26-09-2011, 16:58
Patrzyłem na nią z kąta pokoju,
Tak cichutko siedzącą przy oknie
Bladą, niczym ściana za nią,
Chłodną, zupełnie jak posadzka pod nią
Brązowe krzesło i ramiona przymocowane srebrem
Tak nieestetycznie klejącym się do jej gładkiej skóry
I te czerwone usta, kontrastujące z jej bielutką twarzą
Na moim płótnie była prawie idealna.
Kwiat w pełni miesiąca,
Podkreślony światłem księżyca
Mogłem tylko przesunąć ten dywan,
By nie zaplamiła go krwią
Tak cichutko siedzącą przy oknie
Bladą, niczym ściana za nią,
Chłodną, zupełnie jak posadzka pod nią
Brązowe krzesło i ramiona przymocowane srebrem
Tak nieestetycznie klejącym się do jej gładkiej skóry
I te czerwone usta, kontrastujące z jej bielutką twarzą
Na moim płótnie była prawie idealna.
Kwiat w pełni miesiąca,
Podkreślony światłem księżyca
Mogłem tylko przesunąć ten dywan,
By nie zaplamiła go krwią