Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poszukiwanie
#1
Poszukiwanie


Delikatny wietrzyk smagał płyty nagrobne na cmentarzu w Zapomnianym Mieście, od czasu do czasu dając im odetchnąć zimną ciszą. Z rzadka można było usłyszeć cichy śpiew jakiegoś zbłąkanego ptaka, a przez korony drzew z pobliskiego lasku nieśmiało przebijały się promienie porannego słońca. Zapach mokrego lasu otulał cały cmentarz, odświeżając powietrze naznaczone Śmiercią.
Jedynymi osobami spacerującymi po piaskowych alejkach byli chłopak z dziewczyną, oboje bardzo młodzi, ze smutnymi twarzami i pustym wzrokiem. Ich wolne, lekkie kroki zostawiały na piasku niemal niewidoczne ślady, świeże powietrze odświeżało ich zatrute dusze, a szum wiatru wdzierał się do uszu i docierając do mózgu uspokajał ich i relaksował. Szli trzymając się za ręcę, uważnie rozglądali się dookoła, od czasu do czasu spoglądając sobie w oczy, żadne nie mogło wydusić z siebie słowa, lecz ich dusze pragnęły wyrwać się na zewnątrz i złączyć w jedność.
Skręcili w wąską alejkę przy której ku niebu wznosiły się róże, tulipany, konwalie, a gdzie niegdzie można było dostrzec również górującą nad innymi kwiatami dalię. Tutaj zapach nie był już tak czysty i świeży, różne aromaty mieszały się, dając razem bardzo miły zestaw zapachowy, który łechtał węch spacerujących.
- Ładnie tu, prawda? - Odezwała się dziewczyna. - Te wszystkie kwiaty i nagrobki tak pięknie komponują się razem.
Chłopak nie odpowiedział. Patrzył na te piękne, marmurowe pomniki ozdobione wieńcami, na małe krzaki bzu rosnące przy niektórych grobach i cicho wzdychał.
Zatrzymali się przy podwójnym grobie, ozdobionym kilkoma wypalonymi już zniczami oraz dwoma bukietami róż.
- Jan Milcen i Kamila Milcen – przeczytała dziewczyna. - Pewnie byli szczęśliwym małżeństwem. Zobacz, oboje żyli po siedemdziesiąt lat.
- Tak, na pewno byli szczęśliwi. A teraz ich dzieci i wnuki przychodzą tutaj, cieszą się tym wspaniałym zapachem i z uśmiechem na ustach wspominają jak to było, gdy żyli.
- Wyczułam trochę zazdrości w twoim głosie, kotku.
- Wydaje ci się – chłopak spojrzał na słońce. - Chodź, niedługo zachód, a mamy jeszcze tyle do przejścia i wybrania.
Spojrzeli sobie w oczy i przytulili się mocno i z prawdziwą namiętnością.
- Chodźmy dalej, szkoda tracić czas. Kocham cię wariatko.
- Ja ciebie też, ale masz rację, chodźmy, bo już nogi i głowa zaczynają mnie boleć.
Ruszyli prosto, kierując się w stronę wschodzącego słońca. Na pierwszym skrzyżowaniu postanowili udać się w lewo, choć widok nie był zbyt zachęcający. To co na początku wydawało się tylko czarną plamą, z każdym krokiem zmieniało się w wypaloną ziemię. Jedyne kwiaty jakie można było tu dostrzec byłu dawno uschnięte, a nieliczne drzewa, mimo posiadania liści, sprawiały wrażenie martwych.
- Nie podoba mi się tutaj – powiedział chłopak uważnie spoglądając na zrujnowane groby. - Może powinniśmy zawrócić i pójść w inną stronę.
- Och, nie, może gdzieś tu odpoczniemy, jestem zmęczona, nie mam siły wracać.
Po przejściu kilkudziesięcu metrów zatrzymali się przy jednym z lepiej wyglądających grobów w tej części cmentarza.
- Rafał Kurmański. Szkoda, że tak szybko odszedł, to był prawdziwy talent.
- Kto to taki? - Dziewczyna spojrzała na portrecik w rozpadającym się pomniku.
- Żużlowiec, jeździł dla Falubazu Zielona Góra.
- Jak umarł?
- Powiesił się. W hotelu.
Dziewczyna westchnęła głęboko.
- Chodźmy dalej, nie ma tu co stać – powiedziała.
Ruszyli dalej, po drodze mijając stare, rozpadające się groby, jak i te trochę bardziej zadbane, które jednak w porównaniu do grobów które widzieli kilka minut temu wydawały się dość paskudne. Kilka metrów przed kolejnym skrzyżowaniem zatrzymali się przy dwóch wykopanych obok siebie dołach.
- Jestem zmęczona – powiedziała dziewczyna, po czym zaczęła opadać w dół, jednak szybkie i zdecydowane szarpnięcie postawiło ją spowrotem na nogi.
- Nie kochanie, jeszcze nie teraz, nie tutaj. Nie chcę żeby nasi bliscy musieli przychodzić w to okropne miejsce. Poszukajmy czegoś ładniejszego.
- Ale ja nie mam siły.
- Chodź, poniosę cię.
- Zmęczysz się, zostaw mnie tutaj, sam dojdziesz dalej.
- Nie, nie zostawię cię tu.
- Dlaczego? Nie obciąząj się mną.
- Kocham cię.
Boniu, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Jan 2010.
Odpowiedz
#2
Łoł... Końcówka mnie zaskoczyła.
Tekst mi się spodobał. Umiesz stworzyć klimat. Czytając, po kilku zdaniach bardziej oglądałam film, a niżeli leciałam wzrokiem po literach. Początkowo wszystko pięknie, ładnie... Myślałam, że może ktoś przy końcówce ich napadnie i zaskoczenia nie będzie, a tu proszę...
Pozdrawiam
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości