Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O kopaniu grobów i nie tylko
#31
Cytat:Wuj poczekał, aż Kacper opuści kuchnię i wziął piwo z lodówki. Ledwo otworzył butelkę, odstawił ją na stół i wybiegł z pomieszczenia.
Nie ma co zwlekać, ostatnia wyprawa skończyła się totalną klapą, muszę to sobie odbić, pomyślał, wbiegając do garażu.
To mi się wydało szczerze idiotyczne;]

Cytat:Kilka minut później zapukał w wiekowe, delikatnie nadgryzione zębem czasu drzwi
;]

Cytat:Waldek odstąpił, robiąc miejsce do przejścia.
Wyciąłbym.

Cytat:- Proszę. Najlepsza, jaką mieli w sklepie.
- Oooo! – Waldek zatarł dłonie. – Lecę po kielonki.
Jakże sztucznie wyszłoBig Grin

Cytat:- Wal śmiało – odrzekł, wymachując palcem przed oczami rozmówcy.
??

Na razie nuda;p Czekam na kontynuację. Najmniej mi się podoba pijany Waldek. Ta szkawka i w ogóle; takie łeee, oklepane i wcale nie śmieszne, a szkoda.
A podoba? Nadal przyjemny styl, miło się czyta.
Odpowiedz
#32
Cytat:Minęła trzecia nad ranem, gdy starszy mężczyzna wbił łopatę w ziemię i oparł się o nią, ciężko dysząc.

Wydaje mi się, że lepiej byłobynieco przeredagować:
gdy starszy mężczyzna wbił w ziemię łopatę i, ciężko dysząc, oparł się o nią.
Robimy wtrącenie zamiast dalszego ciągu

Cytat:Chwilę delektował się smakiem najtańszego wyrobu tytoniowego

najtańszego tytoniu

Cytat:Stary popatrzył na niego z nieodczytanym wyrazem twarzy i pokręcił głową.

nieodgadnionym imho lepiej

Cytat:Nikt inny nie był na tyle głupim, czy też pijanym, by się tutaj zapuszczać.

głupi; pijany imho lepiej

Cytat:Po prawdzie młodzieniec też nie był, ale nie śmiał sprzeciwić się wujkowi (który na dobrą sprawę przyjechał tu w nocy tylko z przyzwyczajenia).
wsiowy zwrot

Cytat:Nauczył się tego już dawno, jeśli wuj każe coś zrobić, to się to robi. Obojętnie, co by to nie było.

U no...


Cytat:Nie było ważnym, że chłopak miał dopiero szesnaście lat, a jego wątłej postury zdawał się nie dostrzegać wcale – wiedział, że jest silny.

ważne "jakie?", nie "jakim?"



Cytat:Im był starszy, tym częściej myślał o wypadku samochodowym, przez który stracił dwoje najbliższych osób.

osoba jest rodzaju żeńskiego, liczba mnoga jest rodzaju niemęskoosobowego, więc: dwie najbliższe osoby

Cytat:Marzył o normalnym domu, bo mieszkanie z wujem bardziej przypominało obóz dla niewolników, aniżeli normalną rodzinę.


Cytat:Chłopak ,oblepiony błotem, opadł za ziemię. Bolały go wszystkie mięśnie, ledwo mógł ruszyć palcem. Położył głowę na mokrej od rosy trawie i wpatrzył się w niebo, które jaśniało z każdą chwilą, zdradzając bliskość dnia.

spacja nie na miejscu



Cytat:Udał się do „gabinetu”, jak nazywał pokój, w którym trzymał swoje notatki. Było to niewielkie pomieszczenie, parę metrów kwadratowych zawalone stosami dokumentów i podniszczonych, opasłych tomów. Mebli nie było tam wcale, nie licząc małego stolika i krzesła, stojących pod jedną ze ścian.

nie lubię inwentaryzacyjnych opisów. Moje subiektywne zdanie ale wiem, że stać Cię na więcej


Cytat:Skończył jeść omlet i wyszedł przed dom, włożywszy uprzednio naczynia do zmywarki.

czy to oby na pewno niezbędne dla fabuły? Myślę, że równie dobrze mógłby je roztrzaskać na ganku, to nie ma znaczenia


Cytat:Nie chcąc hałasować, zwolnił hamulec ręczny i wypchał auto na ulicę.

a czym je wypchał? watoliną? Haniel, nie powinno być: wypchnął?

Cytat:Zbigniew spojrzał na bratanka szeroko otwartymi oczami, promieniującymi radością.

imho rozpromienionymi


Cytat:Półtora godziny później wjechał do Jawora.

półtorej

Cytat:Po kilku głębszych wypitych przez Waldemara i kilku wylanych do kwiatka przez Zbigniewa

urzekł mnie ten opis


Cytat:- Patrz, mam tu wszystko, szego będziesz potrzebował. A może i więcej! – Ucieszył się, wyciągając co rusz inne przedmioty. – Krzesiwo magnezowe, flary, gaz pieprzowy. O, patrz, nawet poradnik survivalowy! Trzysta metrów dratwy, nad... nadmnagan... Tfu! Coś tam potasu w pastylkach do odkażania wody, do tego trochę glicerolu, jakbyś nie dał rady krzesiwu. Środek przeciw kleszszom i komarom. Małą butlę gazową i menażkę.
- Jezu, Waldek, ja nie jadę tam na stałe!
- Przezorny zawsze ubezpieszony, Zbigniewie. Zawsze!
- Dobra, dobra, nie wyciągaj reszty, jeśli coś tam jeszcze zostało.
- Jeszcze tylko namiot i śpiwór w piwnicy.
- No tak, to też ważne...
- A, jeszcze dubeltówka! – wdarł się w pół słowa Waldek.
- O nie, nie chcę broni!
- Tamte rejony są niebezpieszne! Bez nie możesz jechać!
- Jakbyś mógł mi zabronić – zaśmiał się Zbigniew.
- Jakbym mógł nie dać ci mojego sprzętu.
- Dobra, dobra – spuścił z tonu – dawaj tę pukawkę.
dialog kapitalny. Poza tym, Haniel, nie podejrzewałam Cię o znajomość działania nadmanganianu potasuTongue ani w kwestii uzdatniania wody do picia, odkażania ran, czy rozpalania ognia. Ale do tego nie jest potrzebna gliceryna, wystarczy cukier kryształ, dobrze potrzeć twardym drewnem i działa Wink



Pk, podsumujmy całość. Trochę zalatuje Jakubem Wędrowyczem, zarówno w stylu, jak i w zarysie fabuły. Nie odbieraj tego jako błąd - ot, po prostu nasunęło mi się porównanie. Ładnie prowadzisz bohaterów, działają, żyją, mają swoje motywacje. Wadą natomiast są często statyczne opisy miejsc.

Czekam na dalszy ciąg opowiadania o rabusiach grobów Wink


AAAA, przypomniało mi się: nasadziłeś w tekście od groma "chłopców"


A, tytuł kapitalny, nie zmieniaj go, bo przyciąga

Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz
#33
~Cześć ponownie Wink

Cytat:Schylił się, by podkręcić moc małej lampki z diodami LED

Nie zabijaj klimatu nie pisz o LED'ach Smile

Cytat:Teren stał nieużywany od lat,

Mógł usiąść jak tyle czekał xD - przepraszam za głupi żart nie mogłem się powstrzymać :>

Cytat:Teren stał nieużywany od lat, a przyroda powoli zabierała to, co do niej należało

jeśli należało to nie zabierała a odbierała Smile

Cytat:- Mogę zrobić sobie chwilę przerwy, wuju? Już prawie rąk nie czuję.

Zmień dywizu na półpauzy - niech to się stanie nawykiem.

Cytat:Zbigniew doskoczył do bratanka,

Doskoczył dobrze ale czy bardziej logicznie nie brzmi zeskoczył?


Ps. Szesnaście - sześćdziesiąt to z niechcenia? zamierzone? czy tak o z przypadku?


Pojawiają się powtórzenia jednak ufam że przez te trzy strony ktoś już je wyłapał. Smile

Cytat:Wiedział, że jest rozsadzony, ale może szczęście dopisze i coś znajdzie.

Wydaje mi się że tak dużo bomba i tak daleko sięgający huk nie oznacza że coś mogło się ostać.


Cytat:Ze schowka wyjął latarkę o największej mocy,

Schowki są małe a latarki o dużej mocy duże :o ciekawi mnie ile tam miał tych latarek... dobra czepiam się.

Cytat:Doszedł do dziury po wybuchu, mającej średnicę co najmniej kilkunastu metrów. Na dno osypały się szczątki pobliskich nagrobków i część kości, resztę pewnie rozrzuciło dookoła.

Tak dziwnie do mnie trafiła ta informacja że odechciało mi się czytać Tongue Taki wybuch zapewne inaczej wpłynąłby na otoczenie.

Cytat:Usiadł w otwartych tylnych drzwiach,

to był pickup?

Cytat:jachcęjechaćztobą

ja-chcę-jechać-z-tobą

to poprawny zapis.

Cytat: wyglądem niemieckiego emeryta


a jak wygląda niemiecki emeryt Tongue?

Cytat:czy stary dywan nie nosiły choćby śladu kurzu.

skąd na Boga on wie czy na dywanie jest kurz...

Cytat: jego spec od survivalu wrócił, niosąc


Pardon me Sir but I do not speak english Smile

słownik mi podpowiada że nic nie wie Sad

Cytat:najpopularniejszym polskim przekleństwem

Teoretycznie polskim zbędne ale z drugiej strony zaraz znajdzie się inny Magiczny który zapyta jakie to jest najpopularniejsze...

No i koniec. Wypisałem co nieco choć pamiętam że kiedyś już także wypisywałem co nieco Big Grin

Zdania o tekście raczej nie zmieniłem i nadal jakoś bez ciekawości spoglądam w przyszłość. Plus to na pewno fakt że dobrze to napisałeś. Minusy to utrudnianie klimatu przez nowoczesne "ficzery" choć to zapewne jest bardzo subiektywna opinia.

Martwi mnie także traktowanie bohaterów troszkę po macoszemu. Człowiek jakoś niespecjalnie się do nich poczuwa no i ten zgrzyt z wiekiem nie lubię takich zagrywek bo często śmierdzi mi to lenistwem :]

Kolejna sprawa usuń ten bzdet z kwadratowego nawiasu (tytuł). Ktoś jest pewny tytułu lub nie jest ale takie pierdzenie że niby to a może tamto czy siamto jest najgorszym rozwiązaniem.

Tekst nie zaskakuje w żadnym momencie. Prowadzenie liniowe ma swoje zalety w książkach historycznych :>


Potraktuj mój komentarz w przymrożeniem oka bo:
raz - jest już późno
dwa - jestem dziś coś mało poważny. Strasznie rozczarowałem się zakończeniem Mastertona...


Pozdrawiam
Patryk.


ps. gwiazdek nie daje bo już nie oceniam :>




Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#34
Ilu ludzi, tyle opinii, jedni lubią bohaterów, inni, że eee, tacy se Big Grin Spoko Wink Tak samo z dialogami Big Grin

Dzięki za komentarze, poprawię wytknięte mi błądy!

Kapadocjo, ale uznałem, że skoro się średnio zna, to samym cukrem kryształem mógłby nie dać rady Big Grin


16 i 60, przypadkiem, a co za różnica, Mag?:>


Miriad, z tym idiotyczne? Czemu, nie zdarza Ci się coś zrobić, i nagle przestać?Big Grin Albo pójść po coś i zapomnieć po co?Big Grin

Pozdrawiam Wink
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#35
16 i 60 brzmi zbyt nienaturalnie xD ale to wiesz takie głupoty które siedzą u mnie w głowie Smile

Chyba zbyt lubię jak coś jest różne np 16 i 58 :] nie godzina 8 a kilka minut po Smile etc. Wtedy tekst zdaje się mniej sztuczny kiedy nie ma zbyt wielu pełnych wartości. W naszym życiu z rzadka robimy wszystko dokładnie o 10 lub dokładnie o 8 wieczorem jeśli wiesz co mam na myśli.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#36
Próbowałem zrobić łapankę, ale błędów nie znalazłem, więc cóż... Ograniczę się do zwykłej opinii słownej. Smile

Otwarcie i szczerze od razu przyznam, że aż tak luźny styl nigdy do mnie nie przemawiał, jednak w tym opowiadaniu jest on całkiem w porządku.
Opowiadanie zaczyna się bez zbędnego pitolenia, co uważam za plus. Spora część z moich ulubionych książek nie ma jakieś rozwodzenia się o świecie, to o tym, to o tamtym. Rozwodzenie zostawmy esejom. Mało się w tym tekście dzieje, to akurat jest już minus. Tak naprawdę fragment (bo zakładam, że tym właśnie ten tekst jest) nie mówi praktycznie nic o fabule. Poznajemy bohaterów i w ogóle, ale poza kopaniem grobów nic. Ale cóż, zobaczymy co będzie dalej.

Mam nadzieję, że moja opinia o tym poprawi się przy następnym fragmencie, bo do tego czasu opowiadanie jest średniakiem. 7-/10.

PS.
(27-01-2013, 22:16)haniel napisał(a): - Uu, hyk, za gramanicę się pcha, hyk – zasłonił usta – no żesz z tą szkawką!
Zagramanica zawsze spoko! Big Grin
Niebo dla tego, kto rozpęta piekło!

Piekło dla tego, kto nie wierzy w niebo!
Odpowiedz
#37
Bardzo fajne opko. Miłe w odbiorze, mimo tych kilku potworków przecinkowych i innych złych literkowych żyjątek.
Rozwijasz jakoś tę fabułę? Jest bardzo prosto zbudowana, moim zdaniem. Nie jest to wada czy zaleta, ogólna cecha.
Nie jestem przyzwyczajona, dlatego się czepiam.
Ogólny zarys, jako taki, wciągający. <-PRZECZYTAŁAM OD POCZĄTKU DO KOŃCA, TO COŚ ZNACZY
Ale też, z drugiej strony nie pasuje mi taki prosty rozwój fabuły. Zdaje mi się być mało obrazowy.
Strasznie głupie rzeczy piszę, wybacz, ale uprzedzałam, że nie powinnam komentować fantasy xD
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#38
Wstawiam tu, nie do pierwszego posta, byście wiedzieli, odkąd czytać Wink

Kacper zamykał drzwi komórki, w której trzymali sprzęt ogrodniczy, gdy usłyszał chrzęst żwiru dobiegający z podjazdu. Szybko zatrzasnął kłódkę i pobiegł na powitanie wujka. Zastanawiał się, gdzie ten mógł się podziewać przez cały dzień.
Okrążył dom i szybko wpadł do garażu, lecz srodze się rozczarował. Wuj ledwo wrócił, już zdążył zejść do piwnicy. Kacper kopnął śrubkę leżącą na podłodze, powodując tym samym odprysk na lakierze volkswagena. Nie przejął się tym, samochód i tak był rzęchem. Po prawdzie, to dziwił się, jakim cudem jeszcze jeździ.
Stwierdził, że skoro wuj ma go gdzieś, to on też nie będzie się nim przejmował. Poszedł wziąć prysznic. Po całym dniu w ogrodzie solidnie się spocił. Na szczęście nie czuł zmęczenia, ale pewnie każdy by się przyzwyczaił do pracy po takim czasie.
Pod wodą spędził prawie trzy kwadranse, rozmyślając nad swoją sytuacją. Wuj chciał gdzieś jechać, nie powiedział nawet gdzie, przynajmniej jak na razie. On miał tu zostać, sam, nie wiadomo na ile. A jak wujkowi się coś stanie? Co on wtedy zrobi? Wprawdzie wiedział o spadku, z którego się utrzymywali, ale nie miał pojęcia, ile tego jeszcze zostało. Przekonywać się o tym też nie chciał – był pewien, że jest wymieniony w testamencie, bo ich jedyna rodzina mieszka kilkaset kilometrów stąd – wolał żywego wujka. A skoro ta wyprawa ma być niebezpieczna! Jak można być takim pacanem i kazać mu tu zostać?! Niedoczekanie!
Z jeszcze kapiącą z włosów wodą i ledwo co naciągniętymi slipkami poszedł pod drzwi piwniczne i załomotał w nie silnie. Potem drugi i trzeci, aż w końcu wuj otworzył.

- Co ty wyprawiasz, gówniarzu?
- Nie pojedziesz sam! Nie pozwolę, sam mówisz, że to niebezpieczne. Będziesz potrzebował pomocy! Co by było, jakbyś coś sobie zrobił? Co ja bym sam zrobił?! Wczoraj zostawiłeś mnie śpiącego na cmentarzu, a teraz nagle się martwisz?! Noż szlag by cię – pierwszy raz zaklął w obecności Zbigniewa – tam była bomba! Wtedy miałeś mnie gdzieś...
- Uspokój się. – Przerwał ten słowotok. – Miałem ci dziś powiedzieć, że jednak jedziesz. Masz rację, nie dam rady sam.
- I... i... Co? Ja... No! – Chłopak usilnie próbował zamaskować uśmiech, wykwitający na twarzy. Odwrócił się czym prędzej i pomaszerował z powrotem do łazienki, udając oburzonego.

Zbigniew tylko pokręcił głową i, obróciwszy się na pięcie, zniknął w ciemnym korytarzu piwnicznym. Zza zamkniętych drzwi przez moment dochodziły dziwne odgłosy, ale nikt nie był w stanie ich usłyszeć, nawet zamknięty w łazience chłopak. Na jego szczęście.


Następny dzień zaczął się dla Kacpra jeszcze przed świtem. To wtedy do jego pokoju wpadł wuj, brutalnie wyrywając go ze snu. Zbigniew sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie odczuwał wczesnej pory, wręcz przeciwnie, był pełen energii i tylko dreptał w tę i z powrotem, czekając aż bratanek wstanie.

- No, młody, ruchy, ruchy, zaraz wyruszamy.
- Już – ziewnął potężnie – wstaję.
- No, to ubieraj się i migusiem przed dom. Auto już czeka. – I wybiegł.

Chłopak usiadł na łóżku, nie wierząc własnym uszom. Nie mógł zrozumieć, dlaczego wuj nie powiedział wczoraj o terminie wyprawy. Podniósł się, ale zaspane ciało z oporem wykonywało jego polecenia i ubieranie się zajęło mu dłużej, niż mógł się spodziewać. Z zewnątrz doszedł go dźwięk klaksonu.

- No już idę, idę.

Chłopak wstąpił jeszcze do kuchni, nim wyszedł na zewnątrz, bo nie sądził, by wuj pomyślał o jedzeniu na drogę. Dziesięć minut później dziękował sobie w duchu za tę przezorność.
Całą drogę do granicy lał deszcz, a spadające krople wystukiwały monotonną melodię, jakby chcąc uśpić podróżujących. Kacper w zamyśleniu wyglądał przez okno, nie zwracając uwagi na szarobury krajobraz. Nie zmienił wyrazu twarzy nawet przy kontroli granicznej, na co zresztą strażnicy nie zwrócili większej uwagi.
Zastanawiał się, gdzie i po co jadą, bo oczywiście wtajemniczenie jego osoby było dla wuja zbędnym szczegółem. Jak zawsze zresztą. Wszystkiego dowiadywał się na miejscu. Tyle że zazwyczaj kończyło się to rozkopywaniem grobów, do czego zdążył przywyknąć. A teraz jechał w nieznane i... niebezpieczne. Może naprawdę lepiej było zostać w domu? Może pospieszył się z tym wyjściem przed szereg i zrobieniem wujkowi burdy?
Otrząsnął się z zamyślenia, gdy jakiś motocyklista minął ich z prędkością daleką od przepisowej. I to w taką pogodę!
Trudno, jakoś damy radę, pomyślał i sięgnął do papierowej torby z kanapkami.

- Wujku, chcesz też? - zapytał, wyciągając dłoń z zawiniątkiem.
- Co? O, wziąłeś kanapki. Dawaj, dawaj, w sumie to poważnie zgłodniałem.

Wuj rzeczywiście musiał być okropnie głody, bo wciągnął kanapkę, nim Kacper zdążył odwinąć papier z własnej. Chłopak spojrzał na niego ze zdziwieniem, a ten tylko uśmiechnął się i z wyszczerzonymi zębami chwycił posiłek chłopaka, nie zważając na jego krzyki.
Po piętnastej dojechali na miejsce. W tych rejonach ulewa już minęła, a zza gęstych chmur powoli wyglądało słońce. Świergot ptaków przyjemnie pieścił uszy.
Nagły dźwięk klaksonu wyrwał chłopaka ze snu. To wuj wyrafinowanym żartem obudził bratanka. Kacper tylko przewrócił wymownie oczyma i wygramolił się z samochodu, rozprostowując kości.

- Gdzie tak właściwie jesteśmy? - zapytał, podziwiając las, przed którym się zatrzymali.
- W lesie, głąbie.
- Aha...

Podszedł do wujka, który wyciągał rzeczy załadowane z tyłu auta. Dwa wielkie plecaki ze stelażem już stały na ziemi oparte o samochód. Chłopak chwycił dwie łopaty, a wuj jeszcze zabrał siekierę i byli gotowi do drogi. Szczęknął zamek volkswagena.

- No, ruszamy. Bierz swój plecak – wuj wskazał ten większy – i jedną łopatę. Z drugą i siekierą sobie poradzę.
- Okej...
- A, stój. Masz, popsikaj się tym sprayem przeciw kleszczom. Nie będzie czasu się ich pozbywać, gdy już się wgryzą w tyłek.

Chłopak obficie wypryskał całe ciało, a właściwie to grube dżinsowe spodnie i ciepły polar, licząc na to, że to też zapewni jako taką ochronę. Podał specyfik wujkowi.

- Wujku, możesz mi już powiedzieć, po co tu przyjechaliśmy?
- Jak to po co? Po to, co zwykle! Będziemy podbijać świat – zaśmiał się.
- Wujku.
- No dobra, dobra, gamoniu. Będziemy polować na niedźwiedzie!

Kacper popatrzył na wuja i zrobił zirytowaną minę. Przyspieszył kroku, oddalając się na kilka metrów. Wystarczająco daleko, by nie słuchać tych głupich żartów, ale też na tyle blisko, by wuj nie stracił go z oczu - nie chciał się zgubić w tym lesie.
Kopnął ze złością leżącą gałązkę, która okazała się być sporych rozmiarów badylem. Sprężynując, zaplątał się w nogi chłopaka, który wyrżnął w ziemię, głową do przodu. Zdążył osłonić twarz przed spotkaniem ze ściółką, ale okupił to bolesnym stłuczeniem łokcia.

- Łamaga. Dziesięć minut nie minęło, odkąd tu dotarliśmy, a ty już na ziemi.

Wuj przeszedł obok leżącego chłopaka, nie przejmując się grymasem bólu na jego twarzy. Oddalał się powoli, ostrożnie stawiając stopy, by nie podzielić losu bratanka.
Kacper wstał, gdy wuj oddalił się już na znaczną odległość, i zobaczył, że ten wcale nie zamierza na niego czekać.

- No powiedz, no – domagał się, dogoniwszy wuja.
- Będziemy szukać piorunowych strzałek.
-Czego?
- No właśnie. Po co miałem ci to mówić, skoro to niczego nie zmieni? Idziesz ze mną, by pomóc. Zadania będę przydzielał ci na bieżąco, nie martw się.
- Nie wątpię. To powiesz, co to?
- Piorun zamknięty w kamieniu.
- Co? Jasne.
- Według legendy.
- Mhm.


CDN..
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#39
Cytat:Kacper zamykał drzwi komórki, w której trzymali sprzęt ogrodniczy, gdy usłyszał chrzęst żwiru, dobiegający z podjazdu.
niepotrzebny przecinek przed "dobiegający"

Cytat:Obiegł dom i, wbiegłszy do garażu, srodze się rozczarował.
obiegł, wybiegłszy... to nie powinno być w jednym zdaniu, źle brzmi. Nie jestem też pewien, czy ten przecinek powinien tam być.

Cytat:A skoro ta wyprawa ma być niebezpieczna!
Nie pasuje mi ten wykrzyknik w tym zdaniu

Cytat:Z jeszcze kapiącą z włosów wodą i ledwo co naciągniętymi slipkami poszedł pod drzwi piwniczne i załomotał w nie silnie.
Nie podoba mi się to zdanie. Zmieniłbym je trochę, ale szczerze mówiąc nie wiem jak Tongue

Cytat:Co by było, jakbyś coś sobie zrobił? Co ja bym sam zrobił?!
To powtórzenie było celowe?

Cytat:Wczoraj zostawiłeś mnie śpiącego na cmentarzu, a teraz się martwisz nagle?!
"a teraz nagle się martwisz" - tak chyba brzmi lepiej

Cytat:Noż szlag by cię – pierwszy raz zaklął w obecności Zbigniewa
ależ zaklął Big Grin żeby to jeszcze było coś mocniejszego Tongue

Cytat:- Uspokój się. – Przerwał ten słowotok. –
Ja bym napisał "przerwał" z małej litery i bez kropki po "się", ale nie jestem pewien, czy to jest dobrze

Cytat:Całą drogę do granicy lał deszcz, a spadające krople wystukiwały monotonną melodię, chcąc uśpić podróżujących.
Może lepiej "jakby chcąc", bo tak to wychodzi na to, że deszcz coś chciał

A tak w ogóle, to fajnie się czyta, polubiłem zarówno Kacpra, jak i jego wuja, poprawnie opisujesz relacje między nimi, ale czekam na jakąś akcję Tongue
Kiedy wydarzy się coś mocniejszego? Ktoś ich zaatakuje, albo coś?
Odpowiedz
#40
Jak nigdy zgodzę się z każdą uwagą Big Grin A w tym "Uspokój się" też się właśnie zastanawiałem i w sumie dalej nie wiem Big Grin

Niedługo się coś będzie dziać Tongue

Dobra, prawie z każdą. Powtórzenie może być, mówi to w złości, wydaje mi się, że nie stanie się nic, jak zostawię to.

dzięki!
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#41
Cytat:Obiegł dom i wbiegłszy do garażu, srodze się rozczarował.
Dwa zdania wyżej też bieganie.Smile Coś bym tu urozmaicił.

Cytat:Nie zmienił wyrazu twarzy nawet przy kontroli granicznej, na co zresztą strażnicy graniczni nie zwrócili większej uwagi.
Usunąłbym albo jedno, albo drugie.

Cytat:- No, ruszmy. Bierz swój plecak – wuj wskazał ten większy – i jedną łopatę. Z drugą i siekierą sobie poradzę.
Ruszajmy.

Cytat:- Jak to po co? Po to, co zwykle! Będziemy podbijać świat – zaśmiał się.
Prawie jak Pinki i Mózg.Big Grin

Cytat:Sprężynując, zaplątał się w nogi chłopaka, który wyrżnął w ziemię, głową do przodu.
Podmiot domyślny tutaj mija się z celem moim zdaniem, bo zamieszanie się pojawiło. Roślina, chwast?


Tak, bohaterowie dają się polubić, Są naturalni i tacy "swojscy". Akcja także powoli się rozkręca widzęBig Grin Czekam co dalej.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#42
"sporych rozmiarów badylem. Sprężynując, zaplątał się w nogi chłopaka"

Badyl sprężynując, co nie tak?Tongue


Z resztą się zgodzę Tongue

Dzięki!
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#43
(03-02-2013, 21:10)haniel napisał(a): "sporych rozmiarów badylem. Sprężynując, zaplątał się w nogi chłopaka"

Badyl sprężynując, co nie tak?Tongue


Zobacz:
Cytat:Kopnął ze złością leżącą gałązkę, która okazała się być sporych rozmiarów badylem. Sprężynując, zaplątał się w nogi chłopaka, który wyrżnął w ziemię, głową do przodu
On kopnął, , która okazała się nim. On sprężynując zapląteł...
Przez to, że podmiot przeskakuje z chłopca na badyla, o którym najpierw piszesz jako o niej-gałązce można się pogubić.

Trochę zamotałem: krótko mówiąc zgubiłeś podmiot, bo najpierw był nim chłopiec, a potem badyl + zmieniłeś tej rzeczy płeć z żeńskiej na męską, co wprowadziło dodatkowy element chaosu.

Słaby jestem w wyjaśnianiu takich gramatycznych spraw.Big Grin
Odpowiedz
#44
Krótko mówiąc, wyszło dłużej niż wcześniejsze Big Grin

Ja wiem, o co Ci chodzi, ale wydaje mi się, że nie jest źle. No zmieniam podmioty, ale nie są pomieszane nibyBig Grin Nie wiem, zastanowię się Wink
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#45
Cytat:Obiegł dom i wbiegłszy do garażu, srodze się rozczarował.

Proponowałbym:
Obiegł dom i wszedłszy do garażu, srodze się rozczarował.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości