01-12-2013, 15:51
Brakuje mi odwagi, aby zmienić płeć. Nie jestem pro homo i mam niewielu znajomych wegan. Jem czekoladę i chrupki, a moja partnerka, Melly, często gotuje cieciorkę. Prowadzi też sklep z soczewicą.
- Mój kolega weganin ma kota - powiedziała mi w środę, mieszając w garnku. - Głaskałam go, ma piękną sierść. Podobno daje mu jajka z wolnego wybiegu. Zarejestrował go też na stronie dla kotów wegan.
- Czyli mały przestawił się na kukurydzę? - rzuciłem.
- Och! Nie bądź cyniczny, Max!
Nie jestem cyniczny, to mój problem. Może wtedy mógłbym propagować tęczę, uśmiechać się radośnie do śmierdzących punków i brać udział w akcjach charytatywnych z mnóstwem confetti. Wyznaczyłem sobie plan, że nauczę się cynizmu.
- Melly, dobrze wyglądasz - zacząłem.
- Weź spierdalaj, Max.
Rzeczywiście, wyglądała fatalnie. Pierwszy strzał niecelny. Nocne zmiany przestały jej służyć, ale uparła się, żeby zaoszczędzić na wyjazd do Kazachstanu. Zobaczyła w Internecie, że biegają tam konie, tak więc teraz jest temat koni.
- A ty wiesz, że tutaj niedaleko nas jest stadnina? - zapytała.
- Wiem. Zaraz tu, niedaleko.
- No co ty? Byłeś tam?
- Tak, tak… byłem, głaskałem…
- Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłeś? Super! Ale się cieszę, że ty też zainteresowałeś się końmi!
- No! Jeszcze jak!
Rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Jakaż ona jest głupia.
- A który się tobie najbardziej podoba? - spytałem ją.
- Ten czarny, smukły. Na tabliczce ma Birke, ale ja mówię na niego Bastion. Ma taką grzywę…
- Ah, tak… Ten ciemny, co jak wchodzisz, to po lewej?
- Czekaj, nie… - Spojrzała w jakiś niewidzialny punkt i zaczęła przecinać dłońmi powietrze. - Jak masz wejście, to wchodzisz i dalej idziesz w prawo, to…
- Aaa… - przerwałem jej. - Ale to chyba jak wchodzisz drugim wejściem?
- To tam są dwa wejścia? - Spytała zagubiona.
- Oczywiście! - parsknąłem cynicznie.
- Jeju, nie wiedziałam! To kiedyś mi pokażesz to drugie, dobra?
- Pokażę, pokażę…
- Och, ty świntuchu… - wymruczała, i opadliśmy na kanapę. W ten sposób ja złapałem cynicznego bakcyla, a ona przypaliła kalafior.
Szczery może być każdy idiota, a dobrze okłamywana kobieta jest niezwykle namiętna - nie gaśnie, bo nigdy nie wie, o co chodzi. Kobieta nie może wiedzieć o facecie dużo ani mało, lepiej jak jest dla niej tajemniczym chamem z zasadami. Niekoniecznie musi ją bić, wystarczy jak ją czasem pieszczotliwie zleje. Ogólnie trzeba być dupkiem i zajmować się jakąś dochodową dziedziną, z której ona nic nie rozumie. Jak jest fizykiem, to zająć się ogrodnictwem. Jak socjologiem, to obróbką szkła... najlepiej od początku wybierać sobie kobiety z przeciwległych biegunów. Do tego nigdy nie należy odpowiadać kobiecie zgodnie z prawdą, bo zacznie się spoufalać. Obowiązkowo trzeba mieć inne dziewczyny na boku, tak dla higieny umysłu. Dziwki, rozwódki, przyjaciółki. Warto jest się też od czegoś uzależnić. Ostatnio czytałem taki artykuł o mowie serca, ale to dla pedałów. Piszą w nim też, że kapitalizm nie działa... ale przecież ja mam pieniądze, także o chuj im chodzi?
- Mój kolega weganin ma kota - powiedziała mi w środę, mieszając w garnku. - Głaskałam go, ma piękną sierść. Podobno daje mu jajka z wolnego wybiegu. Zarejestrował go też na stronie dla kotów wegan.
- Czyli mały przestawił się na kukurydzę? - rzuciłem.
- Och! Nie bądź cyniczny, Max!
Nie jestem cyniczny, to mój problem. Może wtedy mógłbym propagować tęczę, uśmiechać się radośnie do śmierdzących punków i brać udział w akcjach charytatywnych z mnóstwem confetti. Wyznaczyłem sobie plan, że nauczę się cynizmu.
- Melly, dobrze wyglądasz - zacząłem.
- Weź spierdalaj, Max.
Rzeczywiście, wyglądała fatalnie. Pierwszy strzał niecelny. Nocne zmiany przestały jej służyć, ale uparła się, żeby zaoszczędzić na wyjazd do Kazachstanu. Zobaczyła w Internecie, że biegają tam konie, tak więc teraz jest temat koni.
- A ty wiesz, że tutaj niedaleko nas jest stadnina? - zapytała.
- Wiem. Zaraz tu, niedaleko.
- No co ty? Byłeś tam?
- Tak, tak… byłem, głaskałem…
- Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłeś? Super! Ale się cieszę, że ty też zainteresowałeś się końmi!
- No! Jeszcze jak!
Rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Jakaż ona jest głupia.
- A który się tobie najbardziej podoba? - spytałem ją.
- Ten czarny, smukły. Na tabliczce ma Birke, ale ja mówię na niego Bastion. Ma taką grzywę…
- Ah, tak… Ten ciemny, co jak wchodzisz, to po lewej?
- Czekaj, nie… - Spojrzała w jakiś niewidzialny punkt i zaczęła przecinać dłońmi powietrze. - Jak masz wejście, to wchodzisz i dalej idziesz w prawo, to…
- Aaa… - przerwałem jej. - Ale to chyba jak wchodzisz drugim wejściem?
- To tam są dwa wejścia? - Spytała zagubiona.
- Oczywiście! - parsknąłem cynicznie.
- Jeju, nie wiedziałam! To kiedyś mi pokażesz to drugie, dobra?
- Pokażę, pokażę…
- Och, ty świntuchu… - wymruczała, i opadliśmy na kanapę. W ten sposób ja złapałem cynicznego bakcyla, a ona przypaliła kalafior.
Szczery może być każdy idiota, a dobrze okłamywana kobieta jest niezwykle namiętna - nie gaśnie, bo nigdy nie wie, o co chodzi. Kobieta nie może wiedzieć o facecie dużo ani mało, lepiej jak jest dla niej tajemniczym chamem z zasadami. Niekoniecznie musi ją bić, wystarczy jak ją czasem pieszczotliwie zleje. Ogólnie trzeba być dupkiem i zajmować się jakąś dochodową dziedziną, z której ona nic nie rozumie. Jak jest fizykiem, to zająć się ogrodnictwem. Jak socjologiem, to obróbką szkła... najlepiej od początku wybierać sobie kobiety z przeciwległych biegunów. Do tego nigdy nie należy odpowiadać kobiecie zgodnie z prawdą, bo zacznie się spoufalać. Obowiązkowo trzeba mieć inne dziewczyny na boku, tak dla higieny umysłu. Dziwki, rozwódki, przyjaciółki. Warto jest się też od czegoś uzależnić. Ostatnio czytałem taki artykuł o mowie serca, ale to dla pedałów. Piszą w nim też, że kapitalizm nie działa... ale przecież ja mam pieniądze, także o chuj im chodzi?