- Cześć - pojawiło się na ekranie monitora Kasi, a zaraz potem ukazał się bukiet kwiatów. - Proszę, to dla Ciebie .
- Hej, Mirku - została wystukana odpowiedź. - Dziękuję, są piękne. - Następnie oczom Mirka ukazały się namiętne usta w postaci komputerowego gifa. Szybko można się domyślić, że teraz na ekranie Kasi pojawił się taki sam obrazek oraz uśmiech .
- Jak Ci minął dzień ?
Tak oto rozpoczyna się jedna z wielu internetowych randek. Randek, które stają się coraz bardziej popularne. Internet daje nam taką możliwość. Chcemy umówić się z kimś na kawę i porozmawiać ? Żaden problem.
Wystarczy mieć komputer, dostęp do internetu, wygodny fotel i już możemy "randkować" z kimś oddalonym od nas nawet o setki kilometrów albo jeszcze dalej. Chcemy wysłać kwiaty naszej sympatii ? To także możemy zrobić.
Oczywiście mowa tu o kwiatach wirtualnych. Możemy również wspólnie surfować po najróżniejszych portalach, zwiedzać różne miejsca ( tzw. wirtualne spacery ) czy słuchać muzyki.
A jeśli do tego dodamy jeszcze mikrofon i kamerę internetową, to wtedy wygląda to wręcz idealnie. I to właśnie skłoniło mnie do napisania tego tekstu. Bowiem warto zadać sobie pytanie : Czy w dobie internetu tak właśnie będzie wyglądał romantyzm XXI wieku ? Czy może raczej już tak wygląda ? Czy randka będzie polegała na siedzeniu dwojga ludzi przed komputerami ?
Bez wzajemnego patrzenia sobie w oczy, bez uśmiechu i bez prawdziwego przytulenia, pocałunku ?
Mam wielką nadzieję, że nie, ponieważ nic nie zastąpi prawdziwej bliskości drugiego człowieka . Tak jak nic nie zastąpi zapachu kwiatów wręczonych swej wybrance i jej uśmiechu. Również zapach kawy realnej jest o wiele bardziej przyjemny. I żadne, nawet najcudowniejsze miejsce na świecie pokazywane w internecie nie zastąpi nam prawdziwego spaceru. Szukania pierwszych oznak wiosny, ciepłego letniego promyka słońca, szelestu liści pod butami jesienią czy skrzypienia śniegu pod butami zimą.
Muszę jednak przyznać jeden wielki plus temu wspaniałemu wynalazkowi jakim jest Internet. Otóż poprzez niego odnalazłem moją drugą połowę. Tak, oboje jesteśmy dowodem tego, że jest to możliwe. Jesteśmy realnie już ładnych kilka lat ze sobą i wiemy, że tak będzie już zawsze.Muszę jednak dodać łyżkę dziegciu, jeśli chodzi o zawieranie takich znajomości przez internet. Otóż ja i moja żona poznaliśmy się przez internet jakieś osiem lat temu. Wtedy to były początki Internetu w Polsce.Było kulturalniej, spokojniej i bezpieczniej. Tak moi Drodzy BEZPIECZNIEJ. Piszę tak dlatego, że niedawno widziałem w mediach wiadomość o tym, iż pewien młody mężczyzna (nazwijmy Go Mirek) poznał na czacie dziewczynę. Długo pisali, rozmawiali ze sobą,dziewczyna zwodziła Mirka, gdy proponował spotkanie, odwlekała wysłanie zdjęcia. Trwało to kilka lat. Chłopak niecierpliwił się, wiadomo krew nie woda. Zdeterminowany odszukał swoją lubą, choć nie było łatwo. Gdy stał przed drzwiami jej mieszkania, był zdenerwowany, ale i zadowolony, że udało mu się odnależć swą wybrankę i z tego, że zaraz zrobi jej niespodziankę. Nie wahał się więc i zapukał do drzwi. Po niedługiej chwili otworzył mu...
wąsaty mężczyzna trochę starszy od niego. Okazało się, że dziewczyna, której szukał nigdy nie istniała. Po jakiejś pół godzinie wąsaty mężczyzna też już nie istniał...
Ciekawe, czy Sąd weźmie pod uwagę afekt w jakim Mirek popełnił morderstwo myśląc o cyber sexie, jaki uprawiał od kilku lat ze swoją internetową "kochanką". Czy to będzie "cyber afekt" ?
To taka mała przestroga dla wszystkich Internautów, a dla par takich jak ja i moja żona serdeczne pozdrowienia.
- Hej, Mirku - została wystukana odpowiedź. - Dziękuję, są piękne. - Następnie oczom Mirka ukazały się namiętne usta w postaci komputerowego gifa. Szybko można się domyślić, że teraz na ekranie Kasi pojawił się taki sam obrazek oraz uśmiech .
- Jak Ci minął dzień ?
Tak oto rozpoczyna się jedna z wielu internetowych randek. Randek, które stają się coraz bardziej popularne. Internet daje nam taką możliwość. Chcemy umówić się z kimś na kawę i porozmawiać ? Żaden problem.
Wystarczy mieć komputer, dostęp do internetu, wygodny fotel i już możemy "randkować" z kimś oddalonym od nas nawet o setki kilometrów albo jeszcze dalej. Chcemy wysłać kwiaty naszej sympatii ? To także możemy zrobić.
Oczywiście mowa tu o kwiatach wirtualnych. Możemy również wspólnie surfować po najróżniejszych portalach, zwiedzać różne miejsca ( tzw. wirtualne spacery ) czy słuchać muzyki.
A jeśli do tego dodamy jeszcze mikrofon i kamerę internetową, to wtedy wygląda to wręcz idealnie. I to właśnie skłoniło mnie do napisania tego tekstu. Bowiem warto zadać sobie pytanie : Czy w dobie internetu tak właśnie będzie wyglądał romantyzm XXI wieku ? Czy może raczej już tak wygląda ? Czy randka będzie polegała na siedzeniu dwojga ludzi przed komputerami ?
Bez wzajemnego patrzenia sobie w oczy, bez uśmiechu i bez prawdziwego przytulenia, pocałunku ?
Mam wielką nadzieję, że nie, ponieważ nic nie zastąpi prawdziwej bliskości drugiego człowieka . Tak jak nic nie zastąpi zapachu kwiatów wręczonych swej wybrance i jej uśmiechu. Również zapach kawy realnej jest o wiele bardziej przyjemny. I żadne, nawet najcudowniejsze miejsce na świecie pokazywane w internecie nie zastąpi nam prawdziwego spaceru. Szukania pierwszych oznak wiosny, ciepłego letniego promyka słońca, szelestu liści pod butami jesienią czy skrzypienia śniegu pod butami zimą.
Muszę jednak przyznać jeden wielki plus temu wspaniałemu wynalazkowi jakim jest Internet. Otóż poprzez niego odnalazłem moją drugą połowę. Tak, oboje jesteśmy dowodem tego, że jest to możliwe. Jesteśmy realnie już ładnych kilka lat ze sobą i wiemy, że tak będzie już zawsze.Muszę jednak dodać łyżkę dziegciu, jeśli chodzi o zawieranie takich znajomości przez internet. Otóż ja i moja żona poznaliśmy się przez internet jakieś osiem lat temu. Wtedy to były początki Internetu w Polsce.Było kulturalniej, spokojniej i bezpieczniej. Tak moi Drodzy BEZPIECZNIEJ. Piszę tak dlatego, że niedawno widziałem w mediach wiadomość o tym, iż pewien młody mężczyzna (nazwijmy Go Mirek) poznał na czacie dziewczynę. Długo pisali, rozmawiali ze sobą,dziewczyna zwodziła Mirka, gdy proponował spotkanie, odwlekała wysłanie zdjęcia. Trwało to kilka lat. Chłopak niecierpliwił się, wiadomo krew nie woda. Zdeterminowany odszukał swoją lubą, choć nie było łatwo. Gdy stał przed drzwiami jej mieszkania, był zdenerwowany, ale i zadowolony, że udało mu się odnależć swą wybrankę i z tego, że zaraz zrobi jej niespodziankę. Nie wahał się więc i zapukał do drzwi. Po niedługiej chwili otworzył mu...
wąsaty mężczyzna trochę starszy od niego. Okazało się, że dziewczyna, której szukał nigdy nie istniała. Po jakiejś pół godzinie wąsaty mężczyzna też już nie istniał...
Ciekawe, czy Sąd weźmie pod uwagę afekt w jakim Mirek popełnił morderstwo myśląc o cyber sexie, jaki uprawiał od kilku lat ze swoją internetową "kochanką". Czy to będzie "cyber afekt" ?
To taka mała przestroga dla wszystkich Internautów, a dla par takich jak ja i moja żona serdeczne pozdrowienia.