07-01-2011, 18:59
Warto to wrzucić na rockmetal.pl?
Darkthrone to z pewnością zespół, który wywarł ogromny wpływ na scenę blackmetalową.
Członków zespołu z pewnością można nazwać pionierami tej mrocznej muzyki. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie dzięki nim ta najmroczniejsza odmiana metalu ma surowe i brudne brzmienie.
To oni wraz z Mayhem, Gorgoroth, Immortal i Burzum tworzyli to co dziś określa się jako TNBM, czyli True Norwegian Black Metal. W ręce trafił mi ich pierwszy blackowy LP zatytułowany "A Blaze In The Northern Sky" nagrany w roku 1991.
Okładka jasno pokazuje z czym ma się do czynienia. Umalowane oblicze muzyka wskazuje, że to płyta blackmetalowa.
Dość częsty zabieg w tej muzyce, jednak wolę gdy zamiast zdjęcia wokalisty w corpse-paincie widzę namalowany przez artystę obraz, mający "drugie dno" jeśli rozumiecie o co mi chodzi. Ale najważniejsza jest muzyka, która na tym albumie jest niezbyt urozmaicona.
Ten album to 42 minuty z hakiem solidnego, blackowego łojenia z wciąż sporymi wpływami death metalu. Otrzymujemy 6 kawałków, niestety trochę zbyt długich. Jak łatwo obliczyć, średni czas trwania każdego utworu to 7 minut.
Teraz przejdę do bardziej szczegółowego opisu poszczególnych kawałków.
Pierwszy kawałek zatytułowany "Kathaarian Life Code" zaczyna się bardzo fajnym, mającym transowy klimat intrem. Na początku mamy coś w stylu dark ambientowych dronów. Bęben wybija powolny rytm i po chwili wkracza chór. Wokalista wypowiada słowa. Po zdaniu: "We are a blaze on the northern sky" słychać kanonadę bębnów i gitar, przez którą przebija się wokal Nocturno Culto.
Następny utwór też jest podobny. W "In The Shadow of the Horns" nie słychać zbyt dużych zmian. Ryk wokalisty przebija się przez surowe, wczesne blackowe riffy.
"Paragon Belial" odrobinę się wyróżnia i jest to jeden z lepszych kawałków na płycie. W dwóch fragmentach słychać po prostu genialne riffy.
"Where Cold Winds Blow" to drugi pod względem długości utwór na płycie. Nie jest inny niż pozostałe.
Utwór tytułowy jest najkrótszy na płycie i jednocześnie najbardziej ciekawy ze wszystkich. Słychać podobne riffy, jeśli nie te same jak w "Paragon Belial". Można usłyszyć zarówno blackmetalowy growl, czysty wokal jak i genialny wrzask pod koniec:
We are a blaze on the northern sky. The next thousand years are ours
Oznacza to: Jesteśmy płomieniem na północnym niebie. Następne tysiąc lat należy do nas!
Ostatni kawałek nie wyróżnia się. Niestety Darkthrone nie zwracali uwagi na to by można było bez trudu odróżnić jeden kawałek od drugiego. Tak czy inaczej słucha się przyjemnie.
Teraz przejdę do podsumowania. Ogólnie zdaję sobie sprawę, że to płyta ważna dla black metalu, jednak nie jest ona idealna.
Z racji, że to Darkthrone- zespół, bez którego ta muzyka byłaby znacznie uboższa i dlatego, że dopiero zaczynali(a pózniej wydawali arcydzieła takie jak "Transilvanian Hunger") ocena będzie wyższa.
Słuchanie tej płyty jest jak lekcja historii czarnego metalu. Mimo upływu lat muzyka jest wciąż żywa i już dawno temu została uznana za kultową. Według mnie coś w tym jest. Słuchając tej płyty zaczynam rozumieć czym jest prawdziwy norweski black metal.
[8.5/10]
Darkthrone to z pewnością zespół, który wywarł ogromny wpływ na scenę blackmetalową.
Członków zespołu z pewnością można nazwać pionierami tej mrocznej muzyki. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie dzięki nim ta najmroczniejsza odmiana metalu ma surowe i brudne brzmienie.
To oni wraz z Mayhem, Gorgoroth, Immortal i Burzum tworzyli to co dziś określa się jako TNBM, czyli True Norwegian Black Metal. W ręce trafił mi ich pierwszy blackowy LP zatytułowany "A Blaze In The Northern Sky" nagrany w roku 1991.
Okładka jasno pokazuje z czym ma się do czynienia. Umalowane oblicze muzyka wskazuje, że to płyta blackmetalowa.
Dość częsty zabieg w tej muzyce, jednak wolę gdy zamiast zdjęcia wokalisty w corpse-paincie widzę namalowany przez artystę obraz, mający "drugie dno" jeśli rozumiecie o co mi chodzi. Ale najważniejsza jest muzyka, która na tym albumie jest niezbyt urozmaicona.
Ten album to 42 minuty z hakiem solidnego, blackowego łojenia z wciąż sporymi wpływami death metalu. Otrzymujemy 6 kawałków, niestety trochę zbyt długich. Jak łatwo obliczyć, średni czas trwania każdego utworu to 7 minut.
Teraz przejdę do bardziej szczegółowego opisu poszczególnych kawałków.
Pierwszy kawałek zatytułowany "Kathaarian Life Code" zaczyna się bardzo fajnym, mającym transowy klimat intrem. Na początku mamy coś w stylu dark ambientowych dronów. Bęben wybija powolny rytm i po chwili wkracza chór. Wokalista wypowiada słowa. Po zdaniu: "We are a blaze on the northern sky" słychać kanonadę bębnów i gitar, przez którą przebija się wokal Nocturno Culto.
Następny utwór też jest podobny. W "In The Shadow of the Horns" nie słychać zbyt dużych zmian. Ryk wokalisty przebija się przez surowe, wczesne blackowe riffy.
"Paragon Belial" odrobinę się wyróżnia i jest to jeden z lepszych kawałków na płycie. W dwóch fragmentach słychać po prostu genialne riffy.
"Where Cold Winds Blow" to drugi pod względem długości utwór na płycie. Nie jest inny niż pozostałe.
Utwór tytułowy jest najkrótszy na płycie i jednocześnie najbardziej ciekawy ze wszystkich. Słychać podobne riffy, jeśli nie te same jak w "Paragon Belial". Można usłyszyć zarówno blackmetalowy growl, czysty wokal jak i genialny wrzask pod koniec:
We are a blaze on the northern sky. The next thousand years are ours
Oznacza to: Jesteśmy płomieniem na północnym niebie. Następne tysiąc lat należy do nas!
Ostatni kawałek nie wyróżnia się. Niestety Darkthrone nie zwracali uwagi na to by można było bez trudu odróżnić jeden kawałek od drugiego. Tak czy inaczej słucha się przyjemnie.
Teraz przejdę do podsumowania. Ogólnie zdaję sobie sprawę, że to płyta ważna dla black metalu, jednak nie jest ona idealna.
Z racji, że to Darkthrone- zespół, bez którego ta muzyka byłaby znacznie uboższa i dlatego, że dopiero zaczynali(a pózniej wydawali arcydzieła takie jak "Transilvanian Hunger") ocena będzie wyższa.
Słuchanie tej płyty jest jak lekcja historii czarnego metalu. Mimo upływu lat muzyka jest wciąż żywa i już dawno temu została uznana za kultową. Według mnie coś w tym jest. Słuchając tej płyty zaczynam rozumieć czym jest prawdziwy norweski black metal.
[8.5/10]
"Człowiek jest mostem, a nie celem." F. Nietzsche