, ale nie tędy droga. Początek jest bardzo skrótowy i ogólny, jakbyś chciała jak najszybciej przeskoczyć do motywu, w którym pojawia się rycerz.
Problemem są zbyt częste powtórzenia. Brakło też kilku (?) przecinków.
Cieszę się, że z Sophie zrobiłaś małą, pyskatą dziewczynę, która odważnie walczy o swoje, a nie płaczliwą niedorajdę.
Nie widzę potrzeby pisania <Panna>, <Pan> z dużych liter, ale jeśli zdecydujesz się zrobić po swojemu, bądź konsekwentna.

MOJE SUGESTIE:

Zamknięta w natłoku własnych myśli rozważałam o tym, co było i o tym, co będzie. Loch, w którym mnie zamknięto - powtórzenie: zamknięta/zamknięto
Wilgoć, chłód, smród(,) a na
Mam na imię Sophie. Nie wiem dokładnie ile mam lat. - powtórzenie: mam/mam
co udało mi się znaleźć. Kąpałam się - powtórzenie: się/się
stałam zgorzkniała i zniszczona jak nie jedna kobieta, która całe życie spędziła(,) pracując w polu. - <niejedna>
Żeby mieć się, w co ubrać kradłam - wytnij przecinek
Gdy przyszła zima(,) a w lesie nie mogłam znaleźć nic do jedzenia(,) spotkałam Jego.
na szlachcica mężczyzna na pięknym, - powtórzenie: na/na
strasznie i spojrzałam na własne nagie, przemarznięte stopy. Było mi strasznie - powtórzenie: strasznie/strasznie
zaproponował mi posiłek, w najbliższej napotkanej karczmie. - wytnij przecinek
kiedy wciągnął mnie na konia za siebie. - wytnij > za siebie
i nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu, - <i nigdzie nie zagrzał długo miejsca>
Pod wieczór dotarliśmy do jakiejś małej wsi, - wytnij> jakiejś
była przyklejona do głównej drogi. Była - powtórzenie: była/była
A groch z kapustą był taki pyszny,(.) gorący i syty.
Nikt tak sobie nie karmi żebraczki z traktu. - <Nikt od tak sobie nie karmi>
że w ogóle otworzyłam usta po cokolwiek innego(,) niż wsadzenie tam sobie łyżki z jedzeniem. - <że w ogóle otworzyłam usta, by zrobić cokolwiek innego, niż jeść>
- Mam do Ciebie interes - <ciebie>
pod nosem(.) – nauczę cię - <Nauczę>
- Słucham..(.)?
łyżką o stół(.) – to, że jestem - <To>
zawarczał(,) pochylając się w moją stronę(.) – okaż nieco - <Okaż>
czym Ci zapłacić za jedzenie, - <ci>
Zapytałam przestraszona już nie <na> żarty.
- Czyli kim..(.)?
***
Król Manir dba o to(,) żeby nie szlajał się
się gdzieś na nocleg(,) a jutro czeka
Dręczyła mnie myśl, co ja tu tak na prawdę robię...(?) - <dręczyło mnie pytanie>, <naprawdę>
Nieznajomy człowiek daje mi jeść(,) a w
Czułam, że za tym kryje się cos więcej. - <coś>
otworzyły się(,) a do pokoju weszła
Pannę Sophie do łaźni i odziać - <pannę>
Poczekam na Pannę za drzwiami. - <pannę>
Vesermarze – odpowiedziała mi - wytnij > mi
pojawiły się dziwne ogniki(.) – było ich - <Było>
Czy wiesz?..(.) Czy wiesz, dlaczego? - <Czy wiesz...? Czy wiesz dlaczego?>
więc nie masz się, czym krępować. – Odpowiedziała(,) jakby wiedziała - wytnij przecinek
Usłyszałam(.) – rozbieraj się i do wskakuj do wody. - <Rozbieraj>, wytnij > do
porządnie(,) a jak skończysz to spłuczę.
już po chwili rozkoszowałam się / Już po chwili siedziałam owinięta - powtórzenie
Czas mijał(,) a moje włosy wyglądały coraz bardziej normalnie. - <coraz lepiej>
przeglądania się, moja Panno. Czas się - powtórzenie: się/się, <panno>
Wciągaj portki(.) – ( R )rzuciła we mnie bardzo obcisłymi, czarnymi, skórzanymi spodniami(.) – (I)i to(!) – (I)i bawełnianą, białą jak śnieg koszulą(.) – a to założę Ci sama(.) – (T)trzymała w ręku czerwony gorset.

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#14
A mnie się podobało.
Co prawda nie uświadczyłam rewolucyjnej fabuły, ale w tym gatunku ciężko wymyślić coś, czego jeszcze nie było.
Podoba mi się forma opowieści 1os. i żałuję, że rozdziały są takie krótkie. Styl można trochę poprawić, ale i tak czyta się to przyjemnie.
W przeciwieńswie do moich przedmówców nie mam zastrzeżeń do rycerza-mordercy. W końcu to świat fikcyjny Tongue
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości