Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Potwory z zachodu
#1
Oto radosny początek mojej inkaustusowej egzystencji.
Myślę, że można to podpiąć pod ten dział i mam nadzieję, że Wam się spodoba Smile

Potwory z zachodu
Myślałem, że tego wieczoru zostałem całkiem sam. Mama zakazała mi jeść czekoladę, więc postanowiłem to wykorzystać i wspiąłem się na marmurowy blat kuchenny, sięgnąłem po słoik ze słodyczami. Zeskoczyłem obejmując go rękoma i ruszyłem w mojej piżamce w samochody w stronę telewizora. Wysypałem cukierki i czekoladowe kulki na ten wysoki stolik, który tata kupił kilka dni temu. Spodobał mi się, bo miał dwie półki, między którymi mogłem się ze spokojem zmieścić i udawać, że lecę promem kosmicznym.
Jednak tym razem wdrapałem się na kanapę i chwyciłem pilota włączając kanał z kreskówkami. Od razu zachciało mi się pić. Wróciłem do kuchni i wyjąłem z lodówki zimną colę, coś co w moim domu było nieczęstym widokiem. Podszedłem do blatu przy oknie, by nalać ją do szklanki, kiedy usłyszałem cisze kroki. Zamarłem, to musieli być oni. Słyszałem stukanie na bruku przed domem, to potworzyca, która zawsze nosiła ostro zakończone buty, którymi mogła w każdej chwili przebić moją pierś. Zacisnąłem palce na szklance i mimowolnie przygryzłem dolną wargę. Bałem się jeszcze bardziej, kiedy usłyszałem szuranie tych starych butów tuż przed drzwiami, a zaraz po nich ciche głosy. Mój oddech stał się nierówny, a na czoło wstąpiły kropelki potu. Mieli zaraz przyjść, a ja byłem całkiem sam.
Będę twardy, pomyślałem, ale wszelka odwaga opuściła mnie z kolejnym oddechem i ich wejściem do mojego domu. Bałem się wyjść z kuchni i nadal trzymałem szklankę w dłoni. Słyszałem tylko syk uciekającego gazu z butelki i ich rozmowy. Ich głosy były straszne, jeden niski, drugi wysoki, ale oba tak samo drżące i podekscytowane. Oni chcieli mnie zabić. Głośno przełknąłem ślinę i nie byłem w stanie ruszyć się z miejsca. Z całych sił próbowałem schować się w szafce, ale moje nogi nie przesunęły się nawet o centymetr. Przypomniałem sobie ich lodowaty wzrok, który dosięgał mnie za każdym razem, gdziekolwiek byłem i ich grube, pomarszczone ręce, zawsze takie wilgotne, takie… straszne. Wziąłem kilka oddechów starając się, by mnie nie usłyszeli, ale moje starania chyba na nic się nie zdały, ich kroki były coraz bliżej. Widziałem, jak jasna poświata lampy w salonie znika, a w kuchni zrobiło się nieco ciemniej mimo dwóch zapalonych kinkietów. Spojrzałem na colę, która wciąż stała otwarta bulgocząc. Chyba to samo działo się w tej chwili z moim mózgiem, bo słyszałem tylko szum i oszalałe bicie serca.
Kolejny krok i następny. Ich zgarbione sylwetki powoli wyłaniały się zza rogu, a ja mimowolnie pisnąłem ze strachu. Wtedy ich zobaczyłem – dwie niewysokie postacie. Jedna z nich trzymała w ręku wielką torbę, w której nosiła te wszystkie przedziwne narzędzia tortur. Kulkę materiału, w którą zawinięte były dwa szpikulce do wykłuwania oczu i podłużną łyżkę do bicia mnie. Dreszcz przeszedł po moich plecach, kiedy znów zobaczyłem ich wzrok – przeszywał mnie, jak promieniowanie z oczu X-menów. Dlaczego wciąż nie mogłem się ruszyć?! Przecież byli już koło mnie i wyciągali po mnie swoje stare, zgrzybiałe łapy! Nie ruszyłem się, tylko poczułem długie pazury wbijające się w moje plecy, kiedy po kolei zaczęli mnie obejmować. Już zaczęli cotygodniowy rytuał okaleczania. Okropne ciepło przeszło przez moje ciało, to przez tego drugiego, nieco wyższego potwora. Cały czas na mnie patrzył złowieszczo i wymyślał, co dalej ze mną zrobić. Tak, jak zawsze zaczął:
- Nie wolno zapalać światła w całym domu. – Próbował mnie przekonać, ale mimo strachu i obezwładnienia ja wiedziałem swoje. Oni mogli się poruczać tylko w ciemności, bym nie widział krwi spływającej po moim ciele. Jak co tydzień postanowili znów spróbować mnie utopić. Krzyczałem, nawet spróbowałem jednego z nich ugryźć, ale udało mu się uniknąć ataku i zaczął szarpać mnie za włosy. Mówił, że lubi mnie głaskać, ale wcale tego nie robić. Chciał, bym był gotów do ich rytuału poświęcenia – goły i bez włosów. Serce chciało wyskoczyć z mojej piersi, kiedy zaciągnęli mnie do niebieskiej łazienki i tam mimo mojego krzyku zdjęli ze mnie ubrania. Uderzyłem jednego z nich, ale on mocno ścisnął moją rękę w ostrzeżeniu. Nie odciął jej narzędziami, bo do rytuału musiałem mieć wszystkie nogi i ręce. Cały się trząsłem, kiedy wepchnęli mnie do wanny i nadal obserwowali. Śliniąc się i kaszląc wcisnęli moją głowę do wrzątku i trzymali ją tam tak długo, ze zrobiłem się cały czerwony. Wyrywałem się i wierzgałem nogami, ale na nic. Byli zbyt silni, mimo ich słabego wyglądu. Wiedziałem, że to tylko kamuflaż. Ich pożółkłe zęby, zwiędłe ręce i zgarbione postawy, ślina w kącikach ust i przerażający kaszel, którym zatruwali powietrze, bym się szybciej udusił.
Ręce mi się trzęsły, a pozostałe włosy na głowie były zjeżone. Przed chwilą było gorąco, ale teraz ogarniało mnie tylko i wyłącznie przerażające zimno. Oni chcieli osłabić mój organizm, a potem zjeść. Dlaczego mi to robili?! Krzycząc i prawie nie będąc świadomy, co robiłem pobiegłem do swojego pokoju zapalając po drodze wszystkie światła. Pomyślałem, że to zatrzyma ich chociaż na chwilę. Nie zatrzymało. Trzęsąc się wskoczyłem pod kołdrę nadal goły i przerażony. Znowu słyszałem ich kroki i ciężkie oddechy, byli w tym samym pomieszczeniu. Śmiali się, chcieli mnie zjeść.
Czułem się źle, było mi niedobrze, serce miałem w gardle, a krew już chyba wypłynęła uszami. Ale byłem już zbyt zmęczony, by krzyczeć. Zemdlałem.
Obudziłem się, kiedy czyjś zimny dotyk zatrzymał się na moim spoconym czole. Otworzyłem oczy i krzyknąłem. To była mama, więc dygocząc przytuliłem się do niej mocno. Ona śmiejąc się zapytała:
- Jak się bawiłeś z dziadkami?
Nie odpowiedziałem tylko zacząłem płakać.
Odpowiedz
#2
Witaj.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Zeskoczyłem (,)obejmując go rękoma i ruszyłem w mojej piżamce w samochody w stronę telewizora.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Jednak tym razem wdrapałem się na kanapę i chwyciłem pilota(,) włączając kanał z kreskówkami.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Podszedłem do blatu przy oknie, by nalać ją do szklanki, kiedy usłyszałem cisze kroki.
Ciche kroki

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Będę twardy, pomyślałem, ale wszelka odwaga opuściła mnie z kolejnym oddechem i ich wejściem do mojego domu. Bałem się wyjść z kuchni i nadal trzymałem szklankę w dłoni. Słyszałem tylko syk uciekającego gazu z butelki i ich rozmowy. Ich głosy były straszne, jeden niski, drugi wysoki, ale oba tak samo drżące i podekscytowane.
Powtórzenia.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Wziąłem kilka oddechów (,)starając się, by mnie nie usłyszeli, ale moje starania chyba na nic się nie zdały, ich kroki były coraz bliżej.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Spojrzałem na colę, która wciąż stała otwarta bulgocząc. Chyba to samo działo się w tej chwili z moim mózgiem
xD To naprawdę nie buduje klimatu, przecież ten tekst powinien być horrorem.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Ich zgarbione sylwetki powoli wyłaniały się zza rogu, a ja mimowolnie pisnąłem ze strachu. Wtedy ich zobaczyłem – dwie niewysokie postacie.
Powtórzenie.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Dreszcz przeszedł po moich plecach, kiedy znów zobaczyłem ich wzrok – przeszywał mnie, jak promieniowanie z oczu X-menów.
O nie! To jest cios poniżej pasa. Nie rób tak więcej. Smile
Może zamiast tego spróbuj: Kiedy patrzyłem na ich oczy, przeszywały mnie dreszcze.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Przecież byli już koło mnie i wyciągali po mnie swoje stare, zgrzybiałe łapy! Nie ruszyłem się, tylko poczułem długie pazury wbijające się w moje plecy, kiedy po kolei zaczęli mnie obejmować.
Powtórzenia.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Oni mogli się poruczać tylko w ciemności, bym nie widział krwi spływającej po moim ciele.
Literówka.

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Mówił, że lubi mnie głaskać, ale wcale tego nie robić.
Coś tu jest nie tak...

(26-12-2010, 18:48)Wagabunda napisał(a): Chciał, bym był gotów do ich rytuału poświęcenia – goły i bez włosów. Serce chciało wyskoczyć z mojej piersi
Powtórzenie.



Widzę, że dopiero zaczynasz. Tekst jest bardzo dziwny O_o. Brak tu klimatu, masa powtórzeń i błędów. Opowiadanie krótkie, napisane prostym językiem.Błędy interpunkcyjne tu i tam. O, właśnie! Bym zapomniał. Błędy, które wymieniłem to nie wszystkie, jest ich jeszcze całkiem sporo, ale zostawiłem je, żebyś znalazła. Dobra, przede wszystkim trzeba powoli i ze spokojem. "Nie od razu Rzym zbudowano!" Big Grin Musisz dużo czytać, zobacz, jak opisuję sceny autorzy książek, jak prowadzą akcję i budują klimat. Pisz pojedyncze sceny dla poprawy warsztatu. Zajrzyj do naszego Kącika Literata, naprawdę warto! Komentuj innych. Wyłapując błedy u innych rowijasz się i starasz nie popełniać błędów jak ci, których skomentowałaś. Wszystko z czasem i powoli.

Pozdrawiam, InF Smile
Odpowiedz
#3
Heheh... jak to zaczłąem czytać to sposób narracji + treść skojarzyła mi się z przygodami Mikołajka w wersji Hardore:]
Tragicznie nie jest, polecam DUUUŻo czytać ( Lovecrafta choćby - geniusza nastroju niepokoju, czy Kinga ). Gwarantuję, że przełoży się to na styl.
Nie zrażaj się też krytyką, po prostu powiedz "Cocojambo i do przodu!"Big Grin
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#4
Witaj,

- Z góry przepraszam jeśli moje sugestie i uwagi będą się dublować z tymi od InFlames. Czytam tekst w całości i nie jestem w stanie zapamiętać na co zwrócili już uwagę inni komentujący.
- Nadużywasz zdecydowanie określeń : mnie/mój/moje/moich/mi/ich. Zwróć na to uwagę.
- Sam tekst jest zabawny, czytałoby się szybko, gdyby nie ciągłe powtórki (patrz wyżej) i ciągłe podkreślanie "zwiędłych rąk, okropnych oddechów, zgarbionych sylwetek". Napisanie o tym raz, a dobrze, powinno w zupełności wystarczyć.

MOJE SUGESTIE:

Zeskoczyłem(,) obejmując go rękoma
chwyciłem pilota(,) włączając kanał z kreskówkami
coś(,) co w moim domu było nieczęstym
Słyszałem stukanie na bruku przed domem, to potworzyca, która zawsze nosiła ostro zakończone buty, którymi mogła w każdej chwili przebić moją pierś. - stukanie czego na bruku? To nic, że później to wyjaśniasz. W pierwszej chwili nie wiadomo, co autor miał na myśli. <Słyszałem stukanie obcasów na chodniku przed domem. To potworzyca, która zawsze nosiła ostro zakończone buty, którymi mogła w każdej chwili przebić moją pierś>?
Bałem się wyjść z kuchni i nadal trzymałem szklankę w dłoni - <Trzymając nadal w dłoniach szklankę, bałem się wyjść z kuchni>?
ich rozmowy. Ich głosy były - powtórzenie : ich/ich, później zresztą też.
Głośno przełknąłem ślinę i nie byłem w stanie ruszyć się z miejsca. - <Przełknąłem głośno ślinę, nie będąc w stanie ruszyć się z miejsca.>?
Z całych sił próbowałem schować się - <Rozpaczliwie próbowałem schować się>?
który dosięgał mnie za każdym razem, gdziekolwiek byłem i ich grube, - <dosięgał mnie w każdym miejscu w jakim byłem>?
Wziąłem kilka oddechów(,) starając się, by mnie nie
Cały czas na mnie patrzył złowieszczo - <Cały czas patrzył złowieszczo>?
ale mimo strachu i obezwładnienia ja wiedziałem swoje. - wytnij > obezwładnienia, <mimo strachu wiedziałem swoje>?
ale wcale tego nie robić. - <robił>
wyskoczyć z mojej piersi, - wytnij > mojej
zaciągnęli mnie do niebieskiej łazienki i tam(,) mimo mojego krzyku(,) zdjęli ze mnie ubrania. - powtórzenie : mnie/mnie + mojego
ścisnął moją rękę w ostrzeżeniu. - <rękę na znak ostrzeżenia> / <rękę, dając mi w ten sposób ostatnie ostrzeżenie>?
długo, ze zrobiłem się cały czerwony. - <że>, a tak właściwie to zamiast <że> dałabym <aż>
Wyrywałem się i wierzgałem nogami, ale <to wszytko było> na nic.
Wiedziałem, że to tylko kamuflaż. Ich pożółkłe zęby, zwiędłe ręce i zgarbione postawy - <Wiedziałem, że to tylko kamuflaż. Te ich pożółkłe zęby, zwiędłe ręce i zgarbione postawy>?
Krzycząc i prawie nie będąc świadomy, co robiłem pobiegłem do swojego pokoju(,) zapalając po drodze wszystkie światła. - <Krzycząc i nie będąc nawet za bardzo świadomy tego, co robiłem, pobiegłem>?
Trzęsąc się(,) wskoczyłem pod kołdrę nadal goły i przerażony
a krew już chyba wypłynęła uszami. Ale byłem już - powtórzenie : już/już, <wydawało mi się, że krew wypłynęła mi uszami>?
Ona(,) śmiejąc się zapytała

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
No fakt, fajerwerków nie ma. Klimat tragiczny, poza tym kilka błędów logiczno-faktycznych:

Myślałem, że tego wieczoru zostałem całkiem sam. Mama zakazała mi jeść czekoladę, więc postanowiłem to wykorzystać
Postanowiłem wykorzystać że zakazała jeść czekoladę, czy że nie było jej w domu?
Wpierw piszesz, że to potwory (one) a potem używasz formy "oni", co zdradza, że być może to nie potwory, ale para ludzi.

Chciał, bym był gotów do ich rytuału poświęcenia – goły i bez włosów. (...) Oni chcieli osłabić mój organizm, a potem zjeść.
To czego oni w końcu chcieli?

Co do X-Menów, zostałaś już napomniana Wink Ja chciałbym tylko dodać, że tylko Cyclops strzelał czymśtam ze ślepi Wink

All in all: Witam w dziale HORROR. Opowiadanie jak najbardziej się nadaje; mam na myśli jego charakter. Dużo pracy przed Tobą, zwłaszcza przy poprawieniu "fajności" tekstu, a więc narracji, budowania suspensu, czy utrzymywania klimatu w opowiadaniu. Jak już wspominali moi poprzednicy. Dużo czytaj - polecam antologie gatunku, by zapoznać się z różnymi stylami. A jak już się zapoznasz, wrzucaj jak najwięcej Big Grin


p.s.:
Bałem się wyjść z kuchni i nadal trzymałem szklankę w dłoni - <Trzymając nadal w dłoniach szklankę, bałem się wyjść z kuchni>?
Ja akurat tego bym nie poprawiał, bo to co ty napisałaś oznacza, że bohater bał się wyjść, więc stał tam i trzymał szklankę - podkreśla to jego bezradność. Sugerowana zmiana oznacza, że trzymając szklankę, bał się wyjść. Poetycko i opisowo OK, ale klimatycznie IMHO już nie.
One sick puppy.
Odpowiedz
#6
Niestety, od razu w oczy rzuca się brak doświadczenia w pisaniu co z pewnością da się nadrobić.
Na plus zgrabne zakończenie.
Odpowiedz
#7
E tam. A mnie się podobało. Nie mam czasu ani ochoty na wyłapywanie błędów, które swoją drogą mi nie przeszkadzały w czytaniu. A zakończenie jest boskie. ^^
[Obrazek: eviloffrankenstein.png]
Odpowiedz
#8
Ciekawe. Ani wybitne ani kiepskie. Ciekawe. Klimat całkiem dobrze budowany, choć miejscami robi się mocno przewidywanie. O tym, że chodzi o dziadków połapałem się dość szybko, co jednak nie umniejsza wartości samego pomysłu. Gdyby tak nieco poprawić, wyszło by z tego naprawdę bardzo dobre opowiadanie. jak ktoś wyżej ujął, trochę to taki Mikołajek w wersji Hard. Ponieważ ja akurat bardzo lubię Mikołajka i wszystko co się z nim wiąże, mogę tylko powiedzieć, że całkiem dobrze się bawiłem, czytając twój tekst.
Odpowiedz
#9
Pomysł dość fajny, jednak tekst leży warsztatowo. Powtórzenia, błędy logiczne (np. to, że wkładają bohatera do wrzątku, a on chwile potem już ucieka do pokoju, bez żadnego opisu jak się wyrwał), lekka naiwność wizji dziecka. do tego brak klimatu i uczucia zagrożenia. Jedynie to zdanie w którym piszesz, że usłyszał znajome stukanie butów przed domem jest klimatyczne. Reszta to tylko opisy strachu bohatera i tortur oprawców, a niestety tym nie zbudujesz opowiadania grozy. Żeby zostać dobrze zrozumianym: nie przestraszysz nikogo pisząc jak boi się bohater. Oczywiście takie opisy powinny się znaleźć, ale nie można na nich budować całej horrorowatości. Podpisuję się pod propozycją Jgbart'a: poznaj Lovecrafta, Kinga, Barkera. Zwróć uwagę jak oni budują nastrój. Jak konstruują postacie. Jak dobierają słowa. Do tego dużo czytaj, bo przy odrobinie wprawy można ten tekst przerobić na naprawdę ciekawe i mroczne opowiadanie. Z fajnym zakończeniem. Pozdrawiam.

Ocena: 4/10.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości